Immersis VR: wirtualna rzeczywistość bez gogli. Ciekawy pomysł i... wielkie oszustwo?
Kickstarter to z jednej strony kopalnia ciekawych projektów, z drugiej miejsce dla tych, którzy w łatwy sposób chcą zdobyć duże pieniądze. Wygląda na to, że twórcy Immersis VR potraktowali serwis jak kolegę, od którego pożycza się na “wieczne nieoddanie”.
18.11.2015 | aktual.: 10.03.2022 10:00
Samotność: problem wirtualnej rzeczywistości?
Największy problem wirtualnej rzeczywistości? Jedni powiedzą, że zawroty głowy, drudzy postawią na kable, a jeszcze inni wskażą palcem na samotność. I coś w tym jest: zakładając gogle przenosimy się do innego świata. Stawiamy mur. Nawet jeśli kiedyś rodziny będą mogły sobie pozwolić na kilka par takich urządzeń, to nie będą widzieli siebie i swoich reakcji.
Osoby pracujące nad wirtualną rzeczywistością już starają się kruszyć ten mur. Pierwszym atakiem na tę przeszkodę będą aplikacje, w których spotkamy się z innymi użytkownikami wirtualnej rzeczywistości. Reprezentować nas będą awatary. Niby nic, ale w wirtualnej rzeczywistości nie będziemy samotni. To już coś.
A co będzie dalej? Fakt, że to Facebook stoi za Oculus Rift, każe nam wierzyć w to, że aspekt społecznościowy będzie niezwykle ważny. Już wyobrażamy sobie, że dzięki goglom dyskusje prowadzić będziemy nie przed komputerem, tylko na rajskiej wyspie. Albo szczycie góry. Gdziekolwiek chcecie. Facebook w połączeniu z wirtualną rzeczywistością ma być swego rodzaju teleportem. Dla nas i dla naszych znajomych.
Tyle że to przyszłość, nie wiadomo jeszcze jak bardzo odległa. A co teraz? Czy wirtualna rzeczywistość musi kojarzyć się z izolacją? Czy efektów doświadczać musi tylko jedna osoba? Francuzi z Catopsys odpowiedzieli stanowczo: nie.
Ale chętnych mimo wszystko nie zabrakło. Nie jest to w sumie wielkim zaskoczeniem, bo idea jest faktycznie ciekawa. Na pewno fajnie grałoby się w ten sposób w horror, razem ze znajomymi, którzy rozglądaliby się, czekając na zjawę, która zaraz gdzieś wyskoczy. Albo podziwiało świat Wiedźmina 3 czy Skyrim. Teoretycznym plusem jest to, że urządzenie do działania potrzebuje komputera lub tableta, więc od razu dałoby się odpalić na ścianie coś z naszej growej biblioteki. Nie potrzeba byłoby “specjalnie” działających gier, jak przy grach VR.
Immersis VR nie zostało hitem Kickstartera, bo trochę ponad sto tysięcy dolarów na koncie na nikim dziś nie robi wrażenia, ale ekipa swój cel osiągnęła. Udało się przekroczyć potrzebne 100 tysięcy dolarów, 221 osób zaufało Catopsys, spora część z nich skorzystała z “okazji” i kupiła sprzęt za ponad tysiąc dolarów. W ciemno.
Immersis VR - wpadka Kickstartera
I tu zaczyna się mroczna część historii Immersis VR. Ostatni wpis na Twitterze twórcy opublikowali… 18 lutego. Bardziej aktywni byli na Facebooku, ale zapału i chęci wystarczyło tylko do 8 maja. Blog na stronie internetowej studia nie jest odświeżany od 1. czerwca. Nie oznacza to jednak, że urządzenia nie da się zmawiać. Strona z pre-orderem wciąż jest aktywna, premiera Immersis VR ponoć w grudniu.
Nie sądzę jednak, żeby do niej doszło. 30 października twórcy poinformowali na Kickstarterze o stanie prac. A raczej o nadchodzącej rewolucji, bowiem zapowiedzieli, że w okolicach połowy listopada pojawi się “nowe Catopsys”. Co gorsza, ekipa potrzebuje więcej pieniędzy, żeby realizować swoje cele. Co to oznacza? Wpłacający obawiają się, że firma nie ma gotowego produktu, wzięła pieniądze, a teraz działać będzie pod nową nazwą. I może być problem z odzyskaniem kasy, bo przecież nie wiadomo, kiedy produkt się pojawi - i czy w ogóle. Jeden z wpłacających zachęca do zgłaszania sprawy Kickstarterowi.
Teraz jesteśmy wszyscy mądrzejsi, więc teoretycznie łatwo powiedzieć: “to nie miało prawa skończyć się dobrze”. Choć nie ma się co oszukiwać - nie trzeba było być wizjonerem, żeby wyczuć problemy. Sto tysięcy dolarów to mimo wszystko mała kwota.
IllumiRoom Projects Images Beyond Your TV for an Immersive Gaming Experience
I w zasadzie trudno powiedzieć, jaka byłaby wystarczająca, żeby ten projekt miał szansę na powodzenie. Wydaje się, że nie przez przypadek Microsoft wycofał się z projektu o nazwie IllumiRoom. Połączenie Kinecta i projektora okazało się po prostu za drogie dla “przeciętnych użytkowników” (co poniekąd Immersis VR potwierdza). W planach jest jeszcze RoomAlive, ale wydaje się, że to jeszcze droższy i bardziej skomplikowany projekt niż zwykły projektor:
RoomAlive: Magical Experiences Enabled by Scalable, Adaptive Projector-Camera Units
Immersis VR rzuciło się z motyką na słońce. I chyba to samo będziemy musieli powiedzieć o ich ewentualnych naśladowcach. Może najpierw niech sukces osiągnie wirtualna i rozszerzona rzeczywistość, a dopiero potem zastanówmy się nad przeniesieniem całego wirtualnego świata do prawdziwego.
A moim zdaniem - dajmy sobie z tym spokój. Rozszerzona rzeczywistość, taka jaką pokazuje Microsoft, jest wystarczająca, żeby dobrze się bawić i mieć z niej pożytek.