Foobar2000 na Kickstarterze

Na pierwszy rzut oka pomysł twórców jest dobry, choć chyba o kilka lat spóźniony. Ale może sama nazwa to klucz do sukcesu?

Foobar2000 na Kickstarterze
Adam Bednarek

12.04.2014 | aktual.: 14.04.2014 08:59

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Wersja mobilna Foobar2000 kosztować ma nas... 60 tysięcy funtów. Właśnie tyle twórcy potrzebują, by odtwarzacz muzyczny trafił na sprzęty z iOS czy Androidem.

Drogo, prawda? Tym bardziej że wielu właścicieli przyzwyczaiło się do tego, że muzyki na swoich smartfonach słucha np. na Spotify. Klasyczne odtwarzacze nie są już tak popularne i... potrzebne? W końcu mamy streamowanie.

Na razie jest kiepsko. Wprawdzie zbiórka się dopiero rozpoczęła, ale trochę ponad 600 funtów to nie jest imponujący wynik. Tym bardziej że twórcy chcą co najmniej 60 tysięcy.

A co zrobią, gdy uzbierają więcej? Za 120 tysięcy funtów stworzą „social foobar2000”, dzięki czemu będzie można integrować się z innymi użytkownikami. Sprawdzimy, jakie utwory są najpopularniejsze czy też dostaniemy powiadomienia o nowych płytach. Miłe, ale to nic nowego.

180 tysięcy funtów niezbędne jest, by Foobar2000 zintegrowany był z... chmurą. Muzyka z komputera, Dropboksa, Google Drive czy sklepu? Żaden problem. Wszystko byłoby w jednym miejscu i działało na różnych urządzeniach.

Obraz

Tylko czy tego naprawdę potrzebujemy? Foobar2000 na pecetach stał się popularny, bo po prostu był zwykłym, łatwym w obsłudze odtwarzaczem. Twórcy nie przekombinowali, dali nam tylko słuchać muzyki.

Sentyment jest więc duży, ale czy na tyle, by twórcy zebrali 60 tysięcy funtów?

Niestety wygląda na to, że to zwykłe naciąganie fanów. Foobar to marka, ale jednak przemijająca. Gdyby cena byłaby mniejsza, to być może cel udałoby się zrealizować, ale 60 tysięcy funtów za przeniesienie aplikacji na sprzęty mobilne? Kogoś poniosła fantazja. Albo chce wykorzystać znaną nazwę...

Obraz

Dlatego na Foobara na Kickstarterze warto patrzeć pod tym względem – jak radzi sobie znana i lubiana marka, która dziś ma do zaoferowania... niewiele. Czy w takim razie sentyment wystarczy? Mam nadzieję, że nie – niech to będzie ostrzeżenie dla tych, którzy planują podobne akcje.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także
Komentarze (6)
© Gadżetomania
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.