iFrogz Coda Wireless - test bezprzewodowych słuchawek nausznych

iFrogz Coda Wireless - test bezprzewodowych słuchawek nausznych

iFrogz Coda Wireless - test bezprzewodowych słuchawek nausznych
Łukasz Skałba
16.05.2017 07:44

iFrogz to raczej mało znana firma. Jej przedstawiciele wysłali mi do testów bardzo ciekawy zestaw produktów audio. W eleganckim pudełku znalazłem najnowsze słuchawki dokanałowe, słuchawki nauszne oraz mały głośniczek. Wszystkie te produkty charakteryzuje bezprzewodowa transmisja dźwięku oraz przystępna cena. Zapraszam na recenzję pierwszego elementu zestawu - słuchawek nausznych.

Najnowsza linia produktowa firmy iFrogz nosi nazwę Coda Wireless. W jej skład wchodzą bezprzewodowe słuchawki dokanałowe, nauszne oraz głośniczek Bluetooth. Ten ostatni dostępny jest w cenie około 60 zł. Słuchawki natomiast można dostać za około 130 zł. Jak na produkty bezprzewodowe, ceny wyglądają więc całkiem korzystnie. Pytanie tylko, czy w parze za niską ceną, nie idzie również kiepska jakość wykonania i fatalny dźwięk?

Po miesiącu użytkowania, mogę jednoznacznie odpowiedzieć, że nie. Produkty Coda Wireless to zdecydowanie pozycje godne uwagi. W tym wpisie bliżej przyjrzymy się słuchawkom nausznym.

Dobra jakość wykonania i przyzwoity wygląd

Słuchawki nauszne wykonane są z tworzywa sztucznego. Jest ono jednak bardzo dobrej jakości, a jego powierzchnia jest matowa i miękka w dotyku. Zarówno same słuchawki, jak i pałąk sprawiają wrażenie porządnych. Rozmiar słuchawek można oczywiście wygodnie dostosować poprzez rozsuwanie i zsuwanie całej konstrukcji.

Jeśli chodzi o wygląd, to nie jest on jakiś wymyślny. Myślę jednak, że słuchawki mogą się podobać. Nie ma tu żadnych udziwnień, a wygląd czarnej wersji jest minimalistyczny i w miarę elegancki. Na prawej słuchawce znajdziemy 3 przyciski, wbudowany mikrofon, złącze słuchawkowe oraz złącze micro USB do ładowania.

Obraz
© fot. Marcela Kolasa

Obsługa słuchawek jest wygodna. Chociaż jest jeden szczegół...

Jeden przycisk służy do włączania i wyłączania słuchawek, odbierania i kończenia połączeń oraz aktywowania trybu parowania. Dwa pozostałe służą do dostosowywania głośności oraz zmiany odtwarzanej piosenki (przytrzymanie).

Jest to fajny, intuicyjny i przemyślany układ, który znajdziemy również w opisywanych niżej słuchawkach dokanałowych oraz w głośniczku. Jest tylko jeden, dosyć uciążliwy problem. Aby włączyć lub wyłączyć urządzenia należy przycisk zasilania przytrzymać. Bardzo długo przytrzymać. W typowych produktach tego typu wystarczy zazwyczaj jakieś 2-3 sekundy. W przypadku Coda Wireless użytkownik jest zmuszony do trzymania przycisku znacznie dłużej - na moje oko, co najmniej przez 5 sekund.

Gdy mamy słuchawki na uszach, trzymamy przycisk do momentu usłyszenia informacji o włączeniu zasilania. Jeśli natomiast włączamy słuchawki trzymane w ręku, może się okazać, że dusiliśmy przycisk zbyt krótko. Ja w 99 proc. przypadków musiałem próbować odpalić lub wyłączyć słuchawki po raz drugi. Niby drobiazg, ale niezwykle upierdliwy.

Jakość dźwięku jest na odpowiednim poziomie

Zawsze mam niezły ubaw czytając recenzje tanich słuchawek pisane przez zapalonych audiofilii. Rozumiem, że pisząc o sprzęcie za 2 tysiące złotych, można rozpisywać się na 10 stron o barwie wokali i sprężystości basów, ale kogoś, kto szuka bezprzewodowych słuchawek kosztujących około 100 złotych, takie rzeczy nie interesują.

Obraz
© fot. Marcela Kolasa

Biorąc pod uwagę cenę i bezprzewodowość słuchawek, muszę stwierdzić, że grają one bardzo dobrze. Sprzęt jest dobrze zbalansowany i nie podbija za bardzo żadnego pasma. Dotyczy to również basów. Absolutnie ich tutaj nie brakuje, jak w niektórych słuchawkach z tej półki cenowej. Równocześnie jednak nie są to słuchawki w których podbite niskie częstotliwości są lekiem na niedoróbki w średnich i wyższych pasmach. Na maksymalną głośność również nie ma co narzekać.

Na pewno łatwo byłoby znaleźć w tej cenie kablowe słuchawki grające lepiej, ale słuchawki Bluetooth? Nie był bym taki pewny. Dobra robota, iFrogz.

Obraz
© fot. Marcela Kolasa

Niestety słuchawki nie są zbyt wygodne

Po założeniu słuchawek mamy wrażenie, że wszystko jest okej. Słuchawki są lekkie, nie naciskają zbyt mocno na głowę, a równocześnie dobrze trzymają się na miejscu. Niestety, dobre wrażenia mijają po jakichś 20 minutach ciągłego słuchania.

Naturalnie, nie są to słuchawki wokółuszne, a nauszne, więc gąbka słuchawek naciska na małżowinę uszną. Po kilkunastu minutach słuchania, zaczyna się robić niekomfortowo. Ja osobiście, co 20-30 minut musiałem słuchawki ściągać i robić sobie kilkuminutową przerwę. Moje małżowiny nie znosiły ich obecności zbyt dobrze. Testowałem już znacznie wygodniejsze słuchawki tego typu.

W życiu codziennym

Parowanie ze smartfonem przebiega bezproblemowo, a każde kolejne łączenie przez Bluetooth jest błyskawiczne. Gdy włączymy słuchawki, najpierw usłyszymy komunikat o włączeniu zasilania, a jakąś sekundę później o udanym połączeniu ze smartfonem.

Producent deklaruje, że po naładowaniu słuchawek, będziemy mogli słuchać bezprzewodowo muzyki przez około 7 godzin. Osiągałem wyniki tego typu bez problemu.

Jeśli chodzi o przechowywanie testowanego sprzętu, to producent nie dołącza niestety żadnego futerału. Można je jednak wygodnie nosić na szyi. Kopułki są małe, a słuchawki lekkie, więc swoboda naszego ruchu nie będzie w żaden sposób ograniczona.

Podsumowanie

Nigdy wcześniej nie słyszałem o firmie iFrogz. Jej słuchawki nauszne zaskoczyły mnie jednak pozytywnie. Grają dobrze, są wygodne w codziennym użytkowaniu i nie sprawiają żadnych problemów. Jedynie ta wygoda... Mam nadzieję, że przyszłoroczny model będzie pod tym względem lepszy.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)