DRM idzie do piachu
No i stało się. Tyle lat walk speców od elektronicznej ochrony multimediów, ze specami od łamania tychże... i wszystko na nic. Jonathan Lamy, rzecznik RIAA (Amerykańskie Stowarzyszenie Przemysłu Nagraniowego), ogłosił, że cyfrowe zabezpieczenie multimediów Digital Right Protection (DRM) poszło do piachu.
I dobrze.
No i stało się. Tyle lat walk speców od elektronicznej ochrony multimediów, ze specami od łamania tychże... i wszystko na nic. Jonathan Lamy, rzecznik RIAA (Amerykańskie Stowarzyszenie Przemysłu Nagraniowego), ogłosił, że cyfrowe zabezpieczenie multimediów Digital Right Protection (DRM) poszło do piachu.
I dobrze.
Nie zrozumcie mnie źle. Stoję murem za ochroną praw autorskich filmowców i twórców programów komputerowych. Ale po jakiego diabła wydawano setki tysięcy dolarów na systemy, które były łamane w kilka tygodni? Trzeba było zainwestować te pieniądze w dobrej jakości, międzynarodowy sklep treści na życzenie gdzie film można by ściągnąć za 5 dolarów, a muzę za dolara. Chociaż by się wyszło na przeciw nowym trendom technologicznym i światopoglądowym.
No bo niby co? Mamy młodzieży która rodzi się z iPodami w rękach zabronić słuchać mp trójek? Kazać opróżnić dyski? Zablokować You Tube, bo i tam się seriale i filmy trafiają? Bzdura. A na każdego speca od projektowania zabezpieczeń trafi się siedmiu młodych ludzi zdolniejszych o kilka lat więcej spędzonych przed monitorem. Toż to cyborgi myślące zerami i jedynkami.
Ale to tylko moje zdanie. Co Wy o tym sądzicie?
Źródło: kinodomowe • Fot. Vagamundos/Flickr