GeForce NOW pół roku później. Nie mam wątpliwości - chmura to przyszłość grania

GeForce NOW pół roku później. Nie mam wątpliwości - chmura to przyszłość grania

GeForce NOW pół roku później. Nie mam wątpliwości - chmura to przyszłość grania
Miron Nurski
25.07.2020 13:21

A w zasadzie - biorąc pod uwagę, jak dopracowana jest usługa GeForce NOW już teraz - można powiedzieć, że chmura to teraźniejszość grania.

GeForce NOW wyszło z fazy beta na początku lutego 2020. Za aktywację usługi wziąłem się już pierwszego dnia, a po blisko 6 miesiącach nie mam zamiaru z niej rezygnować.

GeForce NOW to dla mnie przede wszystkim najtańsza brama do pecetowych gier

Moim głównym komputerem jest MacBook Pro z 2015 w najtańszej konfiguracji z 8 GB RAM-u. Ten nie nadaje się do grania nie tylko z uwagi na system operacyjny. Dość wspomnieć, że Fortnite - gra o niespecjalnie wyśrubowanej oprawie graficznej - jest na nim niegrywalny.

Tymczasem już od lutego na moim leciwym laptopie z macOS-em zdążyłem już przejść Hitmana 2 na ustawieniach ultra, a obecnie zagrywam się w Watch Dogs 2. Wszystko dzięki temu, że gry odpalane są w chmurze, a mój komputer odpowiada jedynie za wyświetlanie obrazu i przechwytywanie komend z komputera.

Taniej już się chyba nie da

GeForce NOW dostępne jest w wersji darmowej, ale ta ma dość irytujące ograniczenia (począwszy od konieczności "stania" w wirtualnej kolejce przed każdą rozgrywką). Dlatego w mojej ocenie zdecydowanie warto wykupić pakiet Founders, który znosi ograniczenia, a przy tym dodaje obsługę ray tracingu. Kosztuje on 25 zł miesięcznie.

I teraz tak - najtańsza karta graficzna z obsługą ray tracingu to wydatek na poziomie ok. 1500 zł. Gdybym rozbił to na raty po 25 zł, spłacałbym je przez 5 lat. A mówimy tylko o karcie, która sama w sobie żadnej gry nie odpali, a w dodatku po tych 5 latach nadawałaby się co najwyżej do muzeum techniki.

Platformie GeForce NOW do działania wystarcza słaby komputer, smartfon ze średniej półki lub telewizor/przystawka z Androidem TV. Biorąc to pod uwagę, 25 zł miesięcznie za dostęp do świeżego sprzętu zdaje się być kwotą niewygórowaną.

Pecetowa natura GeForce NOW otwiera też drogę do tanich gier

Tutaj przejawia się główna przewaga nad konkurencyjny usługami chmurowymi Google Stadia czy Microsoft xCloud. Te bazują na konkretnych platformach sprzętowych, dając dostęp tylko do jednego źródła dystrybucji.

GeForce NOW jest z technicznego punktu widzenia tylko terminalem dostępowym do części zasobów takich sklepów jak Steam, Uplay, Origin czy Epic Store. Wiele gier dostępnych jest w kilku sklepach jednocześnie, co pozwala lawirować między ofertami i polować na promocje.

Mało tego - jako że na rynku wirtualnych sklepów z grami trwa obecnie wojna o serce gracza, prawdziwe perełki można zgarnąć za darmo. Ubisoft tylko w ciągu ostatnich kilku tygodni rozdał chociażby Assassin's Creeda II czy Watch Dogs 2 (obie gry działają na GeForce NOW). Epic Now kolejne darmowe gry udostępnia co tydzień.

Choć mam w domu PlayStation 4, coraz częściej sięgam po gry na GeForce NOW, bo tak jest taniej. A przy tym pecetowe wersje często wyglądają lepiej.

Sytuacja z biblioteką gier na GeForce NOW na nie jest idealna, ale jest lepiej niż pół roku temu

Choć z punktu widzenia wydawcy nie ma najmniejszego znaczenia, czy zakupioną grę uruchamiam na własnym komputerze, laptopie pożyczonym od sąsiada czy serwerze Nvidii, część z nich przed kilkoma miesiącami wykazało się pazernością i hurtowo wycofało swoje tytuły z biblioteki GeForce NOW. Tym samym nad usługą zawisły - nomen omen - czarne chmury.

Wciąż nie jest kolorowo; przede wszystkim ubolewam nad tym, że w usłudze nie są dostępne gry Rockstara, bo nie mam na czym ograć GTA IV. Niemniej sytuacja z tygodnia na tydzień ulega poprawie.

Nvidii udało się ostatecznie dogadać z częścią partnerów. Kilka tygodni temu głośno było chociażby o powrocie 14 tytułów Square Enix. Firma ma też dobre relacje z Ubisoftem, którego kolejne gry dokładane są regularnie.

Obraz

Dodatkowo Nvidia prowadzi w temacie biblioteki gier bardzo przejrzystą komunikację. Co tydzień publikuje listę świeżo dodanych do GeForce NOW tytułów.

GeForce NOW zapewnia bardzo wysoki komfort grania

... choć aby granie w chmurze było możliwe, konieczny jest niezakłócony transfer danych w dwie strony. Odcięcie od internetu na sekundę oznacza bowiem odcięcie od gry na sekundę.

W moim mieszkaniu nie ma jeszcze możliwości podłączenia światłowodu, więc jestem skazany na zwykły internet stacjonarny, a i tak nie mam najmniejszych powodów do narzekań. Nawet przy 60 kl/s gra mi się niemal równie tak dobrze jak na konsoli. Niemal, bo delikatne opóźnienia występują, ale nie na tyle duże, by zabiły komfort grania. Choć oczywiście bardziej hardkorowi gracze mogą być na tym punkcie wyczuleni bardziej.

Dużą zaletą GeForce NOW jest to, że gry uruchamiane są na serwerze udającym klasycznego peceta, co przekłada się na pecetowe sterowanie. Korzystać można zarówno z myszy i klawiatury, jak i pada. Jak komu wygodnie.

Kolejny plus jest taki, że zdążyłem już zapomnieć, jak upierdliwe i czasochłonne bywają instalacje gier. Dostępne w GeForce NOW tytuły są już postawione na serwerach, więc moment zakupy gry i cieszenia się rozgrywką dzielą 2-3 minuty. To gigantyczny atut chmury.

Wszelkie wady GeForce NOW wynikają głównie z pecetowo-serwerowej natury usługi

... czyli tego, co jest jej największą zaletą, więc uniknąć tego nie sposób.

Przede wszystkim gry "myślą", że są uruchamiane na komputerze uzbrojonym w mysz i klawiaturę, co czasem jest związane z drobnymi niedogodnościami, gdy gram na telefonie lub przystawce z Androidem TV. Jeśli przykładowo jakaś gra wymaga wpisania nicka, często nie wyświetla wirtualnej klawiatury natywnie. GeForce NOW potrafi jednak imitować mysz i klawiaturę z użyciem pada lub ekranu dotykowego, a podczas grania na laptopie problemy te nie występują wcale.

W przypadku niektórych tytułów interfejs na niewielkim ekranie telefonu bywa nieczytelny, bo gry tworzone są przede wszystkim z myślą o dużych monitorach. Zazwyczaj rozmiar poszczególnych elementów można jednak skonfigurować w ustawieniach.

Obraz

Jako że gracz praktycznie za każdym razem łączy się z innym serwerem, gry często zachowują się, jakby były odpalane pierwszy raz (stany zapisu są jednak synchronizowane). Np. wyświetlają komunikaty o ostatnio dodanych nowościach lub pobierają aktualizacje. Wszelkie ewentualne uaktualnienia przebiegają jednak ekspresowo, bo odbywają się po stronie ultrawydajnej infrastruktury Nvidii.

Fakt, że biblioteka GeForce NOW rozbita jest na kilka konkurencyjnych sklepów, ma wspomniane wcześniej zalety, ale i wady. Wymaga to jednak żonglowania kontami do kilku usług.

Kolejny minus to fakt, że nie wszystkie gry są w 100-procentach kompatybilne ze wszystkimi dostępnymi na rynku kontrolerami. Przykładowo pad od PS4 w większości przypadków działa prawidłowo, ale w Hirmanie 2 przycisk wyboru misji pozostaje nieaktywny, przez co raz na kilkadziesiąt minut musiałem wyświetlić wirtualną klawiaturę.

Jak jednak wspomniałem, taka już natura grania na pececie, więc ciężko za taki stan rzeczy winić Nvidię. Mimo wszystko zdecydowanie wolę chmurę opartą o infrastrukturę pecetową niż zamkniętą Stadię, która jest konsolą na serwerze.

GeForce NOW na Nvidia Shield TV Pro - czy warto?

Co prawda do grania wystarczy smartfon, komputer lub telewizor, ale Nvidia przekonuje, że najlepsze doświadczenia zapewnia jej przystawka Shield TV Pro.

Obraz

Tak w istocie jest - w zasięgu tej samej sieci na przystawce odnotowuję odczuwalnie mniejsze opóźnienia niż na komputerze. Nie jest to jednak zabawka tania.

Shield TV Pro kosztuje 999 zł. Do kwoty tej należy jeszcze doliczyć kontroler za ok 280 zł. Taki zestaw stanowi więc tańszą alternatywę dla peceta do grania, ale już niekoniecznie dla konsoli. PS4 czy Xboksa One można kupić taniej.

Z drugiej jednak strony Shield TV Pro - poza byciem konsolą - jest przy okazji bardzo zaawansowaną przystawką z Androidem TV, która ma wystarczający zapas mocy, by zapewnić wysoką wydajność przez lata. Jest ponadto zgodna ze standardami 4K, HDR czy Dolby Atmos.

Przystawka poprawia wrażenia z grania, ale - biorąc pod uwagę wysoką cenę - w mojej ocenie nie jest to zakup obowiązkowy. Co innego kontroler Shield, bo ten spisuje się bardzo dobrze także podczas grania na telefonie czy komputerze. Jego cena nie odbiega od innych markowych padów, a przy tym jest gwarancją bezproblemowej współpracy z dostępnymi w GeForce NOW grami.

GeForce NOW pokazuje, że od chmury nie ma już odwrotu

Możliwość grania w pecetowe gry na ustawieniach ultra na telefonie lub starym laptopie jest nie do przecenienia. Obecnie dla niektórych użytkowników barierą nie do przeskoczenia może być jakość połączenia internetowego, ale wraz z rozwojem sieci 5G problem ten będzie zanikał. W ciągu kilku lat grać będzie można na czymkolwiek gdziekolwiek.

GeForce NOW nie jest usługą nieidealna, bo - niekoniecznie z winy Nvidii - nie daje dostępu do pełnych zasobów sklepów z grami. Niemniej biblioteka jest spora, więc jest w co grać. Choć jeszcze nie wymieniłbym konsoli na chmurę, GeForce NOW stanowi jej doskonałe uzupełnienie.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)