Dancing Man i niesłyszący w reklamie Samsunga. Giganci promują się na nieszczęściu innych
Co łączy gwiazdy muzyki pop z Samsungiem? Wbrew pozorom - bardzo dużo. Ot, chociażby wykorzystanie nieszczęścia innych.
18.03.2015 | aktual.: 10.03.2022 10:27
Historia Dancing Mana to kolejny dowód na to, jak okrutni i po prostu głupi bywają ludzie. Mężczyzna z nadwagą dobrze bawił się na imprezie, ktoś zrobił mu zdjęcie śmiejąc się z niego, w związku z czym przestał tańczyć i się zasmucił. Cała “fotorelacja” trafiła do Internetu.
Zwrot akcji. Ludzie potrafią być w porządku.
W Sieci pomysł na robienie zdjęć obcym ludziom uznali za kretyński, autorów skrytykowali, ruszyła też akcja mająca na celu odnalezienie zasmuconego imprezowicza. Ba, postanowiono zorganizować koncert, specjalnie dla niego.
Pharrell Williams na koncercie
W całość wmieszali się też celebryci. Niby w słusznym celu. Moby zapewnił, że zagra za darmo, tematem zainteresował się także Pharrell Williams i kilku innych znanych artystów.
I mam wrażenie, że to sprytne, celowe, marketingowe zagranie. Fajnie pokazać się w akcji, którą przez jakiś czas żył Internet. W przypadku Pharrella to zadziałało: napisały media na całym świecie, wpis na Twitterze zgarnął prawie 13 tysięcy ulubionych i został podany dalej ponad 8 tysięcy dalej. Czyli trafił do masy osób.
Dla mnie to wyłącznie promocja muzyka, a nie zwrócenie uwagi na problem braku akceptacji i tolerancji. O to w tym tylko chodzi. I cel został poniekąd osiągnięty: bo mówi się o artystach, a całe nieszczęśliwe wydarzenie jest już obok.
A czy koncert się odbędzie? Czy muzycy dotrzymają słowa? Czy zmniejszy się liczba wyszydzonych? To już nieważne, nikt tego nie sprawdzi, pewnie większość o całym internetowym zamieszaniu zaraz zapomni.
Samsung i niesłyszący
Dokładnie tak samo jest w przypadku Samsunga i świetnej, na pierwszy rzut oka, reklamy. Dzięki firmie sąsiedzi niesłyszącego nauczyli się języka migowego, by ten, na kilka chwil, mógł przenieść się do świata, w którym wszyscy bez problemu go rozumieją, tak jak on rozumie innych.
Wzruszające? No pewnie.
No cóż, szkoda tylko, że Samsung wcale świata nie zmienił, a całe to przedstawienie - bo tak to trzeba nazwać - to jedynie wyciskająca łzy reklama. Promocja marki. Rzeczywistość nie jest tak kolorowa jak w spocie korporacji: ludzie pomagają tylko jak im się to opłaca.
Samsung i kilku artystów postawiło się w dobrym świetle. My jesteśmy tymi, którzy pomagają biedniejszym i słabszym od nas. Sęk w tym, że tylko wtedy, gdy publika patrzy.
Gry naprawdę pomagają
Dlatego tak bardzo podobają mi się akcje charytatywne związane z grami. Można się przyczepić, że to również reklama marki czy samego wydawcy. Tyle że za tym stoją jeszcze prawdziwe pieniądze, które trafiają na konta różnych organizacji. Pomoc jest realna.
Samsung może i dołożył malutką cegiełkę do ułatwienia życia niesłyszącym otwierając dostosowane dla nich call center, ale nie oszukujmy się - dziś dla takiego giganta to powinien być obowiązek i standard, a nie akcja z otoczką “zbawiamy świat”. Po prostu: o klientów się dba.
Niesłyszący, otyli i inni niepełnosprawni często dalej mają pod górkę, tyle że już nie cieszą się zainteresowaniem Sieci, gwiazd i korporacji. Po chwili uwagi świat poszedł swoją drogą. Ludzie się wzruszyli, dali “lajka” i o wszystkim zapomnieli. Pewnie jestem naiwny, ale chyba nie tak tego typu akcje powinny się kończyć.
Łatwo ludzie dają się nabrać na “zwykły, ludzki gest”, który tak naprawdę jest dobrze zaplanowaną reklamą, za pomocą której osiąga się realną korzyść. Warto o tym pamiętać.