Borowanie na Marsie, czyli Curiosity wierci dziury
Wieści z Marsa nie spływają do nas gęstym strumieniem. Łazik korzysta z pobytu na czerwonej planecie w nieśpiesznym tempie. Tym razem bohaterem doniesienia zostanie John Klein, czyli skała, która dostąpiła zaszczytu posiadania dziur wywierconych przez Curiosity.
10.02.2013 14:32
Wieści z Marsa nie spływają do nas gęstym strumieniem. Łazik korzysta z pobytu na czerwonej planecie w nieśpiesznym tempie. Tym razem bohaterem doniesienia zostanie John Klein, czyli skała, która dostąpiła zaszczytu posiadania dziur wywierconych przez Curiosity.
Warto pamiętać, że robotyczne wiercenia na Marsie nie miały do tej pory miejsca. To pierwsze tego typu zdarzenie na świecie i prawie całkowicie pominięte przez media głównego nurtu na rzecz wicemarszałków, tortu unijnego i opadów śniegu. Szkoda...
Główny otwór ma 1,6 cm średnicy i 6,4 cm głębokości i widnieje w płaskiej części Johna, czyli zwykłej skały osadowej z powierzchni Marsa. W jej wnętrzu spodziewamy się odkryć ślady wodnej historii planety. Badany będzie widoczny na zdjęciu poniżej pył z wiercenia. Zostanie on umieszczony w pokładowym laboratorium łazika i sprawdzony fizykochemicznie.
John Grunsfeld, administrator NASA, przyznał w wywiadzie, że łazik jest już w 100% operacyjny. Wszystkie jego komponenty zostały uruchomione, a borowanie w skale było najtrudniejszym testem zaraz po lądowaniu.
Przeniesienie próbek potrwa kilka dni. Wszystko odbywa się w bardzo powolnym tempie, aby nie nadwerężyć i uszkodzić żadnego z komponentów łazika. Newralgicznym elementem jest zbiornik na mocowaniu wiertła. To właśnie tam trafia pył zebrany przez wiertło podczas procesu borowania. Naukowcy bali się nieco kontaminacji ziemskich (pomimo sterylizacji coś mogło zostać w zakamarkach urządzenia) więc przeprowadzili "czyszczenie" pyłem marsjańskim wnętrza zbiornika przed oddaniem właściwej próbki.