Eko - kaprysy zmotoryzowanej bloggerki
Skoro tegoroczne, samochodowe, genewskie show pozwala przebierać w ofertach eko – pojazdów, to poprzebieram.
Do codziennego użytku wybrałabym na pewno Golfa TDI Hybrid (sic!). Auto świetne w prowadzeniu i niezawodne (jak każdy Golf, zresztą:-)). Posiada 7 biegową skrzynię, napęd tradycyjny, dieslowski, łączony z silnikiem elektrycznym. Pali nie za dużo, spełnia wymogi dotyczące czystości spalin, a przy okazji jest to hybryda.
Skoro tegoroczne, samochodowe, genewskie show pozwala przebierać w ofertach eko – pojazdów, to poprzebieram.
Do codziennego użytku wybrałabym na pewno Golfa TDI Hybrid (sic!). Auto świetne w prowadzeniu i niezawodne (jak każdy Golf, zresztą:-)). Posiada 7 biegową skrzynię, napęd tradycyjny, dieslowski, łączony z silnikiem elektrycznym. Pali nie za dużo, spełnia wymogi dotyczące czystości spalin, a przy okazji jest to hybryda.
Na szaloną wycieczkę albo na wypad na pizzę wybrałabym się za to Audi TT TDI. Rasowa sylwetka połykacza kilometrów autostrady, lekkość prowadzenia – to jest to! Wprawdzie niespecjalnie podoba mi się żarłoczność paliwowa auta (nie wpływa to przecież korzystnie na środowisko naturalne), ale przyjemność z jazdy, szybkość poruszania się i żwawość pozwoliłyby mi przymknąć oko na paliwowy apetyt zwinnego Audi.
Jeśli korki w miastach będą trwały nadal, może kupiłabym takiego minimalistę jak Tata Nano (czy ktoś może wie, jak wyglądają testy bezpieczeństwa w tym autku?). Reklamowany jako jeden z najtańszych samochodów świata (kosztuje ok. 1700€), wcale nie jest przeznaczony dla jednej tylko osoby. Ponoć zmieści się w nim czteroosobowa rodzina. (Obawiam się, jednak, że ze względu na ograniczoną ilość miejsca, najwygodniejszy będzie dla kierowcy i tygodniowych zakupów z supermarketu).Autko niewiele pali i spełnia wymogi europejskich norm dotyczących ilości i jakości emitowanych spalin.
Za to na wytworną kolację dałabym się zawieźć wielce nieekologicznym Zagato Bentleyem GTZ. Ale to już inna bajka :-).
Foto: Autokult