Evercade. Ta konsola nie ma prawa istnieć
Evercade to przenośna konsola do gier, która nie łączy się z internetem, nie ma slotu na karty SD i nie pozwala zrzucać romów z grami na pamięć wewnętrzną. Co to ma być?
07.05.2022 | aktual.: 23.05.2022 11:57
W dzisiejszych czasach takie urządzenie nie powinno istnieć, a jednak mamy coś takiego jak archaiczna, przenośna konsola Evercade, która w dodatku… ma się całkiem dobrze. Ba! Jakby tego było mało, twórcy byli na tyle zadowoleni z powodzenia projektu, że stworzyli drugą wersję urządzenia, lecz tym razem w postaci Evercade VS, czyli wariantu stacjonarnego.
Chcesz grać? Kupuj kartridże
Wiele osób z pewnością będzie oburzonych, ale muszę szczegółowo wyjaśnić, na czym polega ten cały Evercade. Jest to przenośna konsola, która pozwala tylko i wyłącznie na jeden sposób przyjmowania gier, a chodzi o kartridże. Przestarzałe rozwiązanie sprzed lat, które w Polsce może się kojarzyć na przykład z Pegasusem, czyli podróbką Nintendo Entertainment System.
Na pleckach konsoli znajduje się specjalny slot na kartridże. Tylko skąd je brać? Już wyjaśniam, ale uprzedzam, że wielu ludziom może się to wydać wyjątkowo odrażające. Otóż kartridże z grami trzeba kupić. Ich producentem jest twórca konsoli, brytyjska firma Blaze Entertainment.
Z zasady są to zbiory retro gier, małe kolekcje często pochodzące od jednego wydawcy czy na przykład przeznaczone na jedną platformę. Konkrety za każdym razem zależą od uzgodnień z danym podmiotem. Przykładowo, jest coś takiego jak Atari Collection 1, czyli kartridż zawierający 20 tytułów. Istnieje również Interplay Collection 1, gdzie mamy sześć gier od Interplay. Każda kolekcja może mieć inną liczbę tytułów, a także pochodzić z trochę innej ery. Na konsoli Evercade pojawiają się produkcje 8-bitowe i 16-bitowe, a najczęściej są to gry sprzed wielu lat, ale nie zawsze, lecz o tym później.
To, co jest niezwykle istotne to fakt, że firma Blaze Entertainment nie produkuje tych kartridży nielegalnie. Wszystko jest uzgadniane w porozumieniu z właścicielami praw do tych gier i tworzone zgodnie z prawem. Kupując taką kolekcję, zawsze można liczyć na fizyczny nośnik w postaci kartridża oraz pudełko z kolorową instrukcją w środku. Bzdura? Przeżytek? Cofanie się w rozwoju i strata pieniędzy? Doskonale zdaję sobie sprawę z komentarzy, jakie często pojawiają się w chwili, gdy ludzie słyszą o tym rozwiązaniu. Jednak prawda jest taka, że to co komuś się nie podoba, innym może przypaść do gustu i nie ma w tym niczego złego.
Evercade to gratka dla kolekcjonerów i nostalgiczna przyjemność
Każdy może korzystać z tego, co mu najbardziej odpowiada, i właśnie to jest piękne. Jeżeli ktoś pragnie załatwić sobie przenośną konsolę, która pozwala zrzucić na pamięć kilkadziesiąt tysięcy romów, a potem w nie grać… no to sobie taką znajdzie i kupi. Jeżeli natomiast ktoś czerpie satysfakcję z kolekcjonowania legalnie wydanych kartridży, wtedy na rynku znajdzie się i coś dla niego.
Dodatkowo Evercade celuje w osoby, którym po prostu brakuje ładnie wydanych gier z instrukcjami w środku. Każdemu kartridżowi w pudełku towarzyszy kolorowa książeczka, a w niej można poczytać np. o fabularnej otoczce gry, rodzajach broni, odmianach przeciwników, a także o działaniu poszczególnych guzików na konsoli – schemat sterowania w danym tytule. Zwykła instrukcja, ale w dzisiejszych czasach taki dodatek do gier powoli zanika.
Komu sprawi to przyjemność, ten kupi. Jeżeli ktoś woli inne rozwiązania i nie widzi w tym sensu, to znajdzie sobie coś innego. Na tym oczywiście polega wolny rynek, a pomimo tego, że coś takiego jak Evercade nie ma prawa istnieć (bo jest niepraktyczne, przestarzałe), to wydana w 2020 roku przenośna konsola ma się świetnie i wcale nie została porzucona. Blaze Entertainment ciągle wypuszcza nowe kolekcje gier, a te się sprzedają.
Osobiście dostrzegam w tym pewien rytuał. Sam niedawno kupiłem Evercade i zacząłem się tym bawić. Głównie ogrywam jedną grę, która bardzo przypadła mi do gustu, a chodzi o Xeno Crisis. Jednak na horyzoncie pojawiła się zapowiedź zupełnie nowych kolekcji, a ja miałem okazję doświadczyć związanej z tym ekscytacji, ciekawości działającej na zasadzie: ciekawe jakie tytuły wybrali?
Nie jestem żadnym maniakiem kolekcjonowania i nie zamierzam zbierać wszystkich kartridży. U mnie wygląda to tak, że gdy wychodzi nowa kolekcja, to chętnie się z nią zapoznaję. Sprawdzę, czy są tam gry, które moim zdaniem będzie sobie fajnie ogrywać na tym handheldzie, a potem podejmę ewentualną decyzję o zakupie albo zwyczajnie spasuję. To taka mała zabawa, w której można uczestniczyć i wokół której powstaje społeczność. Fani Evercade mogą dyskutować o kolekcjach z przeszłości, oceniać te zapowiedziane i tak dalej. Właśnie o to w tym chodzi i jest to swego rodzaju dodatkowa wartość wynikająca z tej kartridżowej otoczki.
Sam z przyjemnością obejrzałem zwiastun dwóch nowych kolekcji, które mają wyjść dopiero w lipcu, i doszedłem do wniosku, że chętnie kupię sobie Jaleco Arcade 1, gdzie jest kilka gier z gatunku shoot ‘em up (akurat je lubię). Strata pieniędzy? Bzdura? Przecież można mieć za darmo z internetu! Już wyobrażam sobie te głosy krytyki, na które odpowiedź jest niezwykle prosta. Przede wszystkim to nie jest żadne odkrycie, żadna wiedza tajemna, że jeśli komuś na tym zależy, to znajdzie sposób na pobranie tysięcy romów z grami z internetu. Natomiast sama kwestia płacenia za kartridże z grami nigdy nie miała wynikać z oszczędności, opłacalności i tak dalej. To jest po prostu taka forma zabawy, odskoczni od codziennej, szarej rutyny, gratki dla kolekcjonerów albo po prostu ciekawostki dla osób lubiących gry w stylu retro. Evercade kupiłem z czystej ciekawości, a ostatecznie cała ta filozofia nawet mi się spodobała.
Filozofia ze sprzedażą kartridży to jedno, ale jak się sprawuje sama konsola?
Konsolę Evercade nabyłem w cenie ok. 430 zł, lecz była to paczka premium z trzema kartridżami. Zaobserwowałem, że dosłownie kilka dni temu ceny samych kolekcji gier poszły górę, więc możemy brać pod uwagę starą kwotę w postaci 75 zł lub nową, czyli 90 zł. Zmierzam do tego, że jeśli odejmiemy cenę kartridży z wydania premium, to sama konsolka ma wartość ok. 205 zł lub 160 zł. To jest po prostu niewiele i jest to tania konsola do gier.
Za największą wadę przenośnej Evercade uważam jej ekran. Ma słabe kąty widzenia, bo wystarczy lekko przechylić sprzęt i już widzimy tak jakby przepalone obszary. Wszystko wygląda dobrze, gdy gramy, patrząc na wprost. Druga sprawa to jasność ekranu. W pomieszczeniu jest super i wszystko wygląda ok, ale gdy tylko wyszedłem pograć na zewnątrz, brakowało mi jasności. W słoneczny dzień bez cienia na tym nie pogramy. W cieniu jest lepiej, ale mimo wszystko ekran powinien mieć wyższy poziom jasności dla pełnego komfortu podczas grania na zewnątrz. Mój smartfon dla porównania był zdecydowanie bardziej czytelny od wyświetlacza Evercade. Takie są główne wady, ale tłumaczę to sobie m.in. tym, że ta konsola do retro gier kosztuje ok. 200 zł. W mojej ocenie nie jest to szczególnie wysoka cena.
Resztę oceniam zdecydowanie lepiej. Jeśli będziemy korzystać z Evercade w pomieszczeniu, to jasność nie będzie stanowić najmniejszego problemu, a komfort rozgrywki będzie wysoki. Konsola dobrze leży w dłoniach i szybko ich nie męczy. Sam krzyżak oceniam bardzo pozytywnie, bo w moim odczuciu jest niezwykle wygodny i przyjemnie się nim gra. Xeno Crisis to aktualnie mój ulubiony tytuł na Evercade i z przyjemnością do niego wracam, bo czuję się zachęcony komfortem grania na tej konsoli.
Zobacz także
Skorzystam z okazji i zanim przejdziemy dalej, wspomnę jeszcze o pewnej ważnej kwestii. Ta konsola to nie tylko gry sprzed 30 lat, bo wychodzą na nią także tytuły w stylu retro, lecz wyprodukowane niedawno. Xeno Crisis miało swoją premierę w 2019 roku i jest dostępne na przykład na konsole Xbox One, lecz można to ograć także na Evercade. Wychodzą też inne kolekcje tytułów indie, więc kupując te kartridże, można wspierać małych, niezależnych twórców gier, a nie tylko właścicieli znanych marek sprzed 30 lat.
Wracając jednak do samej konsoli, warto omówić kilka podstaw. Ma przyciski do szybkiej regulacji głośności. Nie zabrakło też złącza słuchawkowego 3,5 mm minijack. Do ładowania akumulatora służy port Micro USB a na jednym ładowaniu można grać od 4 do 5 godzin. Ekran ma 4,3" i rozdzielczość 480×272. Emulacja gier jest płynna, osobiście nie miałem żadnych problemów z wydajnością. Dodam, że testowałem sprzęt po aktualizacji do najnowszej wersji, czyli na ten moment 2.0.2.
Konsola pozwala na zmiany poziomu jasności wyświetlacza, a także rozciąganie gier na pełny ekran lub pokazywanie ich w oryginalnych proporcjach. Osobiście korzystam z angielskiej wersji językowej systemu, lecz widziałem, że jest jeszcze polska (to chyba nowość po jednej z aktualizacji). Niestety wspomniana polska wersja nie jest idealna i widziałem np. brakujące polskie znaki (litery diakrytyczne).
System zapisywania stanu rozgrywki w dowolnym momencie jest bardzo wygodny. Można wyjątkowo szybko robić quick save, a potem go wczytywać. Co ciekawe, gdy wyłączymy konsolę, a po jakimś czasie ją odpalimy, to nie będziemy musieli ponownie oglądać całego wstępu do gry, wchodzić do standardowego menu danego tytułu i tak dalej. Wystarczy kliknąć opcję załadowania najnowszego zapisu rozgrywki i w ułamku chwili wrócimy do momentu, w którym ostatnio graliśmy. Prawie jak quick resume na konsolach Xbox.
Evercade nie ma prawa istnieć, ale istnieje i ma się dobrze
To nie jest rozwiązanie dla każdego, jednak wielu ludziom Evercade przypadnie do gustu i ja się temu wcale nie dziwię. To po prostu sympatyczny pomysł na "zabawę w retro gry". Czy kupowanie kartridży za 90 zł to drogie i bezsensowne zajęcie? To zależy. Prawdziwe egzemplarze starych gier sprzed wielu lat często bywają wielokrotnie droższe, a chętnych do ich zbierania nie brakuje. Jako ciekawostkę dodam jeszcze, że gra Xeno Crisis w cyfrowej wersji na Xboxa kosztuje 92 zł. Na Evercade udało mi się kupić nowy kartridż za 75 zł, który zawiera tę grę, a do tego jeszcze drugi tytuł o nazwie Tanglewood. Przy okazji mam również fizyczny nośnik danych, pudełko i ładną kolorową instrukcję.
Nowe zbiory pojawiają się regularnie, a rosnąca kolekcja kartridży działa nie tylko na przenośnym handheldzie, bo jest jeszcze kompatybilna ze stacjonarną wersją konsoli o nazwie Evercade VS. Myślę, że to, co stworzyli ludzie z Blaze Entertainment, jest całkiem ciekawym pomysłem, który znalazł swoją niszę. Jestem ciekaw, co przyniesie przyszłość. Gdyby np. kiedyś wydali ulepszoną wersję premium swojej przenośnej konsolki, która otrzymałaby m.in. lepszy ekran, prawdopodobnie byłbym nią zainteresowany.
Marcin Hołowacz, dziennikarz Gadżetomanii