Co się stanie, gdy ktoś przejmie kontrolę nad naszymi wszystkimi inteligentnymi gadżetami?

Zdjęcie mężczyzny pochodzi z serwisu shutterstock.com
Zdjęcie mężczyzny pochodzi z serwisu shutterstock.com
Adam Bednarek

01.12.2015 17:51

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Dzień z życia pechowca. Wyobraźmy sobie, co dzieje się, gdy ktoś zacznie manipulować smart-urządzeniami. Na przykład złośliwy sąsiad-haker.

Portal Niebezpiecznik.pl napisał o szczoteczce, którą da się shakować. W żartobliwym tonie, ale zmuszając do myślenia: bo co jeśli od szczoteczki się zacznie i “złośliwy sąsiad-haker” na niej nie poprzestanie? To szansa na nową część kapitalnej serii “Sąsiedzi z piekła rodem” albo… no cóż, zrujnowanie komuś dnia. Co by się działo, gdyby ktoś zaczął ingerować w inteligentne przedmioty albo te po prostu zwariowały i zaczęły żyć swoim życiem? Wyobraziliśmy sobie pechowca z przyszłości.

I kogoś, kto za ścianą musi mieć niezły ubaw. Zemsta jest słodka?

Godzina 06:42

Budzi mnie ostre światło. Prosto w oczy. Inteligentna żarówka miała być dodatkiem do budzika i w jesienne, pochmurne, mroczne dni budzić delikatnym, naturalnym oświetleniem. Teraz wali po oczach, jak na przesłuchaniu, na dodatek zmieniając kolory. W zasadzie to powinienem być jej wdzięczny, bo gdyby nie to, spałbym dłużej. Dlaczego alarm się nie włączył? Dzisiaj wtorek, dzień miał mnie obudzić pozytywnym, dającym kopa utworem, lecącym prosto z głośnika inteligentnej żarówki! Ech, to nie będzie dobry dzień. Gdzie się wyłącza to przeklęte światło?!

Obraz

Godzina 6:53

Jestem spóźniony. Nie mam czasu na poranny prysznic, szybkie mycie twarzy i zębów musi wystarczyć. Zaglądam do lodówki, wyciągam rzeczy na śniadanie i mleko. Odpalam ekspres do kawy i po raz kolejny cieszę się z oszczędności czasu. Jest tak mądry, że uruchamiając go, mój smartfon i aplikacja wiedzą, że trzeba wezwać taksówkę: dokładnie teraz, w tej chwili. Będzie dokładnie za 10 minut - tak ustawiłem. Kierowca zna mój adres i wie, gdzie będzie musiał mnie zawieźć: w ten deszczowy, pechowy poranek nie muszę z nikim rozmawiać, nie muszę nic klikać. Nalewam kawę. Chcę dolać mleka, ale czuję, że dziwnie pachnie. No tak, data ważności minęła. Dlaczego lodówka mnie o tym nie poinformowała? Dlaczego nie zamówiła świeżego? Przecież po to skanuję produkty! Wrócę i sprawdzę listę zakupów. Dopijam czarną, wstrętną kawę. Dobrze, że chociaż cukier był.

Godzina 7:05

Jedziemy. Znowu mogę odetchnąć z ulgą i cieszyć się z zaoszczędzonych minut. Kiedyś musiałbym dzwonić do szefa albo chociaż coś do niego napisać. Dzisiaj nie muszę. Inteligentny zamek w drzwiach wie, że w tygodniu codziennie rano wychodzę do pracy. Na podstawie godziny wyjścia, trasy, którą muszę pokonać i korków na drodze oblicza, kiedy do niej dotrę. Jeśli będzie wszystko OK, wysyła powiadomienie do szefa: “będę na czas”. Dzisiaj zapewne wysłał: “spóźnię się 25 minut”.

Godzina 7:13

Jakiś dziwny ten kierowca. Może nowy? Nigdy tędy nie jechaliśmy. Nie będę gapił się w GPS-a, więc zagaduję: “Znowu korki, musimy omijać?”. Spojrzał na mnie zdziwiony. - Tutaj nie ma korków, spokojna trasa. W centrum gorąco, to fakt, ale jeśli jedziemy na przedmieścia…

Obraz

Przedmieścia?! Pytam go dokąd właściwie jedziemy i okazało się, że moja praca jest na drugim końcu miasta, a my coraz bardziej się od niej oddalamy. Takie dostał zgłoszenie. Chciałem się wydrzeć, ale przecież on nie jest niczemu winny. Pokazuje na ekranie moje nazwisko, ulicę przy której mieszkam i godzinę - dokładnie wtedy nastawiłem ekspres. Pewnie ich system nawalił. A może aplikacja? W każdym razie coś się popsuło. No trudno, zdarza się, “piątek 13” wypadł w tym roku we wtorek. Proszę o zmianę kierunku. Rzecz jasna muszę dopłacić, bo za kurs pieniądze zostały już pobrane, a teraz to jakby zupełnie nowa jazda. Szczęście, że w tej taksówce można płacić kartą, bo nie mam przy sobie gotówki. Dzień jak co dzień.

Godzina 7:58

Szef wkurzony, koledzy rozbawieni. Na dzień dobry pytanie: czy stroję sobie żarty? Tłumaczę się, że przecież dostał powiadomienie, że się spóźnię. Nie, nie dostał. Jestem zdziwiony i spokojnie wyjaśniam: zamek oblicza trasę, bla, bla, bla, na pewno musiał widzieć, że przez nieszczęśliwy zbieg okoliczności, przez awarię systemu czy coś, wyszedłem później. Właśnie na takie wyjątkowe okazje dodałem go do znajomych w aplikacji mojego zamka. Pokazuje mi ekran swojego smartfona, a tam jak byk: “będę na czas”. No cóż, czasami lepiej faktycznie zadzwonić.

Godzina 16:30

Obraz

Uff, zleciało. Dobre i to, że w pracy nic się nie działo. Przychodzi przypomnienie, że dziś wieczorem spotkanie z siostrą i jej mężem. Lodówka potwierdza, że złożyła zamówienie, które zostanie dostarczone o 19:30. Dzisiaj życie jest proste. Nie muszę chodzić na zakupy i martwić się, że przez swoje roztargnienie czegoś nie kupię lub zapomnę, że siostra nie je mięsa. Kiedy kupiłem lodówkę od razu skorzystałem z opcji “Księga gości”, która dostosowuje zamówienie do znajomych, którzy mają przyjść. Przy siostrze znaczyłem opcję “obiad z wegetarianinem”, dodałem dobre winko, mam czas dla siebie, mogę cieszyć się chwilą wolnego czasu. Zanim siostra przyjedzie, lodówka wysyła odpowiednie zamówienie (sama wybiera danie z listy sklepu, dzięki trybowi “różnorodność”), a środki pobierane są z mojej karty. Przy siostrze ustawiłem też, że dania mogą być drogie - na rodzinie się nie oszczędza.

Godzina 17:00

Przez chwilę się przeraziłem. Pomyślałem, że skoro mam takiego pecha i dzisiaj wszystko nie funkcjonuje, to okaże się, że “inteligentny zamek” nagle przestanie lubić mój klucz. Ale nie, udało się, otwieram drzwi i słyszę, że wszystko pracuje jak trzeba. Ekspres nastawiony, woda w wannie zaczyna lecieć. Odwieszam płaszcz, za chwilę wejdę do salonu, włączy się muzyka. Ściągam buty i już nie mogę się doczekać aż odpali się “playlista: relaks”. Zakładam kapcie, przekraczam próg dużego salonu i…

Diley - Iza z Matiza (Oficjalny teledysk)

O nie, tego już za wiele!

Godzina 17:05

Nawet nie dziwi mnie to, że woda jest zimna. Opcja “nagrzewaj do odpowiedniej temperatury”, nie wiedzieć czemu, się odznaczyła. Jak pech to pech. Tracę zaufanie. Sam naleję wody. Jest trudniej, bo muszę sam doglądać i już wiem, że nie uzyskam idealnej temperatury. Wcześniej wystarczyło wybrać w aplikacji i “inteligentny kran” robił co trzeba. Dzisiaj mu nie ufam. Poczekam dłużej, ale przynajmniej będę spokojniejszy. Aplikacja, na wszelki wypadek, wygaszona. Nie chcę być zaskoczony nagłym strumieniem zimnej wody. Zresztą, już nic mnie dzisiaj nie zaskoczy. Skorzystam z książki, którą dostałem na gwiazdkę, usiądę w fotelu przy starej lampie, z daleka od elektroniki. Ha, i co mi zrobicie?

Godzina 19:00

Obraz

Mówili, że będą o 19:35. Dzwonią teraz. Witamy się, tłumaczę, że jeszcze nie mam jedzenia, bo zamówienie zostanie dostarczone. Nic się nie stało, siostra się nie obrazi, rozmawiamy. Szwagier chwali się nowym telefonem i jest pod wrażeniem, że wszystko da się załatwić jednym kliknięciem i już nie może się doczekać, kiedy połączy swoją fitnessową opaskę z Facebookiem. Tak, to niesamowite - kiwam głową. Mamy wyjątkowe szczęście żyć w takich czasach.

Godzina 19:30

Dzwonek do drzwi. W końcu! Idę odebrać zamówienie, a siostra zgłasza chęć pomocy. Bierzemy pudełka, by w kuchni wyłożyć jedzenie. Ja wyciągam talerze, siostra rozpakowuje dania. Po chwili patrzy na mnie wściekła. Nasz obiad to chińszczyzna, z dużą ilością kurczaka w jednym daniu, z dużą ilością wołowiny w drugim i z dużą ilością wieprzowiny w trzecim. Próbuję się wytłumaczyć, ale to na nic, bo już jest gotowa do wyjścia. Szwagier nie może wytrzymać ze śmiechu, jednak skutecznie się maskuje. Miało być miło i przyjemnie. Dzięki, inteligentna lodówko.

Godzina 20:45

Wracam ze spaceru. Trochę się uspokoiłem. Czekam na windę. Już chcę zamknąć drzwi, ale słyszę, że właśnie ktoś wchodzi do klatki. No cóż, ja miałem zły dzień, ale to nie oznacza, że inni też muszą. Przytrzymuję ręką i czekam. Zabawne, to sąsiad mieszkający na tym samym piętrze, który niedawno się wprowadził.

  • Czyli jednak można? - zagaduje, a ja nie mam pojęcia o co chodzi
  • To znaczy?
  • No, poczekał pan. Ostatnio nawet prosiłem, ale pan zamknął drzwi niemal przed nosem i pojechał. Sam - przypominając to był dziwnie rozbawiony.
  • Widocznie się zagapiłem. Przepraszam.
  • Bywa i tak. Ale trzeba uważać, bo potem mogą spotykać nas nieprzyjemności. Wie pan - karma!

Dziwny gość uśmiechnął się i spojrzał w smartfona.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także
Komentarze (1)