Inżynier czy designer? Kto powinien mieć decydujący głos przy projektowaniu elektronicznych gadżetów?

Wygląd czy wnętrze? Ten dylemat towarzyszy nam chyba nie tylko w przypadku różnych, elektronicznych gadżetów. Co wybieramy? Co tak naprawdę ma znaczenie?

Inżynier czy designer? Kto powinien mieć decydujący głos przy projektowaniu elektronicznych gadżetów?
Łukasz Michalik

Beżowe komputery

Pamiętam swój pierwszy komputer. Miał beżową, potężną obudowę typu desktop, magiczny przycisk turbo (wyciskało się go, gdy zachodziła obawa, że komputer będzie działać zbyt szybko) i wyświetlacz, pokazujący liczbę megaherców. I niewielki otwór na kluczyk, którym można było mechanicznie odciąć komunikację z klawiaturą.

Był dokładnie taki, jak setki tysięcy innych, sprzedanych w połowie lat 90. pecetów, nazywanych pogardliwie blaszakami. O ile możliwość wyboru konfiguracji sprzętowej była raczej bez zarzutu, to w przypadku wyglądu personalizacja sprowadzała się głównie do wyboru pomiędzy obudową typu desktop i tower.

Obraz

Bez dwóch zdań był to sprzęt zaprojektowany przez inżynierów. W gruncie rzeczy zaprojektowany całkiem dobrze, zważywszy na fakt, że bez uszczerbku zniósł wszelkie próby rozkładania na czynniki pierwsze, a także późniejsze rozbudowy i nieudolne (ach, co to były za emocje!) próby podkręcenia.

Kto decyduje?

Mniej więcej w tym samym czasie prezes ds. wzornictwa przemysłowego Apple’a, Robert Brunner, toczył swój bój o wyzwolenie projektantów spod zwierzchnictwa inżynierów. Popularna legenda głosi, że to Steve Jobs po powrocie do Cupertino wizjonersko zreorganizował firmę tak, by zapewnić prymat działowi zajmującemu się wzornictwem. To nieprawda.

W tej kwestii Steve przyszedł na gotowe, bo cała rewolucja dokonała się przed jego powrotem. W żaden sposób nie zmienia to jednak jej doniosłości – Apple nie był pierwszą firmą, która postawiła na design. Był jednak pierwszą, która nadała designowi, rozumianemu nie tylko jako wygląd, ale przede wszystkim doświadczenia użytkownika, znaczenie nadrzędne nad technologią. Z imponującym skutkiem.

Obraz

Wizjonerzy żądają niewykonalnego. I je dostają

Popularne powiedzenie głosi, że wszyscy wiedzą, że coś jest niemożliwe, ale przychodzi ktoś, kto nie wie i to właśnie robi. Z powodzeniem można to odnieść do technologii. W serialu „Halt and Catch Fire”, opowiadającym o branży komputerowej na początku lat 80., pewien arogancki wizjoner przedstawia własny pomysł – przenośny komputer, który ma ważyć nie więcej, niż 7 kilogramów.

To nic, że każdy mający pojęcie o technologii słysząc o tym puknie się wymownie w głowę. To przecież oczywiste, że komputer o zadanych parametrach, gabarytach i możliwościach jest po prostu niewykonalny - wie o tym dobrze każdy inżynier. Ale co by było, gdyby jednak spróbować przekształcić narzuconą odgórnie wizję w działające urządzenia?

Sztuka kompromisu

Takie podejście wymusza zazwyczaj różnego rodzaju kompromisy. Sprzęt, którego powstanie zdominowali inżynierowie będzie zapewne – przy tej samej cenie – wydajniejszy albo bardziej podatny na modyfikacje.

A co z tym, zaprojektowanym przez designerów? Piękny wygląd oznacza często niższą wydajność i mniejsze możliwości albo – gdy uda się ominąć te niedogodności – wysoką cenę. Albo rewolucyjne rozwiązania, które wyznaczają kierunek branży na długie lata – wystarczy choćby wspomnieć obsesję Jobsa na punkcie wentylatorów i starania Roda Holta, by zbudować zasilacz, który nie będzie wymagał aktywnego chłodzenia.

Obraz

Co ważniejsze?

Popatrzcie na elektronikę, która Was otacza. Weźcie do ręki smartfon. Jeśli ma przyciski, to są one w miejscach, w które naturalnie trafiają Wasze palce? Rzućcie okiem na Waszego laptopa. Podłączenie słuchawek nie stanowi problemu? Gdzie są porty USB? Umieszczono je tak, aby było Wam wygodnie do nich sięgnąć? A może po prostu upchnięto je na wolnym kawałku obudowy – tam, gdzie akurat było miejsce?

Takie obserwacje można mnożyć. I pewnie nie dadzą jednoznacznej odpowiedzi, bo przedmioty różnią się między sobą nie tylko jakością wykonania, ale i tym, w jaki sposób powstawały i co było dla ich twórców nadrzędne.

A jakie jest Wasze zdanie w tej kwestii? Kto powinien mieć decydujący głos przy projektowaniu różnych, elektronicznych gadżetów? Inżynier dbający o stronę techniczną? Czy może projektant, skupiający się na doświadczeniu użytkownika? Napiszcie w komentarzach, co ma dla Was większe znaczenie?

[polldaddy]8566196[/polldaddy]

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (25)
© Gadżetomania
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.