Dzisiejsze bajki są straszne? „Monster High” to nic przy „Wyspie niedźwiedzi”
Dziwny klimat, czarne charaktery i tajemniczy twórcy. To wystarczy, by „Wyspy niedźwiedzi” się przestraszyć. I zastanowić się nad tym, jak to możliwe, że tę bajkę pokazywano dzieciom.
13.01.2014 | aktual.: 14.01.2014 09:46
„Wyspa niedźwiedzi” ma już swoją legendę. Historię o bajce można znaleźć w portalu Creepypasta Wiki, w którym pełno strasznych i dziwnych opowieści. Z tą różnicą, że ta jest ponoć prawdziwa i dotyczy tych, którzy w latach 90. siedzieli przed telewizorem, chłonąc bajki...
Eksperyment szalonego psychiatry?
Nie pamiętacie jej? To macie szczęście, bo to animacja, której twórcy są... nieznani. A przynajmniej tak twierdzi autor tej mrocznej historii:
*W dorobku grupy na serwisie imdb.com nie umieszczono żadnej informacji, jakoby Pixibox pracował nad "Wyspą niedźwiedzi". Strona studia animatorskiego odpowiedzialnego za “Wyspę” nie istnieje, podobnie jak żadna poświęcona bajce – co w dzisiejszych czasach wydaje się niezwykłe. Jedyne wiarygodne informacje, do jakich udało mi się dotrzeć, sugerują, że za projekt odpowiada niejaki Jacques Peyrache. Być może chciał stworzyć coś ciekawego, ale nie przewidział, jak odbiorą to najmłodsi widzowie? Taka odpowiedź byłaby prawdopodobna, gdyby nie jeden drobny szczegół.
Jacques Peyrache jest psychiatrą dziecięcym.*
No, to nie do końca jest prawda. Być może znajdzie się jakiś Jacques Peyrache, który psychiatrą dziecięcym jest, ale akurat on z „Wyspą niedźwiedzi” nic wspólnego nie miał. Ot, zwykła zbieżność nazwisk.
Ale „Wyspa niedźwiedzi” nadal powinna budzić niepokój. I to nie tylko wtedy, gdy o bajce mrocznym głosem opowiada lektor...
Creepypasta - Wyspa Niedźwiedzi [Polski Lektor]
Obejrzałem kilka odcinków i mogę z całą pewnością stwierdzić: tak, ta bajka jest dziwna. Mroczna, niepokojąca i... straszna. A nawet trochę przygnębiająca, bo brakuje w niej pozytywnych postaci. Nie liczcie na grupę głównych bohaterów – zajączka, niedźwiedzia czy duszka.
Ten pierwszy to kłamca, drugi jest niemiły wobec tych, którzy chcą grupie przyjaciół (?) pomóc. To jednak nic przy czarnych charakterach, których jest faktycznie wiele.
Szaleni handlarze niewolnikami i śpiewające pingwiny
Na przykład w pogoń za ferajną wyruszają piraci poruszający się wielkim zeppelinem, którzy handlują niewolnikami. I chcą swoich przeciwników „przypiekać na wolnym ogniu” albo „kroić na plasterki, by było przez nich wszystko widać”. Ostro? To co powiecie na „szatkowanie, solenie i peklowanie” przeciwników?
Wyspa Niedźwiedzi
Są też pingwiny, które na wieść o tym, że niedźwiedź zachorował, postanowiły pomóc. Jeden z nich wyciągnął piłę i proponował... otwarcie czaszki. Tak, wciąż mówimy o bajce dla dzieci, która wygląda dość niepozornie. Nie licząc tego, że jest mroczna, ciemna i ponura.
Zresztą pingwiny były wyjątkowo dziwne. Specjalizowały się w wywoływaniu dwóch księżyców. Działo się to wieczorem wokół ogniska, kiedy śpiewały szamańską pieśń: „Podwójny obraz, przecudny świat, widzi się lepiej i to jest fakt”. Dobra, może trochę przesadzam, bo to bajka dla dzieci, ale nie przypomina wam to jakiś narkotycznych wizji?
Metal dla dzieci
Zresztą muzyka w „Wyspie niedźwiedzi” odgrywa dużą rolę. Gdy bohaterowie „odwiedzili” pałac złego Ptaka Groma, ten przywitał ich muzyką graną na organach. I cóż to była za pieśń! Mroczna, niepokojąca, która mogłaby rozgrzewać publikę przed metalowym koncertem. Nie przesadzam. Ostre gitary też zresztą później wkroczyły.
Oglądając „Wyspę niedźwiedzi”, zastanawiałem się, jak to możliwe, że kiedyś taka bajka leciała w telewizji i nikt nie protestował. Tym bardziej że faktycznie wywołuje nieprzyjemne emocje, co potwierdzam nie tylko ja, ale też wykopowicze czy komentujący na Filmwebie.
W porównaniu z dzisiejszymi bajkami „Wyspa niedźwiedzi” jest naprawdę straszna i dla najmłodszych odbiorców zdecydowanie nieodpowiednia. Już wolałbym, by moje dzieci oglądały „Monster High”, które jest na celowniku dbających o najmłodszych.
Niestraszne potwory
W tej bajce o nastolatkach potworach uczących się w Straszyceum tak naprawdę nie ma nic aż tak strasznego. OK, są duchy, wampiry, szafki w kształcie trumny i lokale czy programy telewizyjne nawiązujące do śmierci. Ale nikt tam nie umiera, nikt nie chce nikogo szatkować. A poza tym jest sporo żartów. Mnie nie śmieszyły, ale pewnie młodsze dziewczyny się śmieją. I naprawdę trudno jest się bać.
A przeciwko „Monster High” się protestuje, bo bajka rzekomo promuje satanizm czy okultyzm. Jeśli już, to tego typu atrakcje serwuje raczej „Wyspa niedźwiedzi”. Tańczące pingwiny śpiewające dziwną pieśń były naprawdę nieprzyjemne.
Doktor Who dla dzieci
Strasznej bajki, która mogłaby konkurować z „Wyspą niedźwiedzi”, szukałem też na TeleToon +. Teoretycznie warunki spełniają „Przygody Sary Jane”. Serial z potworami na pierwszy rzut oka wygląda niepokojąco: stwory nawiedzają szkołę, paraliżują miasto, są też upiory, które wkraczają do naszych snów, zamieniając je w koszmary. Ale tam także najważniejsza jest przyjaźń, a dobro zawsze zwycięża. A na dodatek nie brakuje humoru dla nastolatków.
„Wyspa niedźwiedzi” takiego przesłania nie ma. Niby cała bajka kończy się happy endem, ale po kilku odcinkach wyobraziłem sobie, jak reagowali na nie naprawdę młodzi odbiorcy. I jeśli ktoś dzisiaj uważa, że bajki są straszne, to ma szczęście nie pamiętać tych sprzed kilku lat.