Gadżet roku, rozczarowanie i najważniejsze wydarzenie według Czytelników Gadżetomanii
Które z tegorocznych gadżetów spotkały się z największym uznaniem? Co uważacie za największą porażkę? Zapraszamy na podsumowanie i prezentację wyników sond, w których Czytelnicy Gadżetomanii wskazywali najważniejsze gadżety, wydarzenia i porażki 2015 roku.
28.12.2015 11:59
Najważniejsze wydarzenia 2015 roku – misja New Horizons i ciekła woda na Marsie
Wśród najważniejszych z proponowanych przez nas wydarzeń ze świata technologii i nauki aż dwa wskazane przez Was dotyczą eksploracji Kosmosu. Choć misja New Horizons i obserwacja powierzchni Marsa za pomocą krążącego na orbicie Czerwonej Planety obserwatorium Mars Reconnaissance Orbiter nie mają wielu cech wspólnych to sądzę, że można skomentować je razem.
NASA’s New Horizons Team Discusses New Science Findings on Pluto
Warto bowiem spojrzeć na te misje w nieco szerszym kontekście. Z jednej strony badacze często podkreślają, jak wielkie znaczenie dla zrozumienia procesów zachodzących we Wszechświecie mają takie misje. Dzięki nim mamy szansę poznać nieco więcej szczegółów, dotyczących hipotezy Wielkiego Wybuchu i tego, co działo się po nim, aż do procesów, które uformowały Wszechświat takim, jaki oglądamy obecnie.
Ważny jest jednak również inny, przyszłościowy aspekt tych misji. I nie chodzi tu nawet o doraźne korzyści, związane np. z eksploatacją surowców, wykorzystaniem marsjańskiej wody czy rozwojem kosmicznego górnictwa, albo kolejnymi, planowanymi z coraz większym rozmachem misjami naukowymi.
Animation of Site of Seasonal Flows in Hale Crater, Mars
Sednem wydaje mi się jednak to, o czym wspominał wielokrotnie m.in. Stephen Hawking. Jasne, że ten naukowiec słynie ostatnio z mocnych, atrakcyjnych medialnie opinii, jednak sądzę, że niektóre jego przestrogi, dotyczące przyszłości należy traktować całkiem serio. Zdaniem Hawkinga przyszłość ludzkości jako gatunku rysuje się bardzo niepewnie, o ile nie uda się nam opanować technologii, pozwalającej na opuszczenie macierzystej planety i skolonizowanie jakiegoś innego, najlepiej odległego zakątka Kosmosu.
Może to być konieczne w wielu sytuacjach – od prozaicznej degradacji macierzystej planety, poprzez zagrożenie kolizją z jakimś ciałem niebieskim, którego nie będziemy potrafili zniszczyć ani zawrócić z kolizyjnego kursu, po tak abstrakcyjne zagrożenia jak wrogo nastawiona, rozwinięta, obca cywilizacja czy nieuchronne (na szczęście to bardzo odległa przyszłość) problemy z naszym Słońcem.
Najważniejsze wydarzenia 2015 roku – udoskonalenie Li-Fi
Pomiędzy kosmicznymi misjami doceniliście również technologię, która już niebawem może stać się ważną alternatywą dla Wi-Fi. Łączność bezprzewodowa to świetna sprawa, ale już teraz mieszkańcy zatłoczonych blokowisk zaczynają doświadczać problemów, związanych ze zbyt dużym nagromadzeniem urządzeń komunikujących się po Wi-Fi.
Forget Wi-Fi. Meet the new Li-Fi Internet | Harald Haas
W powietrzu zrobiło się po prostu za „gęsto”, czego najpowszechniejszym skutkiem są – możliwe do sprawdzenia przez każdego z nas – prędkości transferu, często znacznie niższe od tego, co deklarują standardy i producenci różnych urządzeń. Przynajmniej w tej kwestii nie jest to ich wina.
Li-Fi wydaje się odpowiedzią na część tych problemów, a zarazem technologią, która wydaje się idealna w przypadku Internetu Rzeczy. Nie sposób wyrokować, czy będzie jego przyszłością, ale dobrze wiedzieć, że powstają sensowne alternatywy dla starszych rozwiązań.
Największe rozczarowania 2015 roku – Windows 10
Pierwsze miejsce zajął Windows 10 i mam w związku z tym twardy orzech do zgryzienia. W gruncie rzeczy jest to przecież dobry system. Myślę, że w przypadku Windowsa mamy jednak do czynienia z sytuacją, gdy – jak w znanym powiedzeniu – chcemy mieć ciastko i zjeść ciastko. Chodzi mi w tym przypadku o szeroko rozumiane kwestie, związane z prywatnością, przy jednoczesnym dążeniu do maksymalnej wygody użytkownika.
To kwestie trudne do pogodzenia. Słowo „trudne” zmienia się na „niemożliwe”, gdy tylko zechcemy skorzystać z kolejnego udogodnienia naszych czasów, czyli asystenta głosowego. Choć Polska należy do krajów, gdzie tego typu usługi działają w najlepszym razie średnio i z licznymi ograniczeniami, to również Polscy użytkownicy coraz częściej stają przed dylematem: wygoda czy prywatność?
Jak nietrudno zgadnąć, zazwyczaj wygrywa ta pierwsza – zgadzamy się na śledzenie naszego zachowania przez różne algorytmy, analizowanie dokumentów, maili, zdjęć, sposobu pisania czy lokalizacji, a to wszystko w imię wygody. I w gruncie rzeczy trudno mieć o to do Microsoftu pretensje – firma daje możliwości, a to od użytkownika zależy, czy zechce z nich skorzystać (w końcu, przynajmniej na razie, nie ma przymusu instalowania Windowsa 10).
Z drugiej strony weźmy pod uwagę choćby tak banalną funkcję jak uczenie się przez wirtualną klawiaturę sposobu, w jaki piszemy – aby ta funkcja miała sens, jakiś algorytm musi przecież sprawdzać i analizować każdy naciśnięty przez nas klawisz. Wygląda zatem na to, że będziemy coraz bardziej narzekać na utratę prywatności, oddając jednocześnie bez żadnego przymusu, a tylko w imię wygody, kolejne jej obszary.
Największe rozczarowania 2015 roku – Google Glass
Drugim największym rozczarowaniem roku okazały się gogle AR Google Glass. Podobnie, jak w przypadku Windowsa sądzę, że nie chodzi tu o sam produkt, ale o nadzieje i oczekiwania z nim wiązane.
A te – rozbudzone przez marketing Google’a – były całkiem spore. Nic dziwnego, że zakończenie oficjalnej dystrybucji spotkało się z dezaprobatą. Pozostaje nam czekać na kolejny, lepiej dopracowany model.
Największe rozczarowania 2015 roku – Apple Pencil
Najniższe miejsce na podium zajął Apple Pencil. Zastanawiam się, na ile jest to efekt niedostatków tego sprzętu, a na ile dość powszechnemu zjawisku krytykowania firmy z nadgryzionym jabłkiem dla samej zasady.
Zgodzicie się chyba, że firma z Cupertino oprócz wiernych wyznawców dorobiła się również licznego grona hejterów, z założenia potępiających wszystko, co opuści pracownie projektantów przy Infinity Loop. Może jest tak i w tym przypadku a my po prostu nie doceniamy innowacyjnego narzędzia?
Gadżet 2015 roku – Tesla Powerwall
Najważniejszym gadżetem roku 2015 został akumulator Tesla Powerwall. Przyznam, że trochę zdziwił mnie ten wybór. Z jednej strony całkowicie zgadzam się z tym, że to bardzo ważne urządzenie. Z drugiej – dla większości z nas – dość abstrakcyjne, bo przypuszczam, że niewielu Czytelników będzie miało okazję, by w najbliższym czasie z niego skorzystać.
Jeśli jednak spojrzymy poza czubek własnego nosa, znaczenie Powerwalla raczej nie będzie przesadzone. Z jednej strony mamy niezliczone zastosowania tego urządzenia np. w miejscach, gdzie budowa tradycyjnej sieci energetycznej z różnych powodów jest niemożliwa, czyli choćby w przypadku domków kempingowych.
Z drugiej – i to zastosowanie wydaje mi się ważniejsze – Powerwall daje nam wszystkim możliwość stosunkowo taniego magazynowania energii. Od strony technicznej nie oferuje wprawdzie niczego, co nie istniałoby wcześniej, ale obniżając cenę sprawia, że to rozwiązanie ma szansę się rozpowszechnić, a to może prowadzić do wielu ważnych zmian.
Po pierwsze umożliwia indywidualnym użytkownikom magazynowanie samodzielnie wyprodukowanego – np. dzięki turbinie w ogrodzie – prądu. Po drugie pozwala na korzystanie z różnic w cenach taryf prądu. Np. dzięki ładowaniu akumulatorów w nocy, gdy prąd jest tańszy i korzystaniu ze zgromadzonej energii w dzień, bez pobierania prądu z publicznej sieci.
Tesla’s Powerwall Home Battery: The Stuff Worth Knowing
Trzeci aspekt może mieć znaczenie dla całego sektora energetycznego. Chodzi o stworzenie bufora, czegoś w rodzaju ogromnego, rozproszonego UPS-u, dzięki któremu można częściowo rozwiązać problem z niedoborami prądu w godzinach, gdy mieszkańcy danego kraju pobieraj go najwięcej (choć warto pamiętać, że głównym odbiorcą nie są mieszkańcy, ale przemysł).
Oznacza to ogromne oszczędności w rozbudowie infrastruktury, a zarazem stanowi dodatkowe zabezpieczenie przed tzw. blackoutem, gdy nagłe zwiększenie zapotrzebowania na prąd w jakimś regionie może doprowadzić do reakcji łańcuchowej i czasowo pozbawić energii całe regiony czy kraje.
Gadżet 2015 roku - TAG Heuer Connected
Drugim z docenionych przez Was gadżetów jest TAG Heuer Connected, co wydaje się potwierdzać opinię, że jednym z głównych problemów smartwatych jest to, że zazwyczaj są po prostu brzydkie. Połączenie wyglądu klasycznego, szwajcarskiego zegarka z najnowszą technologią może zatem okazać się strzałem w dziesiątkę i spełnieniem marzeń niejednego gadżetomaniaka.
TAG Heuer | The TAG Heuer Connected launch in New York City
Z drugiej strony warto pamiętać, że ten gadżet raczej nie może liczyć na masową popularność – zegarek z wyższej półki jest na to po prostu zbyt drogi. Pozostaje mieć nadzieję, że wraz z rozwojem tej technologii funkcje smart zawitają również do tańszych, ale klasycznie wyglądających modeli.
Gadżet 2015 roku – Microsoft Surface Book
Ostanie miejsce na podium w tej kategorii zajął Surface Book Microsoftu. Co w nim wyjątkowego? Nie będzie przesadą stwierdzenie, że to sprzęt mobilny bliki ideału. Mobilność nie jest tu tylko pustym sloganem, bo z Surface Booka możemy korzystać jak z każdego innego tabletu. W każdej chwili możemy jednak zmienić go w pełnoprawnego laptopa z klawiaturą i Windowsem.
Jasne, ze to już było, a podobne rozwiązania oferowali i oferują różni producenci sprzętu. Różnicą jest fakt, że tym razem Microsoft po prostu zrobił to dobrze. I – jak widać – trafił w oczekiwania.