Czemu w Assassin's Creed nie ma parytetów? Polityczna poprawność dociera do gier
Kiedyś niektórym nie pasował wizerunek kobiet w grach – że były to seksbomby, a nie bohaterki z krwi i kości. Dziś problemem jest to, że kobiet jest... za mało.
Jedną z nowości w Assassin's Creed: Unity jest tryb kooperacji dla czterech graczy, którzy będą mogli ze sobą współpracować. Podobna opcja pojawi się też w innej produkcji Ubisoftu, Far Cry 4.
Kobiety nie ma
W obu tych grach grać będzie można wyłącznie mężczyznami. I co z tego? Niby nic, bo to w zasadzie norma. Tyle że dziś niektórym to już przeszkadza. Pod petycją, której autorzy domagają się kobiecych postaciw trybie kooperacyjnym Assassin's Creed: Unity, podpisało się w sumie ponad 5 tysięcy osób.
Nawiasem mówiąc, nie jest to specjalnie imponująca liczba. 13 tysięcy graczy nie chce GTA V na PC, a znacznie więcej podpisało się pod petycją, by Rockstar jednak wydał grę na pecetach.
Temat jednak jest gorący, o czym świadczy fakt, że w Internecie nie brakuje dyskusji. Teoretycznie pytanie jest zasadne: skoro są mężczyźni, to czemu nie ma kobiet? Dzisiaj „płeć piękna” również gra, a że łatwiej im się identyfikować z bohaterką tej samej płci, to żeńskie postaci niewątpliwie by się przydały.
Ubisoft odpowiedział krótko: za dużo z tym roboty. Choć odpowiedź wydała się absurdalna, to należy pamiętać, że trochę racji w tym jest. Kobiety w grach poruszają się inaczej, na dodatek mówią innym głosem i w inny sposób, co oznacza zmiany w dialogach i w scenariuszu.
Marne wytłumaczenie?
Tyle że mówimy o studiu, które zarabia miliony. Dla nich dodatkowa praca to w zasadzie żaden problem, można zatrudnić dodatkowych pracowników i po kłopocie. Tym bardziej że stworzenie kobiecych animacji trwałoby góra trzy dni, jak przekonują niektórzy twórcy. Raczej studio by nie zbankrutowało.
Później Ubisoft wycofał się ze słów o pracy i w oficjalnym oświadczeniu wspomniał o tym, że w trybie kooperacji i tak zawsze gra się głównym bohaterem. Każdy z graczy widzi tę samą postać, która występuje w trybie dla jednego gracza. Dlatego są tylko mężczyźni.
Jednak to i tak nie wyczerpuje tematu, bo w Sieci pojawiają się głosy: „ale czemu w większości gier bohaterem jest mężczyzna, a nie kobieta?”.
Zresztą coraz częściej słychać też inne pytania: „dlaczego bohaterem nie jest homoseksualista?”.
Skoro takie GTA V czy Call of Duty sprzedaje się lepiej niż niejeden hollywoodzki film, to nic dziwnego, że gry brane są pod lupę przez „fanatyków” poprawności politycznej. I dyskusja o Assassin's Creed: Unity czy Far Cry 4 jest tego przykładem.
Znamy te dyskusje. Według niektórych mniejszości seksualne czy też kobiety mają „pod górę”. Wspomina się o różnych fobiach, stereotypach, przez które różne „mniejszości” nie mogą prowadzić normalnego życia. Nie „troszczy” się o nich także popkultura.
Powoli zaczyna się wciągać do tego gry. „Źli twórcy” myślą stereotypowo i bohaterem musi być maczo, a nie kobieta. Mięśniak cieszący się powodzeniem płci przeciwnej, a nie homoseksualista.
Wybaczcie, ale to absurd. W tych wszystkich dyskusjach zapomina się o jednym – o historii. Pod jakim kątem jest tworzona. I o tym, o co w grach chodzi.
Bo jeżeli mamy grę o zabijaniu, to tak naprawdę płeć faktycznie nie ma znaczenia. Owszem, przyjęło się, że to mężczyzna morduje z zimną krwią, ale... to chyba lepiej. Przecież zabijanie, nawet we własnej obronie, to żaden chwalebny czyn. Raczej smutna konieczność. To chyba dobrze, że kobiety są przed tym chronione, nawet w wirtualnym świecie, prawda?
Assassin's Creed Unity Sneak Peek Video [UK]
„Ale twórcy nie dają graczom wyboru!” - słyszę w komentarzach. Tyle że ten problem nie dotyczy wyłącznie kobiet. Przechlapane mają też niscy, grubi, łysi, leworęczni czy jedzący zupę widelcem. O tym też się nie mówi, takich bohaterów również nie ma.
Zresztą mężczyźni też nie mają lekko. Widzieliście jakiegoś Tomb Raidera, w którym głównym i jedynym bohaterem byłby facet?
Wiem, absurd, ale niestety tak kończy się sytuacja, w której światopogląd i polityka wpychane są w miejsca, gdzie nie ma to żadnego znaczenia. Niebawem dojdzie do tego, że bohater Far Cry 5 będzie homoseksualistą, a nie w Assassin's Creed 5 zagramy tylko kobietami.
I co?
I nic. Mogę się założyć, że historia będzie taka sama, podobnie będzie się mordowało przeciwników. Tyle że „mniejszości” się ucieszą. A później zrozumieją, że w grach ważniejsza jest po prostu rozgrywka.
Płeć, orientacja seksualna czy ulubione danie głównego bohatera nie ma tu żadnego znaczenia. Owszem, możemy narzekać, że twórcy nie sięgają po tego typu tematy, ale to jednak temat na inną dyskusje. Na pewno nie chodzi tu o mizoginię czy homofobię.