Jak mieszka architekt na Manhattanie? [wideo]
Wydawać by się mogło, że przedstawiciel takiego zawodu jak architekt zarabia wystarczająco dużo, żeby wygodnie mieszkać. Sprawa wygląda zupełnie inaczej, jeśli chciałoby się znaleźć niedrogie mieszkanie w centrum Nowego Jorku. Czy w tak malutkim mieszkanku da się żyć?
13.08.2011 13:00
Wydawać by się mogło, że przedstawiciel takiego zawodu jak architekt zarabia wystarczająco dużo, żeby wygodnie mieszkać. Sprawa wygląda zupełnie inaczej, jeśli chciałoby się znaleźć niedrogie mieszkanie w centrum Nowego Jorku. Czy w tak malutkim mieszkanku da się żyć?
Jeszcze kilka lat temu Luke Clark Tyler, architekt z Manhattanu, wynajmował mieszkanie o powierzchni niecałych 9 metrów kwadratowych. Choć już wtedy nie należało ono do największych, postanowił je zamienić na jeszcze mniejsze. Teraz mieszka na 7 metrach kwadratowych i jest mu z tym całkiem dobrze.
Pomieszczenie jest tak wąskie, że Luke sam musiał skonstruować pasujące do niego łóżko. Kiedy nie jest rozłożone, zamienia się w dosyć wygodną kanapę, która jednak jest tak blisko ściany, że można spokojnie oprzeć o nią nogi. Ubrania, naczynia, kuchenkę mikrofalową, książki, przybory do golenia i środki czystości trzyma w dużej zabudowanej szafie.
Prócz mikrofalówki na jego "kuchnię" składa się niewielka lodówka znajdująca się tuż koło biurka, przy którym pracuje. Luke jest wegetarianinem, więc nie potrzebuje specjalnego miejsca do gotowania, choć jak przyznaje lubił od czasu do czasu coś upichcić. Łazienkę dzieli z trzema sąsiadami z podobnych mieszkanek.
Dzięki takiej organizacji może mieszkać w samym sercu Nowego Jorku - jego mieszkanie znajduje się w części Manhattanu zwanej Hell's Kitchen - i płacić za wynajem jedynie 750 dolarów miesięcznie. To i tak wydaje się drogo, ale nawet pokoje ze współlokatorami w tej okolicy nie są tańsze.
Mieszkanie w tak małym pokoju Luke nie uznaje za żadne wyrzeczenie - jest mu naprawdę wygodnie. Wspomina, że we wschodniej Afryce zdarzyło mu się mieszkać w lepiance o połowę mniejszej od obecnego mieszkania, więc raczej jest przyzwyczajony i dla niego to dom jak każdy inny. A wy dalibyście radę mieszkać w takim miejscu?