Facebook, Mass Effect i zwały ludzkiej głupoty i ignorancji
Zdarzało się, że pisaliśmy krytycznie o zbiorczym obrazie użytkowników Facebooka. Lekko zaburzona emocjonalnie osoba, bezkrytyczna wobec własnych zachowań to przeciętny Kowalski Facebooka. Ale dziś (wczoraj) stało się coś, co może być przedmiotem niejednej pracy naukowej. Głupota i ignorancja pączkowały jak zaraza w stadzie baranów.
Zdarzało się, że pisaliśmy krytycznie o zbiorczym obrazie użytkowników Facebooka. Lekko zaburzona emocjonalnie osoba, bezkrytyczna wobec własnych zachowań to przeciętny Kowalski Facebooka. Ale dziś (wczoraj) stało się coś, co może być przedmiotem niejednej pracy naukowej. Głupota i ignorancja pączkowały jak zaraza w stadzie baranów.
Ktoś zamordował 26 osób w jednej ze szkół w Connecticut. Używam słowa "ktoś" celowo, bo wtedy nie było do końca wiadomo, kto popełnił ten straszny czyn. Ale użytkownicy Facebooka wiedzieli. Podnieśli tłusty palec (statystyczny użytkownik Facebooka jest otyły) w kierunku monitora i wskazali złoczyńcę - Ryan Lanza. Atak na jego profil był tak zmasowany, że właściciel był zmuszony go usunąć. Czy odważył się protestować i wyprostować fakty? Owszem, ale nie przyniosło to żadnego efektu. Mimo kilku zapewnień, że zaszła pomyłka i to nie on jest sprawcą, naładowane nienawiścią komentarze płynęły dalej, jak rzeka, której żadna tama nie jest w stanie zatrzymać. Nawet świadomość tego, że przecież trup nie może komentować na Facebooku (morderca popełnił samobójstwo, o czym było wiadomo bardzo szybko) nic nie dała!
Nie jest niczym odkrywczym stwierdzenie, że Facebook to idealne miejsce na "polowanie na czarownice" w rozumieniu zjawiska socjologicznego. Takie rzeczy zdarzały się i zdarzają. Ktoś z satysfakcją wskazuję "winnego", a później działa już psychologia tłumu, tak doskonale opisana przez Gustave'a Le Bon. Znikąd pojawiają się zastępy niosące pochodnie w formie naładowanych potworną nienawiścią komentarzy, skierowanych nie tylko w stronę ofiary, ale i jego otoczenia, bez względu na to, jak bardzo absurdalne formy może to przybrać.
Ryan Lanza lubił grę Mass Effect. Strona Facebookowa gry widniała na jego profilu zalajkowana. Polowania na czarownice zawsze obejmują swym zasięgiem szeroki obszar wokół ofiary, szerzą się niczym pożar lasu i pochłaniają wszystko i wszystkich w otoczeniu "czarownicy". Tym razem ofiarą padł Bioware i ich produkcja, tylko dlatego, że Ryan ją polubił. Tłum z pochodniami natychmiast pojawił się na fanpejdżu Mass Effect i rozpoczął układanie stosu. To gra jest winna tej masakry! Jesteście masowymi mordercami! Macie krew na rękach! Mam nadzieję, że nasz rząd zakaże sprzedaży tak chorych gier!
Wymiar tego zdarzenia był dla mnie osobiście niewiarygodny. Na fanpejdż Mass Effect wdarły się nie setki, ale TYSIĄCE ludzi, którzy bez jakiejkolwiek wiedzy i krytycznego podejścia do sytuacji (czy aby na pewno to jest sprawca?) rozpoczęły grupowe ujadanie, które miejscami przyjmowało groteskowe rozmiary. Ktoś napisał, że gra polega na zabijaniu dzieci, że jest propagandowym narzędziem skłaniającym do zbrodni, etc. Większość osobników w tłumie prawdopodobnie nie widziała tej gry na oczy. Większość nie miała jakiejkolwiek wiedzy o faktach dotyczących tej sprawy. Jednak jakimś cudem tysiące osób wyłączyło mózgi, zaczęło się ślinić niczym wściekły pies i gryźć wszystko co nawinie się pod zęby!
Zauważcie, że byli to zwykli, szarzy "Kowalscy" różnych narodowości. Nie jakaś anonimowa hołota z 4chan, czy innych tego typu miejsc, ale zwykli, podpisani imieniem i nazwiskiem, przeciętni użytkownicy Facebooka. Głupota i ignorancja to straszliwa rzecz. Najgorsze jest to, że niezwykle ciężko jest się przed nią uchronić, bez względu na nasze przymioty intelektualne. Na koniec cytat z "Psychologii tłumu" Gustave'a Le Bon:
[cytat]Dzięki „zaraźliwości” przekształcenie faktów odbywa się u wszystkich osobników danej zbiorowości w jeden sposób.(...) Zarówno nieuk, jak i uczony, kiedy staje się cząstką tłumu, traci zdolność obiektywnej oceny faktów.[/cytat]