Google wprowadził nowy, eksperymentalny mechanizm współtworzenia zakładek - tak zwane listy. Na razie dostępny jest w wersji anglojęzycznej i można go uruchomić, przechodząc pod adres https://www.google.com/bookmarks/l.
Google wprowadził nowy, eksperymentalny mechanizm współtworzenia zakładek - tak zwane listy. Na razie dostępny jest w wersji anglojęzycznej i można go uruchomić, przechodząc pod adres https://www.google.com/bookmarks/l.
Po kliknięciu przycisku Create new list przystępujemy do tworzenia listy. Należy podać nazwę i kliknąć OK - domyślnie wszystkie listy są prywatne, dopiero gdy zechcemy się podzielić nimi z innymi użytkownikami, możemy nadać im status publicznych (Share), a nawet zaprosić do współtworzenia zakładek.
W polu Add stuff możesz wpisywać adresy internetowe lub wyrazy kluczowe, a następnie dodawać znalezione adresy do listy. Każda pozycja na liście może być umieszczona we właściwej dla siebie sekcji. Pokazuje to powyższa ilustracja. Należy po prostu utworzyć sekcje, a następnie, zaznaczając pojedynczo pozycje, przenosić do sekcji, korzystając z przycisku Organize i polecenia Move to section. Zakładki można kopiować między utworzonymi przez siebie listami. Listy możesz oglądać w czasie tworzenia w widoku kompaktowym (jak na ilustracji) oraz rozszerzonym, z miniaturami stron.
Do dyspozycji mamy też tzw. Content picker, czyli interfejs wyszukiwarki, uruchamiany poleceniem More - Content picker. Znajdujemy w nim adresy, wskazujemy myszką i wstawiamy na listę kliknięciem Wybierz.
Na stronie z listami jest wyszukiwarka - gdy podasz jakiś wyraz kluczowy, na przykład CSS3, zostanie wyświetlony katalog publicznych list utworzonych przez inne osoby. Nazwy nie muszą być oczywiście unikatowe - różne osoby tworzą listy o tej samej nazwie. Gdy otworzysz taką listę, będziesz mógł zaznaczyć jakieś interesujące adresy i skopiować je do własnych list.
Generalnie, to dobry pomysł, gdyż ułatwi nam opracowanie interesujących nas list adresów - samodzielnej kwerendy w Internecie nic nie zastąpi, ale zbiorowa mądrość w stylu Web 2.0 może tu być bardzo użyteczna.
Polecamy obejrzenie klipu wideo opracowanego przez Google: