Nie wiem czy hasłem przewodnim polskiego wydawcy ?To nie jest film dla normalnych ludzi? nie pojechano trochę po widzach, którym *Frontiere(s) *się spodoba. Bo niby co ma oznaczać? Że osobników lubujących się w kinie gore powinno się zamknąć w zakładzie dla psychicznie chorych? Abstrahując jednak od chwytów marketingowych dystrybutorów, francuski film jest zdecydowanie pozycją dla ludzi o mocnych nerwach. Bez ściemy, czysty hardcore.
Debiut Xaviera Gensa to horror, będący wariacją na temat kultowej Teksańskiej masakry piłą mechaniczną. Fabuła traktuje o piątce młodocianych rabusiów, którzy wykorzystują rozruchy na przedmieściach Paryża do dokonania skoku. Po niestety niezbyt udanym napadzie postanawiają uciec za granicę. Podzieleni na dwie grupy mają spotkać się w małym motelu na odludziu. Pierwsza ekipa szybko przekonuje się, że właściciele motelu mają przesadne zamiłowanie do nazizmu, ludzkiego mięsa i przedłużenia linii swojej rodziny.
Na początku nic nie wskazuje na to, że mamy do czynienia z horrorem - film rozwija się jak zwykły dramat sensacyjny. Akcja zmienia się po krótkim pobycie bohaterów w motelu i dopiero wtedy nabiera tempa. Nagle przechodzimy do ostrej jazdy bez trzymanki. W tym filmie nie ma zmiłuj. Jeśli ktoś zdecyduje się na seans, niech czuje się ostrzeżony, że klimat jest naprawdę ciężki. Francuzi z każdym kolejnym horrorem przekraczają granice ekstremy. Nie tyle pod względem samych efektów gore, które oczywiście są bardzo naturalistyczne, mimo że widywaliśmy już podobne w Hostelu i Pile, ale ze względu na psychiczną torturę. Oglądając przeżycia bohaterów samemu można doznać załamania nerwowego. Duża w tym zasługo solidnego aktorstwa, bo cierpienia bohaterów w koszmarku Eli Rotha wypadają przy *Frontiere(s) *niczym szkolny teatrzyk. W dziele Gensa czujemy autentyczny strach, obrzydzenie i terror. Kiedy akcja łapie nas za jaja, nie puszcza już do samego końca i trzyma z siłą bulteriera, który doznał szczękościsku.
Trailer dozwolony od 18 lat:
Frontier(s) | UK Trailer | Directed by Xavier Gens
By nie było jednak za różowo, niektóre rozwiązania fabularne potrafią popsuć odbiór i wywołać niekontrolowany śmiech. Szalona rodzinka kanibali to spadkobiercy nazistów z II wojny światowej. Głowa rodu, stary faszysta, chce przedłużyć linię i stworzyć czystą rasę nadludzi. Ciekawe tylko, że do tego zadania chce wykorzystać nie do końca ?czystą? dziewczynę. Ale z braku laku (sic!) mu to nie przeszkadza. Takich kwiatków jest więcej, a gadanie staruszka na ten temat wywołuje uśmiech politowania. Rozumiem, że Gens chciał w tym filmie przemycić swoje zdanie na tematy polityczne, ale mógł to zrobić bardziej subtelnie i nie tak głupio. Infantylizm niektórych dialogów kontrastuje z bezkompromisową formą, co daje momentami dość absurdalną mieszankę. Co innego, gdyby reżyser wplótł drobne wątki humorystyczne, ale cały film jest śmiertelnie poważny.
*Frontiere(s) *to ogólnie rzecz biorąc solidny horror, który przysporzy widzom kilku chwil porządnej dawki adrenaliny. Nie brakuje w nim scen przesadzonych, ale ratuje go bezwzględna forma, która wydaje się między wierszami mówić, że ?Amerykanie to cieniasy?. Nie trudno zrozumieć, czym sugerowali się producenci Hitmana, wybierając Xaviera Gensa ? brudne zdjęcia w kolorze sepii, budowanie napięcia aż do kulminacyjnego drastycznego rozładowania. Wyobraźcie sobie jak mogła wyglądać ekranizacja gry, gdyby reżyser dostał wolną rękę. Ręka, noga, mózg na ścianie.
Foto: Monolith