Czy trudno teraz być geekiem?
To, że z Internetem jest łatwiej, niekoniecznie wszystkim musi się podobać.
15.08.2012 10:00
To, że z Internetem jest łatwiej, niekoniecznie wszystkim musi się podobać.
- Ale Nadji to nie widziałeś, prawda? – pyta mnie Rafał. Obydwaj jaramy się grą fabularną Wampir: Maskarada. Wyszukujemy książki, polecamy sobie seriale i filmy. To lata 90., królują kasety VHS, a zestawy najciekawszych pozycji można obejrzeć tak naprawdę wyłącznie na konwentach miłośników fantastyki, gdzie przywożą je pasjonaci.
Mały telewizor, kilkanaście zaspanych osób, paskudnie zjechana kopia – to musi wystarczyć, bo wiadomo, że prędko dostępu do tego filmu nie będzie. - No wiesz, to dość wyjątkowa produkcja, bardzo trudno ją dostać – czuję, że się przede mną chwali, że on ma, a ja nie – ale każdy, kto choć trochę jara się wampirami, musi go obejrzeć. Wiesz, jest głęboki, świetnie zrobiony i daje do myślenia. Czy mogę pożyczyć? Nie, kolejka jest długa.
Nadja official trailer
Od naszej rozmowy mija kilkanaście lat. O Nadji przypominam sobie zupełnie przypadkowo. Najpierw sprawdzam Amazon – jest. Dostępne od zaraz, jeżeli zamówię dzisiaj, za dwa dni film powinien być u mnie. Zapewne pobranie nielegalnej kopii z sieci to kwestia kilkunastu minut, nie wiem, nie sprawdzam. Zamawiam DVD. Czasy się zmieniły.
Wszystko dostępne
Podobnie jest z albumami muzycznymi, filmami, serialami i książkami. To, co kiedyś było obiektem westchnień, teraz jest tyko kwestią wpisania odpowiedniej frazy w Google'a i wyciągnięcia swojej karty kredytowej. Co więcej, jeżeli jakieś wydawnictwo nie udostępnia swoich produkcji, to robią to fani w mniej lub bardziej legalny sposób. Internet pełen jest białych kruków.
[solr id="gadzetomania-pl-304556" excerpt="0" image="1" _url="http://gadzetomania.pl/5081,rosyjska-bron-zamieni-cie-w-zombie-serio" _mphoto="putin-304556-135x84-f6515569239e.jpg"]Rosyjska broń zamieni Cię w zombie. Serio[/solr][block src="solr" position="inside"]4287[/block]
I to boli tych, którzy kiedyś poświęcali czas i pieniądze na kolekcje. Jasne, w przypadku wielu osób nic nie zastąpi fizycznego posiadania przedmiotu. Możliwość wzięcia książki z półki czy napawanie się grzbietami opakowań po płytach DVD i CD często może być ważniejsze od samego aktu konsumpcji danego dzieła. Ale przecież nie chodzi wyłącznie o sam fakt posiadania, ale też o wiedzę.
Oglądanie i czytanie rzadkich książek dawało jeszcze jedną korzyść – znajomość tematu. Konwenty pełne były konkursów wiedzy o Władcy Pierścieni, Star Treku, Cthulhu czy Star Wars. Kiedyś, żeby w ogóle myśleć o braniu w nich udziału, trzeba było zdobyć i przeczytać kilka książek na dany temat, obejrzeć kilkanaście razy film na konwencie. Teraz? Wystarczy smartfon z dostępem do Wikipedii. Braki w wiedzy da się nadrobić w weekend - odwiedzić Wikipedię, fanowskie forum i fanpage na Facebooku. W ciągu 3 dni uda nam się nauczyć tego, co kiedyś zajmowało nawet lata.
Ofiary sukcesu[/h3]Stało się to, o czym przez długie lata marzył każdy geek. Seriale, zainteresowania i cała kultura, niegdyś pogardzana i niszowa - wszystko to stało się częścią mainstreamu. Kiedyś z kolesi jarających się mieczami i smokami laski się śmiały. Teraz wraz z nimi oglądają Grę o tron. Motywy z Gwiezdnych wojen umieszczają na koszulkach polskie firmy z ciuchami, podobnie jak motywy z gier. Dla niektórych okazało się to nie tak fajne, jak się wydawało. Gracze są przerażeni faktem, że wszyscy grają, geekowie nie mogą pogodzić się z faktem, że nie są już wyjątkowi, i każdy zna historię, jak to Frodo szedł wrzucić pierścionek do wulkanu.[h3]To już koniec?
Współczesność to czas, gdy nowe zawody powstają szybciej, niż nadąża za nimi edukacja. A do ich wykonywania potrzebne są połączenia czasami naprawdę dziwnych dziedzin wiedzy. Stylista profili facebookowych? Twitter ghost writer? Twórca gier wideo? To zawody, o których kilka-kilkadziesiąt lat temu nikt w Polsce nie słyszał.
[solr id="gadzetomania-pl-304138" excerpt="1" image="1" _url="http://gadzetomania.pl/5102,szesc-grzechow-polskich-gier-niezaleznych" _mphoto="1280-indie-game-the-movi-98122ab.jpg"]6 grzechów polskich gier niezależnych[/solr][block src="solr" position="inside"]4288[/block]
Co więcej, zdobytą wcześniej wiedzę można zastosować w "poważnych rozwiązaniach biznesowych". Czym różni się szkolenie dla sprzedawców dużego banku, w którym biegają oni z iPadami, wykonując rozmaite questy, od gier fabularnych na żywo - LARP-ów? To nie są przykłady z kosmosu, to się już dzieje, i nawet w Polsce są firmy odnoszące na tym polu sukcesy.
Fajnie być geekiem. I dobrze, że teraz prościej nim zostać, bo tak naprawdę powinna się liczyć pasja, a nie kolekcja na półce. Nawet tej wirtualnej.