I have a dream: ekranizacja komiksu Thorgal
Dzieciństwo to taki okres, w którym jeśli coś zrobi na Tobie duże wrażenie, pozostanie z Tobą do końca życia. W związku z tym, że w życiu przeprowadzałem się jakieś dziesięć razy (taki Jaś Wędrowniczek ze mnie), z każdego miejsca zamieszkania pamiętam inne rzeczy. Z okresu, gdy miałem jakieś 10 wiosen, w pamięć wryła mi się mała księgarenka, w której któregoś dnia natrafiłem na komiks Thorgal: Miasto zaginionego boga. Mimo że historia, jak się później okazało, była mocno wyrwana z kontekstu, wywarła na mnie ogromne wrażenie. Tak zaczęło się powolne kompletowanie cyklu autorstwa Grzegorza Rosińskiego i Jean van Hamme?a. Do tej pory dziwię się, że nikt nie pokwapił się o adaptację tego komiksu. No to może z tej okazji zaprezentuję Wam, jakbym ja to widział.
Dzieciństwo to taki okres, w którym jeśli coś zrobi na Tobie duże wrażenie, pozostanie z Tobą do końca życia. W związku z tym, że w życiu przeprowadzałem się jakieś dziesięć razy (taki Jaś Wędrowniczek ze mnie), z każdego miejsca zamieszkania pamiętam inne rzeczy. Z okresu, gdy miałem jakieś 10 wiosen, w pamięć wryła mi się mała księgarenka, w której któregoś dnia natrafiłem na komiks Thorgal: Miasto zaginionego boga. Mimo że historia, jak się później okazało, była mocno wyrwana z kontekstu, wywarła na mnie ogromne wrażenie. Tak zaczęło się powolne kompletowanie cyklu autorstwa Grzegorza Rosińskiego i Jean van Hamme?a. Do tej pory dziwię się, że nikt nie pokwapił się o adaptację tego komiksu. No to może z tej okazji zaprezentuję Wam, jakbym ja to widział.
Ciężko jest zekranizować komiks, który jest rozbudowanym cyklem. Robienie z tego jednego filmu, czy nawet trylogii, wymusza na twórcach okrajanie fabuły z wielu wątków, co często ogołaca psychologię bohaterów, czy zawiłość wydarzeń ? prostota nie zawsze jest najlepszym rozwiązaniem, chyba że komuś nie chce się myśleć. Dlatego też moja wymarzona ekranizacja Thorgala to serial.
Dlaczego zatem 19 odcinków, skoro na podstawie 23 zeszytów? Do zachowania ciągłości fabularnej i, co ważniejsze, dramaturgicznej, zrezygnowałbym z kilku tomów, które niewiele wnoszą do samej historii i są przede wszystkim odskokiem od bardziej rozbudowanych wątków. Dlatego z ciężkich sercem na odstrzał poszłyby tomy numer 3: Trzech starców z krainy Aran (klucz Thorgal mógłby zdobyć w inny sposób), 8: Alinoe (z tego byłby niesamowity horror), 15: Władca gór (kapitalny wątek manipulacji czasem) i 17: Strażniczka kluczy (m.in. za bezpośrednie nawiązanie do tomu 3). Ponadto z tomu 1 wyrzuciłbym historię Rajskiej groty, a najważniejsze wątki tomu 7: Gwiezdne dziecko i tomu 14: Aaricia przedstawiłbym w formie flashbacków w odpowiednich do tego momentach innych odcinków ? przede wszystkim z chęci zrezygnowania z przesadnie bajkowych motywów, które psułyby mroczny klimat serialu.
Fabularnie Thorgal składałby się zatem z pięciu części:
- Slivia, czyli Królowa Wyspy Wśród Lodów, od której Thorgal dowiaduje się wiele o swoim pochodzeniu.
- Poszukiwanie przez parę bohaterów spokojnego miejsca do życia i wątek królestwa Brek Zarith.
- Pierwszy długi wątek: Kontakt z Kriss de Valnor i wynikająca z tego podróż do krainy Qa i miasta Mayaxatl, w którym Thorgal odnajduje ojca. W tym także problemy z synem Jolanem, uznanym przez lud Xinjinsów za boga.
- Krótki wątek urodzenia się drugiego dziecka ? Louve.
- Finałowy i drugi długi wątek: Opuszczenie przez Thorgala rodziny, sądząc, że wisi nad nim jakaś klątwa. Co za tym idzie kolejny kontakt z Kriss de Valnor, utrata pamięci, narodziny Shaigana Bezlitosnego, uwięzienie Aaricii i powolne dochodzenie Thorgala do prawdy o samym sobie.
W związku z europejskimi korzeniami, chciałbym by reżyserami byli Europejczycy. W roli jednego z nich na pewno widziałbym Christophe?a Gansa, który w Braterstwie wilków udowodnił, że mroczne kino z elementami fantastyki nie jest mu obce. Przekonał mnie swoim plastycznym okiem, które sprawdziło się także w ekranizacji gry Silent Hill.
Najcięższą kwestią w przypadku Thorgala są aktorzy. Przez długi czas nie widziałam nikogo w głównej roli, aż tu nagle pojawiły się zdjęcia Jake?a Gyllenhaala z Prince of Persia. Sami porównajcie ? postura, włosy, zarost. Może ma troszkę zbyt łagodną twarz, ale aktorstwo to przecież między innymi operowanie mimiką.
Aaricia to bezapelacyjnie Sienna Miller ? cnotliwość i zadziorność w jednym.
Trochę główkowałem nad Kriss de Valnor, bo na usta aż ciśnie się Angelina Jolie, ale odpadła, gdyż niestety ma już swoje lata - podobnie Caroline Munroe.
Wtedy przez przypadek trafiłem na meksykańską aktorkę Anę de la Reguerę. Z pozoru wygląda równie niewinnie jak Kriss w Łucznikach, ale przy odpowiedniej charakteryzacji mogłaby pokazać pazura.
Reszty nie ma sensu wypisywać, gdyż za dużo miejsca by to zajęło. Ale chętnie przeczytałbym Wasze typy. Jestem także ciekaw, czy wolelibyście film kinowy, czy serial?