Fable: The Journey - bez broni, bez kontrolera... bez sensu
Niektórzy z młodszych graczy mogą nie pamiętać, ale były kiedyś takie gry jak "Virtual Cop" czy "Time Crisis", w których gracz nie sterował postacią, tylko kierował celowniczek gdzie było trzeba i strzelał. Dzisiaj takie tytuły to wyjątki. Peter Molyneux chciałby je wskrzesić za pomocą Kinecta. Problem w tym, że ten "kontroler" nie nadaje się do niczego więcej niż radosnego odbijania czerwonych piłeczek z podchmielonymi znajomymi
13.08.2011 08:31
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Niektórzy z młodszych graczy mogą nie pamiętać, ale były kiedyś takie gry jak "Virtual Cop" czy "Time Crisis", w których gracz nie sterował postacią, tylko kierował celowniczek gdzie było trzeba i strzelał. Dzisiaj takie tytuły to wyjątki. Peter Molyneux chciałby je wskrzesić za pomocą Kinecta. Problem w tym, że ten "kontroler" nie nadaje się do niczego więcej niż radosnego odbijania czerwonych piłeczek z podchmielonymi znajomymi
Celowniczki, w których bohater porusza się po ustalonych z góry szynach, a gracz strzela gdzie popadnie, potrafią być zabawne. Tytuły takie jak "Resident Evil: The Umbrella Chronicles" na Wii czy "The House of the Dead OVERKILL" ostatnio w nowej odsłonie na PS3, pokazały, że w XXI wieku taki styl gry może mieć jeszcze sens. Wystarczy oddać w ręce graczy kontrolery ruchowe, lepszą niż dawniej grafikę i szybką akcję. Problem z Kinectem dla Xboxa 360 polega na tym, że za jego pomocą nie można celować tak szybko i precyzyjnie jak Wiilotem czy PS Move. A mimo to twórcy próbują nam wcisnąć takie buble jak "Fable: The Journey".
Fable: The Journey - E3 2011 Gameplay Demo
Gra wygląda mniej więcej tak interesująco i dynamicznie jak turniej szachowy między dwoma na wpół ślepymi staruszkami próbującymi walczyć mimo nieprzespanej nocy. Niby coś się dzieje, ale trudno opanować opadanie powiek. No spójrzcie tylko na gościa, który w to gra. Przecież on prawie zasypia!
Nie dość, że gra zapowiada się równie tragicznie co Star Wars dla Kinecta, to jeszcze będzie miała ograniczenia. Peter Molyneux stwierdził, że nie ma sensu pakować do niej broni białej i pistoletów, bo machający kończynami gracze będą spodziewali się odrzutu lub fizycznego uderzenia miecza o ciało wroga. Kinect raczej im tego nie zapewni i będziemy rozczarowani. Podobno nic na to nie możemy poradzić. W głowach mamy zakodowane jak zachowują się miecze i pistolety. Co innego z magią.
[cytat]Jeśli idzie o magię, to nic nie jest zakodowane w naszych głowach, nie wiemy jak powinniśmy się czuć używając jej. Nie będzie więcej broni i mieczy[/cytat]
- mówi Piotrek, a ja sam nie wiem czy się śmiać, czy płakać. Nie dość, że Kinect ma opóźnienie, ogranicza ruch postaci, nie pozwala na swobodne poruszanie się i precyzyjne strzelanie, to jeszcze nie można w grach na niego używać zwykłej broni. To może by go tak po prostu zignorować?! Wiem, że to pomysł zwariowany, ale jakoś przez wiele lat dawaliśmy sobie doskonale radę bez skakania po mieszkaniu i wymachiwania rękoma we wszystkie strony. Coś czuję, że bez Kinecta przeżyjemy kolejne kilkanaście lat z grami wideo.
Kinect nie wprowadził rewolucji w grach i już nie wprowadzi. Najwyższy czas się z tym pogodzić.