Czy Google Glass będą powodować wypadki? [dyskusja]

Prawo musi nadążać za technologią – podniosły się głosy, żeby zakazać prowadzenia aut w okularach Google na nosie. Marcin Sikora z magazynu "Stuff Polsa" twierdzi, że okulary Google Glass mogą być niebezpieczne. Bartłomiej Kossakowski z redakcji Gadżetomanii jest innego zdania.

Czy Google Glass będą powodować wypadki? [dyskusja]
Blomedia poleca

Prawo musi nadążać za technologią – podniosły się głosy, żeby zakazać prowadzenia aut w okularach Google na nosie. Marcin Sikora z magazynu "Stuff Polsa" twierdzi, że okulary Google Glass mogą być niebezpieczne. Bartłomiej Kossakowski z redakcji Gadżetomanii jest innego zdania.

Bartłomiej Kossakowski, Gadżetomania.pl:

Dobrze pamiętam scenę z pierwszego odcinka H+, w której facet jednocześnie prowadził samochód i oglądał mecz. Jego żona nawet się nie zorientowała. Wiem, to tylko serial. Ale myślę, że odpowiednie nawyki można sobie wyrobić, a osoby o dobrej podzielności uwagi nie spowodują wypadków z setkami ofiar. Ani z jedną.

Oczywiście odpisywanie na maile, lajkowanie statusów na fejsie i wyszukiwanie nowych filmów z Riley Steele podczas jazdy nie jest przesadnie odpowiedzialne i nie rekomendowałbym tego nikomu, kto wyjeżdża na miasto w godzinach, w których ja również jestem poza domem. Ale z drugiej strony – robienie tych wszystkich rzeczy w okularach na nosie wciąż mniej angażuje niż wykonywanie tych czynności ze smartfonem w dłoni. O poprawianiu makijażu nie wspominając, a to przecież wciąż powszechne, także na polskich drogach.

Co więcej, Google Glass może być w paru kwestiach związanych z jazdą autem niezwykle pomocne. Pierwsza rzecz: nagrywanie wypadków, bo przecież wciąż nie wszędzie są miejskie kamery czy świadkowie.

W przyszłości być może okularki przydadzą się do budzenia tych kierowców, którym zdarzy się zamknąć oczy podczas jazdy. Że o kozackim wskazywaniu trasy w rozszerzonej rzeczywistości nawet nie wspomnę, bo to tak fajne i tak oczywiste, że z samego tego powodu modlę się, żeby nie zbanowano kierowców-okularników.

Jasne, na pierwszy rzut oka jazda z okularami Google wydaje się niebezpieczna i idealnie by było, gdyby chociaż można je odpalać w trybie samochodowym, zabraniającym pewnych niebezpiecznych aplikacji, ale… Nie przesadzajmy z tą paniką. Gdy pod koniec lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku Sony wprowadzało na rynek walkmana, obawy były podobne. Martwiono się, że drastycznie wzrośnie liczba wypadków, gdy ludzie zaczną wychodzić na jezdnię ze słuchawkami na uszach albo – trzymajcie się – nie usłyszą wtedy wołania o pomoc.

Ja tam bym zaczął już myśleć o aplikacji dla Google Glass, która na bieżąco będzie informować o tym, kto w najbliższej okolicy pomocy potrzebuje i wskaże do niego ­najkrótszą drogę. Nie uciekniemy przed tymi okularami, tak jak przed lekką cyborgizacją. Zastanówmy się tylko, jak mądrze to wykorzystywać. We wszystkich dziedzinach życia.

Marcin Sikora, Stuff Polska:

A wbrew pozorom wyświetlacz Google Glass nie jest tak zupełnie nieinwazyjny. On jest. Cały czas na granicy pola widzenia. Kusi, żeby na niego spojrzeć. Popatrz – nowa wiadomość od kumpla, nowe zameldowanie kumpeli, nowe zdjęcie, tweet, mail, SMS... Cały czas coś.

Nieustanny zalew informacji, których nie potrafimy kolejkować. Czasami siedząc przed monitorem nie można się skupić, a każde wyjście z edytora tekstu sprawia, że zajrzy się tu i tam, żeby sprawdzić co też się wydarzyło przez ostatnie pół godziny. I po 15 min za cholerę nie pamięta się, co do cholery miało się sprawdzić. A co dopiero za kierownicą! Tylko sprawdzę, co tam Bartek wrzucił...

Owszem, można wprowadzić tryb samochodowy, który uniemożliwi dostęp do komunikatorów i innych, ale dopóki Google Glass samo nie będzie pilnowało, żeby kierowca z niego korzystał podczas prowadzenia, dopóty wolę, żeby w ogóle nie używał magicznych okularów. Bez względu na to, jak wygodnie i futurystycznie wyglądałaby nawigacja za ich pomocą.

To już wolę wskazówki na wyświetlaczu pomiędzy zegarami lub HUD znany i stosowany od lat w samolotach myśliwskich. Tu przynajmniej komputer samochodu decydowałby o tym, jakie informacje są dla mnie w tym momencie istotne. I nie jest to zameldowanie w Pawilonach.

Tak naprawdę o niczym innym tak nie marzę, jak o komputerze przed oczami, który ciągle karmiłby mnie informacjami. Nie jestem jednak robotem i nie potrafię ich tak szybko przetrawiać. I większość ludzi również nie.

Mrożą mi krew w żyłach opowieści o ludziach oglądających filmy na lapkach rozłożonych na siedzeniu pasażera. Dlatego o ile jestem przeciwnikiem Google Glass za kierownicą, tak szczerze popieram ideę w pełni autonomicznego samochodu, który dowiezie mnie na miejsce bezpiecznie i punktualnie. A ja w tym czasie będę mógł czytać, pisać, grać, oglądać i uczestniczyć do woli.

Artykuł ukazał się w październikowym numerze magazynu "Stuff Polska".

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)
© Gadżetomania
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.