GRRRecenzja: Sims 3

GRRRecenzja: Sims 3

Fot. JoshMcConnell/Flickr
Fot. JoshMcConnell/Flickr
Szymon Adamus
17.06.2009 12:17

Sims 3. Ehh. Mówiąc szczerze szkoda słów. Przecież to nie jest gra. To jest kult. W pierwszym tygodniu  sprzedano prawie półtora miliona egzemplarzy, a przecież mowa tylko o wersji legalnej. Pamiętamy wyciek tytułu do sieci przed premierą. W niespełna kilka godzin torrenty były udostępniane przez tysiące ludzi z całego świata. Później Bloomberg napisał, że w ciągu 4 dni kopię nowych Simsów zessało 180 000 graczy. Auć!

Z drugiej strony są całe rzesze antyfanów tej serii, którzy wieszają na niej psy przy każdej możliwej okazji. Właśnie dlatego pisanie tradycyjnej recenzji Sims 3 nie ma najmniejszego sensu. Jeśli ktoś tego nie lubi, to przecież i tak nie kupi. A jeśli lubi - to grał w Sims 3 już jakieś 20 razy dłużej niż ja i sam doskonale wie co o niej myśleć. Dlatego zapraszam do pełnej wiadomości gdzie nie będziemy recenzować, ale rzucimy okiem na kilka nowości w grze i zastanowimy się wspólnie do czego to wszystko prowadzi.

Sims 3. Ehh. Mówiąc szczerze szkoda słów. Przecież to nie jest gra. To jest kult. W pierwszym tygodniu  sprzedano prawie półtora miliona egzemplarzy, a przecież mowa tylko o wersji legalnej. Pamiętamy wyciek tytułu do sieci przed premierą. W niespełna kilka godzin torrenty były udostępniane przez tysiące ludzi z całego świata. Później Bloomberg napisał, że w ciągu 4 dni kopię nowych Simsów zessało 180 000 graczy. Auć!

Z drugiej strony są całe rzesze antyfanów tej serii, którzy wieszają na niej psy przy każdej możliwej okazji. Właśnie dlatego pisanie tradycyjnej recenzji Sims 3 nie ma najmniejszego sensu. Jeśli ktoś tego nie lubi, to przecież i tak nie kupi. A jeśli lubi - to grał w Sims 3 już jakieś 20 razy dłużej niż ja i sam doskonale wie co o niej myśleć. Dlatego zapraszam do pełnej wiadomości gdzie nie będziemy recenzować, ale rzucimy okiem na kilka nowości w grze i zastanowimy się wspólnie do czego to wszystko prowadzi.

Łatki na łatki

Seria Sims to najlepiej sprzedająca się marka wśród gier wideo. Wynika to nie tylko z faktu, że to coś nowego i wciągającego. Znaczenie ma tu też to co przeciwnicy tej rozrywki wytykają praktycznie zawsze - dodatki. O tak! Co jak co, ale Simy to lubią dodatki. Nie wierzycie? To wpiszcie w wyszukiwarce GameRankings.com słowo "Sims". Trzy strony tytułów na wszelkie możliwe platformy.

Fot. cpchannel/Flickr
Fot. cpchannel/Flickr

Jest trochę nowości takich jak wersje na konsole przenośne, czy komórki, ale sporo z nich to wspomniane dodatki. Poprzednia część miała ich bodaj 8 plus kolejne kilkanaście rozszerzeń z ubraniami H&M, meblami IKEI i tym podobnymi. Można dostać zawrotu głowy! Najśmieszniejsze jest to, że przy każdej kolejnej części proces się powtarza. W Sims 3 będzie identycznie. Nowa gra nie ma nawet połowy tych wszystkich przedmiotów i postaci (np. zwierząt), które oferowała część druga z dodatkami.

Simsy są jak filmowy Terminator. Trzy części zrobione praktycznie na bazie tego samego scenariusza tylko z lepszymi efektami. Na coś nowego musieliśmy czekać 25 lat.

Trzeba jednak przyznać, że patrząc pod tym kątem Simsy 3 są nawet nie najgorsze. To, o dziwo, nie tylko nowa oprawa graficzna. Co ciekawe akurat ta trochę rozczarowuje. Wszystko wygląda schludnie, ale w sumie średnio. O tym jeszcze później. Ważne, że pojawiło się sporo ciekawych, nowych pomysłów.

Ot chociażby:

  • cechy charakteru dostępne przy tworzeniu Simsa (np. arogancki, flirciarz, sportowiec, poczucie humoru) sprawiają, że można się tu poczuć jak w RPG-u. Tworzenie postaci potrafi zająć na początku i godzinę,
  • otwarte miasto, które oddalamy i przybliżamy jak w Spore - wreszcie jest swoboda bez loadingów,
  • spotykanie znajomych i poszerzanie umiejętności w pracy,
  • rozmowy i zachowanie sima uzależnione od jego cech charakteru. Dla przykładu nie zdziwcie się gdy po zrobieniu z bohatera wariata ten będzie ćwiczył w stroju kąpielowym, a brał kąpiel w galowym.

Do tego dochodzi cała masa drobnych zmian w stylu długo oczekiwanej możliwości stawiania mebli na ukos, kupowania jedzenia z poziomu lodówki, przenoszenia całych ścian razem z tapetą oknem i tym podobnymi czy głupie, ale przydatne urywanie się z pracy.

Sims 3 to nowa gra wnosząca kilka świeżych pomysłów plus całą masę łatek.

Szybciej, nie znaczy ładniej

Problem w tym, że mimo zaskakująco (przynajmniej dla mnie) wielu zmian kilka innych rzeczy twórcy spaprali. Spowolnienie upływu czasu miało pomóc w swobodnym poruszaniu się po mieście i pomogło. Ale przy okazji sprawiło, że w trakcie spania lub pracy Sima ja wyciągałem książkę. Brak animacji wsiadania do samochodu i brak możliwości chodzenia po wnętrzach wielu domach z okolicy (np. teatr, restauracja, stadion) to ewidentne przykłady cięcia kosztów i gonienia terminów. W grze mamy też tylko jedno miasto (plus drugie gratis jeśli zarejestrujecie online oryginalną grę), a ilość oficjalnych przedmiotów nie zadowala.

Gra nie wygląda też tak rewelacyjnie jak powinna na pięć lat różnicy w stosunku do Sims 2.

Wszystko to jest oczywiście podyktowane głównym motorem napędowym Simów (i całego przemysłu rozrywkowego) - pieniędzmi. Sims 3 wygląda dość średnio jak na rok 2009, ale za to chodzi płynnie nawet na średniej klasy laptopie, więc kupi ją każdy chętny. Ma mało przedmiotów bo będzie zarabiało dla twórców sklepem na oficjalnej stronie, w którym można kupić wszystko od samej gry, po Pana Gąbkę Naszej Klasy.

Obraz
© [źródło](http://grrr.pl/images//2009/06/pangabkawsims3.jpg)

Simsy to komputerowa wersja maszynki do mielenia mięsa, która zamiast metalowej obudowy ma silnik graficzny, a wołowinę wymieniła na portfele graczy. Nie żeby było w tym coś złego. Niech sobie Pan Wright stawia kolejny dom. Należy mu się. Tylko bądźcie świadomi, że Sims 3 to nie gra, ale inwestycja. I to taka, która raczej się nie zwróci. Pożre wszystkie Wasze oszczędności i zakąsi wolnym czasem.

Sims 666

Pozostaje pytanie do czego to wszystko zmierza? Moja żona twierdzi, że jedną z dróg jest gra sieciowa. To w sumie niezły pomysł. W Sims 3 dostaliśmy już otwarte miasto, po którym można w swobodnie chodzić. Możemy też odwiedzać parcele znajomych i prowadzić mniej lub bardziej ciekawe interakcje. Fajnie byłoby gdyby każdy z tych domów zamieszkiwał żywy gracz. Można by stworzyć swoje wirtualne miasto składające się z zaprzyjaźnionych simoholików.

MMORPG w świecie Simów? To by było coś naprawdę nowego w tej serii. Może kiedyś się tego doczekamy. Ale raczej nie prędko. The Sims 3 jest aktualnie dosłownie wszędzie. W niedzielę miałem okazję przejeżdżać przez Hamburg i plakatów gry było w mieście więcej niż mieszkańców. Zresztą byliście ostatnio w dużym sklepie elektronicznym? Zielony diamencik wisi na każdym kroku. I tak będzie przez kolejnych kilka lat. Co jakiś czas wyjdzie dodatek dodający zwierzaki, uniwersytety i inne cuda, a fani rzucą się na niego jakby był na kartki. To wydarzyło się już w przeszłości, i zdarzy znowu... wiele razy.

Ta szatańska gra wsysa w swój świat jak trąba powietrzna, dając przy okazji kopa jak heroina. Pograjcie sobie w Simsy tydzień. Sami zobaczycie, że od tego można się uzależnić. Ja nigdy nie byłem fanem, a teraz gdzie nie pójdę, to widzę odwołania do jej wirtualnego świata. Ostatnio wyjrzałem przez okno w mieszkaniu i dwie minuty przecierałem oczy bo nie mogłem uwierzyć, że widzę zielony diamencik w świecie rzeczywistym. Dopiero po chwili zorientowałem się, że ktoś po prostu suszy na balkonie poduszkę o podobnym kształcie.

Obraz
© [źródło](http://grrr.pl/images//2009/06/simsywmojejglowie.jpg)

Simsy ryją psychikę i ryć będą do czasu, aż przestaną zarabiać dla swoich twórców pieniądze. A że na to się raczej nie zanosi, to nie zdziwiłbym się gdyby za 100 lat, przy okazji premiery Simsów 100 fani gry zaczęli przenosić się do wirtualnego świata jak w filmach SF.

Problemem może być tylko ten dziwny język.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)