Główne zadanie będzie należało do ISP, który będzie odpowiedzialny za monitorowanie poczynań swoich użytkowników. W przypadku wykrycia takowego internauty, który w sposób bardzo nadgorliwy pała chęcią dzielenia się różnymi zasobami chronionymi prawem autorskim, w jego stronę zostanie wystosowane specjalne ostrzeżenie, mające na celu przywołanie go do porządku. Jeśli mimo ostrzeżeń nadal będzie kontynuował ten proceder dostawca usług internetowych będzie zobowiązany do odłączenia dostępu do internetu (na czas określony, bądź nie - wszystko zależy od decyzji komisji).
Ktoś zapewne krzyknie "świetny pomysł!", istotnie - w założeniach wszystko wygląda pięknie (w porozumieniu tym uwzględniono nawet kwestie szybszego publikowania pozycji kinowych na DVD, czy odstąpienie od zabezpieczania muzyki przez technologię DRM), ale istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że całą idee wypaczy biurokracja. Sam prezydent Nicolas Sarkozy (który jest "twarzą" tego przedsięwzięcia) powiedział: "Jest to przełomowy moment dla przyszłości cywilizowanego internetu". Tak czy inaczej sam pomysł jest wart uwagi, choćby z racji skali na jaką zostanie wdrożony.
Źródło: BBC News