Dbam o chińskie dzieci, nie niszczę środowiska, wspieram biednych. Czy w świecie technologii da się żyć w zgodzie z własnym sumieniem?
Witajcie w świecie, w którym o kupnie smartfona decydują poglądy. Tylko czy to oznacza, że ten świat stanął na głowie? Niekoniecznie.
26.09.2015 | aktual.: 10.03.2022 10:04
Czy wiecie, że istnieją buty wegańskie? Takie obuwie można kupić na przykład w sklepie panpablo.pl:
BUTY WEGAŃSKIE TO OBUWIE, DO KTÓREGO PRODUKCJI NIE WYKORZYSTANO ŻADNYCH ZWIERZĘCYCH POCHODNYCH ORAZ TZW. ODPADÓW Z RZEŹNI. W ICH SKŁADZIE NIE MA SKÓRY, WEŁNY, JEDWABIU ANI FUTER. TO BUTY DLA OSÓB, KTÓRE CHCĄ ŻYĆ ODPOWIEDZIALNIE, I KTÓRYM LOS ZWIERZĄT NIE JEST OBOJĘTNY. TRAMPKI MARKI KEDS SKŁADAJĄ SIĘ Z BAWEŁNY I GUMOWEJ PODESZWY, NATOMIAST NATIVE SHOES TO W 100% PIANKA EVA
Jeszcze ciekawsza jest marka Veja. Ich obuwie raczej mnie nie przekonuje, ale muszę przyznać, że stoi za nią ciekawa filozofia i podejście do pracy. “Jeśliby policzyć koszta wyprodukowania butów Veja, powinny kosztować 3-4 razy więcej niż buty konkurencyjnych marek” - czytamy opis w sklepie.
Wszystko dlatego, że buty produkowane są w Brazylii, a Veja “dba o dobre warunki pracy i uczciwe wynagrodzenie lokalnych dostawców oraz pracowników fabryki”. Co więcej: ich transport do Europy odbywa się wyłącznie drogą morską, żeby zminimalizować emisję CO2. Do tego dochodzą rzecz jasna ekologiczne materiały. Skoro dla kogoś liczy się nie tylko wzór i kolor sznurówek, to dobrze, że ma możliwości i wybór.
W zasadzie nie powinno nas to dziwić. Bycie np. weganem to nie tylko omijanie produktów pochodzenia zwierzęcego, ale styl życia. Nie jestem z tych, którzy się z tego śmieją, raczej podziwiam upór i poświęcenie się ideałom.
Tym bardziej że w dzisiejszym świecie to bardzo trudne. Wyobraźmy sobie, że ktoś wspiera francuską markę Veja, nie je mięsa, ma produkty w stu procentach ekologiczne. Ale w takim razie z jakich technologicznych produktów korzysta? Z jakiego telefonu dzwoni? Na czym siedzi na Facebooku?
Niewolnicze fabryki
Kupuje produkty Apple?
Samobójstwa w chińskiej fabryce firmy Foxconn, budującej urządzenia Apple, były związane z nieludzkimi warunkami pracy. Wątpliwości co do tego nie pozostawia relacja z fabryki, w której dziennikarz Lui Zhi Yi spędził 28 dni. Znalazł się wśród 400 tysięcy robotników, którzy nieustannie pracują, by zaspokoić popyt na iPady, iPody i iPhony. Nie żyje już siedmiu Chińczyków, którzy nie wytrzymali tempa pracy.
A może innych firm?
W ubiegłym roku dziennikarze magazynu Businessweek ujawnili, że cyna wydobywana na Bangka stanowi element sprzętu elektronicznego znanych globalnych marek. Indonezyjska cyna może znajdować się w sprzęcie Apple, Samsunga, LG czy Sony (...) Organizacja uważa, że surowiec może pochodzić z indonezyjskiej wyspy Bangka (...) Ich dniówka wynosi około 25 zł. Pracują w skrajnie niebezpiecznych warunkach. Wypadki śmiertelne nie należą do rzadkości. Cyna wydobywana jest z wydrążonych w piaszczystych wydmach kraterów, gdzie łatwo jest ześlizgnąć się i utonąć w błotnistej mieszaninie wody i piasku. Szacuje się, że rocznie ginie tam 150 osób. W artykule z kwietnia tego roku brytyjski dziennik Guardian ujawnił, że wydobycie cyny na wyspie Bangka opiera się w dużej mierze na pracy dzieci.
Można zmieniać świat także za pomocą technologii. Na przykład kupując modułowy smartfon Fairphone 2, następcę Fairphone. Choć cena (525 euro) nie jest specjalnie konkurencyjna, to firma przyciąga czymś innym. Poglądami. Mimo że urządzenie powstaje w Chinach, to holenderski producent dba o warunki pracy, tak by nie powtórzyła się sytuacja z innych “niewolniczych” fabryk. Jak podaje Wyborcza.pl, pracownicy chwalą środowisko pracy, ale podkreślają, że chcieliby zarabiać więcej.
Fairphone 2 - kup i zmieniaj świat
Twórców Fairphone 2 nie można jednak posądzać o hipokryzję. Nigdy nie powiedzieli, że ich smartfon pod względem etyki jest nieskazitelny, doskonały, idealny także dla pracowników, którzy go tworzą. Takiego stworzyć się nie da, a przynajmniej nie teraz. Można jednak dążyć do ideału, powoli zmieniając świat.
Fairphone 2: Modular design for you to open and repair
Dlatego też Fairphone 2 powstaje z ekologicznych materiałów, a jeśli wykorzystywane są minerały wydobywane przez afrykańskich pracowników, to twórcy starają się wspierać mniejszych, lokalnych dostawców czy górników. To nie tylko słowa: “Dzienny dochód górników pracujących dla Fairphone'a wzrósł ponad dwukrotnie - z 2 do 4-6 dol.” - pisze Wyborcza.
Coraz więcej firm zaczyna mieć poglądy. Zdanie szefa czy pracowników nie jest prywatną sprawą. Przekonał się o tym Brendan Eich, który po tym jak stał się CEO Mozilli, zaczął być krytykowany za swoje konserwatywne poglądy i wypowiedzi. W związku z tym Firefox szybko stał się ulubioną przeglądarką środowisk prawicowych, zaś na celownik wzięły ją osoby o poglądach lewicowych. Cel osiągnęły, bo Eich ze stanowiska zrezygnował.
Firmy mają poglądy. To jest fakt. Ostatnio Google finansowo wspierało pomoc uchodźcom, podwajając wpłaty dla organizacji Network for Good, która miała dalej rozdzielać pieniądze dla potrzebujących. Facebook przez środowiska prawicowe oskarżany o “cenzurę” i “walkę z wolnością słowa”, bo blokuje profile np. narodowców, a przymyka oko (przynajmniej tak twierdzą niektórzy) na te, które obrażają Jana Pawła II czy wiarę.
Skończyły się czasy, gdy przeglądarka była tylko przeglądarką - teraz może reprezentować twoje poglądy. Tak jak buty, które nosisz, restauracje, w których jesz, piwo, które pijesz czy ekologiczny smartfon, z którego korzystasz.
Technologia i światopogląd
Do czego to doprowadzi? No cóż: widzę tylko jeden scenariusz. Jest popyt, jest podaż. Zaczną się tworzyć “lewackie” telefony i “prawackie” laptopy. Prawicowy dziennikarz chwali się na Twitterze, że chętnie korzysta z auta w “Dzień bez samochodu”, czyli w święto “nawiedzonego lewactwa”. Możemy się domyślać, że on po Fairphone 2 na pewno nie sięgnie, za to z chęcią skorzystałby z telefonu, dajmy na to, wyprodukowanego na Węgrzech, przez firmę, którą lubi prawicowy premier. Takiego jeszcze nie ma, ale przecież niewykluczone, że powstanie. I od razu znajdzie nabywców.
Chwalący politykę Putina sięgną po YotaPhone 2, wszak to ukochany smartfon polityka. Z kolei jakaś lewicowe ugrupowanie kupi jeden z modeli i roztrzaska go w sympatyzującej z nimi kawiarni. W firmowym sklepie ludzie będą pytać nie o przekątną ekranu czy pracę baterii, a o warunki pracy w fabryce i opinię prezesa w sprawie rządów Pinocheta. Narodowcy stworzą swoją własną przeglądarkę, w której zabraknie lewackich haseł, a po wpisaniu “gender” zawiesi się komputer.
Ale może to nic złego, ba, dobrze, że ludzie są świadomi, mają swoje poglądy i możliwości ich wyrażania? Chcą dokonywać wyboru w zgodzie z własnymi ideałami i wolą wspierać tych, którzy chcą pomóc innym? Nawet jeśli afrykańskiemu 2 dolary różnicy życia nie odmienią, to lepsza taka pomoc niż żadna. Coś się zmienia. Powoli, ale jednak. Również dzięki technologii, która pomaga inaczej patrzeć na świat. Choć może szkoda, że jest to myślenie ograniczone wyłącznie do myśli, która pasuje do naszych poglądów. Czy nie ucierpi na tym produkt, tak jak dziś cierpi muzyka, film czy literatura, która oceniana jest przez pryzmat wartości reprezentowanych przez autora?