Internet miał zabić telewizję. Sprawił, że stała się dużo lepsza
Internet miał być wrogiem telewizji. Netflix - zabić wieczorne seanse. YouTube - wyrugować klasyczne programy rozrywkowe. Tymczasem sieciowe produkcje wideo stały się istotnym sojusznikiem TV. Ale ta symbioza słabo wypada w drugą stronę.
25.02.2020 | aktual.: 09.03.2022 08:39
Co i rusz słyszymy pogłoski o śmierci telewizji. Poniekąd internet poważnie osłabia tradycyjne stacje telewizyjne. Z ostatnich analiz Urzędu Komunikacji Elektronicznej wynika, że ponad 19 proc. Polaków rozważa możliwość rezygnacji z płatnej telewizji na rzecz serwisów VOD.
Teoretycznie 19 proc. to nie aż tak dużo - tym bardziej że 40 proc. osób posiadających telewizję kablową bądź satelitarną zadeklarowało brak chęci zmian - ale rynek VOD stale się rozwija. Swoją platformę planują TVN, Cyfrowy Polsat i Discovery, czekamy w Polsce na Disney+, tanieje Netflix. Dużo może się pod tym względem zmienić.
Zmiany zabiją telewizję? Więcej wskazuje na to, że będziemy mieć do czynienia z symbiozą, a nie wyniszczającą walką. A właściwie to już jesteśmy tego świadkami.
Telewizja ogłupia? To już nieaktualne
Jak wynika z badania "Future of TV", w którym w 2019 roku wzięli udział ankietowani z ośmiu europejskich państw, w tym z Polski, "oglądanie telewizji stało się bardziej satysfakcjonującym doświadczeniem, które inspiruje do działania i próbowania nowych rzeczy". Hasło "telewizja ogłupia" zmieniło się na "telewizja uczy". Pewnie kilkanaście lat temu nikt by w taki scenariusz nie uwierzył.
Teoretycznie internet nie ma żadnego wpływu na fakt, że w ostatnich latach pojawiło się mnóstwo stacji kulinarnych czy podróżniczych. Ale musimy pamiętać, że serwisy VOD zmusiły tradycyjną telewizję do zmiany podejścia.
W końcu takie platformy jak Netflix nie mają ścisłej ramówki - filmy i seriale oglądamy, kiedy chcemy. Dzięki nowym dekoderom podpiętym do sieci również możemy oglądać treści w dowolnym czasie. Istnieje też opcja nagrywania czy cofania programu lecącego na żywo. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że te nowinki to zasługa internetowych platform, które pokazały, że da się pokazywać programy inaczej niż wcześniej. To nadawca ma się dostosować do widza, a nie odwrotnie.
Telewizja staje się coraz lepsza
Samsung wyjaśnia, że "coraz większe ekrany i niesamowita jakość obrazu telewizorów QLED, popularyzacja Smart TV i platform VOD oraz podłączenie telewizora do internetu" sprawiły, że z telewizji korzystamy inaczej. Czerpiemy z niej więcej. Jasne, co mają powiedzieć, skoro produkują telewizory - powiedzą sceptycy. Tyle że nie tylko dane Samsunga na to wskazują.
Aż 73 proc. ankietowanych Polaków ogląda na YouTube materiały, które popularyzują wiedzę i pomagają w nauce. Dla wielu - 69 proc. - to YouTube jest platformą pierwszego wyboru w poszukiwaniu treści popularnonaukowych i edukacyjnych.
Aż 88 proc. przebadanych przez nas osób przyznaje, że ogląda filmy, które uczą, jak zrobić coś konkretnego (np. jak coś ugotować czy upiec, naprawić itd.). Dla 75 proc. z nich YouTube jest pierwszym miejscem, w którym szukają odpowiedzi na pytanie “jak coś zrobić”.
Choć teoretycznie tego typu filmy oglądane są najczęściej na smartfonach (55 proc.), to resztę muszą stanowić inne urządzenia - w tym telewizory. A pamiętajmy, że mając Smart TV bardzo łatwo przerzucić obraz z telewizora na TV.
Celebryci z YouTube'a stali się gwiazdami telewizji. I mowa tu nie tylko o blogerkach modowych. Radosław Kotarski, twórca kanału Polimaty w serwisie YouTube, doczekał się swoich autorskich programów na antenach TVP, a inne stacje są zainteresowane jego kolejnymi produkcjami.
W HGTV mogliśmy zobaczyć Karola Paciorka, a mecze piłkarskie komentował związany ściśle z e-sportem Piotr "Izak" Skowyrski. Znamienne, że transfery z internetu do telewizji były znacznie bardziej skuteczne niż w drugą stronę. YouTube'owe materiały Szymona Majewskiego, lubianego przecież w TV, były mocno krytykowane. Z kolei Cezary Pazura przebił się dopiero dzięki bezpośredniemu wsparciu Blowka - jednej z największy gwiazd polskiej sieci.
W badaniu Samsunga 56 proc. ankietowanych zgodziło się z faktem, że w ciągu ostatniej dekady poprawiła się jakość filmów dokumentalnych, a 49 proc. – seriali telewizyjnych. To zapewne zasługa również materiałów produkowanych choćby przez Netflix, Amazon, HBO czy właśnie youtuberów, których popularność zmusiła stacje do postawienia na tematyczne programy.
Nie zrezygnujemy z TV
Z kolei z badań Nielsen Audience Measurement z 2017 roku wynika, że większość Polaków nie zamierza rezygnować z telewizora, za to stawia na telewizję hybrydową. Czyli pozwalającą oglądać kanały satelitarne i internetowe platformy. Sieć, zamiast przepędzić telewizję, stała się jej przyjacielem. A to, jak korzystamy z sieci - czyli wykorzystujemy ją do nauki - sprawia, że w podobny sposób używamy telewizji.
A jak działa to w drugą stronę? Czy internet korzysta na mariażu z telewizją? Jeśli tak, to raczej… niekorzystnie. Zauważmy, że największa zaleta telewizji, czyli sport na żywo, wciąż jest zaletą tradycyjnych telewizyjnych nadawców.
Telewizja "oddała" swoje kanały internetowi. Bardzo fajnie ogląda się mecze na stronie czy aplikacji Eleven Sports lub sportowe programy nc+ w sieci. Ale np. w Polsce wciąż nie mamy sportowego Netfliksa. Największe ligi świata dopiero taki ruch planują.
Telewizja zyskuje, internet - traci
O ile do telewizji przenikają wysokojakościowe dzieła, tak w drugą stronę… niekoniecznie. Dobrym przykładem są niektóre ruchy Netfliksa.
Zresztą tak lubiany brak ramówki staje się dla internetowych gigantów problemem. Rezygnacje z wypuszczania całych sezonów naraz ciągle siedzi w głowie szefów Netfliksa. Podobnie myśli Disney+. To nie przypadek. Internet bardzo szybko pozwala się nasycić. Obejrzeć wszystko w jeden dzień, a potem przez resztę miesiąca zostajemy z niczym.
Platformy VOD wciąż nie poradziły sobie ze znalezieniem złotego środka, prawdziwą alternatywą dla ramówki. To ciągle duży plus telewizji, która w odróżnieniu od internetu potrafiła wprowadzić świetny pomysł u siebie - czyli właśnie wspomniane nagrywanie i odtwarzanie materiałów. Internet nie ma swojej wersji "ramówki".
Wszyscy świetnie znamy uczucie, gdy odpalamy serwis i nie wiemy, co włączyć. Czasem nawet rezygnujemy z oglądania. TV wykonuje czarną robotę za nas, bo cały czas leci coś nowego. Do tego dochodzą materiały z prezenterami i programy na żywo, które dają nam namiastkę kontaktu z żywym człowiekiem, którego cały czas nie zapewniają ani VOD, ani nawet kanały na YouTube z prowadzącymi.
Choćby dla Netfliksa to duży problem, o czym świadczy nowość w serwisie - stworzenie rankingu TOP 10 najpopularniejszych produkcji. Netflix wprost przyznaje, że opcja jest dla tych, którzy nie wiedzą, co włączyć.
Czekamy na nową "Dynastię"
Sport nie jest jedynym formatem, którego telewizja oddać nie chce. Kolejnym są teleturnieje (naprawdę chciałbym obejrzeć na YouTubie czy innej platformie coś w stylu "1 z 10") czy choćby telenowele, których wcale nie trzeba wrzucać do jednego worka z napisem "telewizyjna papka". Wyjątkiem może być "Dynastia" od Netfliksa, o ile gigant będzie kontynuował produkcję - a dobrze wiemy, że to wcale nie jest takie pewne, bo dla szefów 3 sezony to w sam raz.
Tymczasem telewizja od lat pozwalała poznać bohaterów, zżyć się z nimi, wiedzieć, że będą w każdy wieczór. Jasne, można z takich produkcji się śmiać, ale trzeba pamiętać, że widzem Netfliksa czy HBO Go nie jest tylko koneser, ale też przeciętny Kowalski, który oczekuje emocji.
Nie brakuje głosów, że internet stał się następcą telewizji, a nie kimś, kto ją pokona. Czyli na tej współpracy sieć raczej traci - więcej wartościowych rzeczy oddaje niż otrzymuje. Badania jasno pokazują, że Polacy zaczynają to zauważać i poczciwy telewizor oceniamy coraz lepiej.