Franko 2 rozprawi się z polskimi urzędnikami. Legenda powraca, my rozmawiamy z twórcami
O której polskiej grze można było usłyszeć w sobotnim programie informacyjnym Radia Zet? O Wiedźminie 3: Dziki Gon? Dying Ligt? A może o obłędnie wyglądającym Get Even? Wszystkie opcje wydają się prawdopodobne, jednak wszystkie są... niecelnymi strzałami. Tym razem chodziło o Franko 2, czyli kontynuację kultowej bijatyki, która może powstać także dzięki wam.
To pokazuje, jak dużym uznaniem cieszy się Franko. Nic dziwnego, bo w wielu kręgach to gra kultowa i przez wielu pamiętana do dziś. Dlaczego? No cóż, wystarczy wspomnieć, że rozgrywała się w Szczecinie, gdzie walczyliśmy z drecholami, skinami, punkami czy Milicją Obywatelską.
Walczyliśmy, bo była to klasyczna dwuwymiarowa naparzanka. Niezbyt piękna, nawet jak na tamte czasy, ale nikomu to nie przeszkadzało. Ważne, że było brutalnie. Swojsko, a na dodatek śmiesznie. Właśnie dzięki tekstom o Franko pamięta się do dziś i gra ma status legendy.
Amiga Longplay Franko - The Crazy Revenge!
Franko po wielu latach powraca. Także dzięki fanom, bo produkcja finansowana jest na polskim Kickstarterze, czyli serwisie wspieram.to. Autorzy potrzebują 34 500 zł na stworzenie gry. Na koncie mają już prawie 14 tysięcy. Do końca zbiórki pozostało jeszcze 50 dni, więc wiele wskazuje na to, że się uda.
Franko to gra kultowa, ale odłóżmy sentymenty na bok. Wielu dzisiejszych graczy mogło w jedynkę nie grać i nawet nie wie, dlaczego ma ten tytuł traktować z szacunkiem. Czym więc autorzy chcą przyciągnąć do siebie?
Projekt WSPIERAM.TO - FRANKO 2
Kluczem do sukcesu ma być humor. W rozmowie z Gadżetomanią twórcy zapewniają, że zamierzają rozbawić nie tylko „starą gwardię”, ale też nowych, młodych graczy. I stąd teksty, które dobrze już znamy. Pojawią się takie hity Internetu jak chytra baba z Radomia, zalany Stadion Narodowy czy bitwa kibiców Ruchu Chorzów z meksykańskimi marynarzami.
Franko ma certyfikaty cztery
I pewnie wielu osobom zapaliła się ostrzegawcza lampka: „Hej, czy to mnie jeszcze śmieszy?”. Pojawiają się wątpliwości z dwóch powodów:
- Internetowe hity mają już kilka miesięcy i dawno wypadły z mody. Internet żyje i dziś już mało kto pamięta o chytrej babie z Radomia, bo teraz śmieszy nas inny mem. O którym za dwa tygodnie pewnie już zapomnimy.
- Co na to fani oryginału? W końcu coś, co śmieszy gimnazjalistów/licealistów/studentów, niekoniecznie musi przypaść do gustu starszym graczom. Zresztą tego typu teksty kojarzą się raczej z Kwejkiem albo innym niezbyt mądrym serwisem. Owszem, Franko nigdy nie miał humoru rodem z Monty Pythona, ale wydaje się też, że „jestem hardkorem” albo "ale urwał!" to jednak nie ta sama liga. A właśnie takie teksty się pojawią.
Sorry, taki mamy klimat. I dlatego dostaniesz w ryj
Twórcy trochę mnie uspokoili, gdy usłyszałem od nich:
Franko 2 ma być stworzony razem ze społecznością graczy, tym samym w dużej mierze gracze decydują, jakie teksty powinny się pojawić (piszą np. w komentarzach). Naturalnie poza tym, co zaproponują gracze, sami będziemy chcieli stworzyć nowe teksty/powiedzonka, które mamy nadzieję, że staną się również kultowe. Umieszczenie tekstów aktualnych też nie będzie problemem: np. "sorry, taki mamy klimat" - to też się pojawi. Zatem będziemy mieli stare sprawdzone teksty, nowe aktualne oraz nowe stworzone przez nas. Mamy nadzieję, że humorem trafimy i do starszego pokolenia (które pamięta Franko), i młodego, a także do tych którzy są mniej/bardziej wymagający co do poziomu humoru.
Franko dla Polaków
Franko 2, podobnie zresztą jak jedynka, jest nierozerwalnie związany z polskim klimatem. Tym razem autorzy chyba trochę przesadzają, bo o ile pod koniec lat osiemdziesiątych czy na początku dziewięćdziesiątych na ulicach polskich miast było gorąco, tak dzisiaj jest już znacznie spokojniej. Ale we Franko 2 rozrób nie zabraknie.
Nasi rywale to krawaciarze z kubkiem kawy, osiedlowe dresy, uzbrojone mohery czy leniwe urzędasy albo gimbusy. Polska w krzywym zwierciadle? Niestety, takie stwierdzenie byłoby chyba sporym nadużyciem.
Wydaje mi się też, że Franko 2 daleki jest od satyry polskiego społeczeństwa czy naszej sytuacji. Raczej nabija się ze sztucznie wykreowanych problemów i mód, które właściwie niewielu obchodzą.
Czy to źle? Teoretycznie nie, skoro dostaniemy powód do walki z „leniwymi urzędnikami”, zrobimy zamieszanie na ulicach polskich miast i pojeździmy maluchem albo czarną wołgą. No i nie zawsze należy wyśmiewać poważne problemy. A na pewno nie w takiej produkcji.
Oczywiste jest, że polskie klimaty będą niezrozumiałe dla zagranicznych graczy. Czy twórcy Franko 2 celują w zachodni rynek? Jak mówią w rozmowie z nami: na razie nie.
Franko 2 jest robione głównie z myślą o polskim rynku i polskich realiach. Postacie i lokacje, które chcemy zaproponować, będą mocno związane z polskim środowiskiem. Czy ktokolwiek spoza Polski zrozumie tekst typu "forfiter" czy postać gimbusa? Raczej nie. Być może o zagranicznych rynkach pomyślimy przy wersji mobilnej. Na chwilę obecną chcemy skupić się na wersji PC dla polskich graczy.
Brzydkie, ale śmieszne
Nie liczcie jednak na to, że Franko 2 olśni was fenomenalną grafiką. Sami widzicie, że gra wygląda jak produkcja na internetowe przeglądarki. Twórcy zdają sobie z tego sprawę, ale podkreślają: we Franko grafika nigdy nie była najważniejsza. Liczy się humor i grywalność, to jest najistotniejsze:
To, co przedstawiamy, to nasza koncepcja i wizja - jeżeli spotkamy się z konstruktywną krytyką danego elementu (całej mapy, postaci), to oczywiście zmienimy to, tak jak obecnie pracujemy nad nową wersją Gimbusa. Ciężko jednak zmieniać coś pod wpływem komentarza "gra jest brzydka", bo czy to oznacza, że mamy wszystko zmienić? Franko 2 ma też posiadać swój unikalny klimat, część pierwsza również nie grzeszyła urodą, lecz nadrabiała to grywalnością, tekstami. Sprawdziło się to i chcemy to powtórzyć we Franko 2.
Na brak zainteresowania twórcy nie mogą narzekać. Wsparcie również jest, pieniędzy przybywa. Czy powrót Franko 2 okaże się sukcesem? Trzeba przyznać, że to ryzykowne przedsięwzięcie. Z jednej strony gracze się cieszą, bo powraca coś, co kojarzy im się z młodością.
Z drugiej pojawiają się też opinie, że to skok na kasę, żerowanie na sentymencie, odgrzewanie kotleta, który nie pasuje do dzisiejszych czasów. Wygląda tak sobie, a na dodatek pod względem humoru może być czerstwy.
Ryzykują bardzo: nie dość, że mogą zszargać dobre imię legendy, to jeszcze zrobią to za pieniądze fanów. Sam mam wątpliwości, czy im się uda, bo chyba nie bawią mnie leciwe hity Internetu, ale z ciekawości zagram. Kto wie, może taki luźny humor w polskich realiach się sprawdzi?
No i powiedzmy sobie szczerze: mało już takich beztroskich nawalanek. Może w tym tkwi klucz do sukcesu?