Jakie będą "Gwiezdne wojny" według Disneya?
Gdy ogłoszono, że Disney kupił Lucasfilm, a tym samym prawa do "Gwiezdnych wojen", żartom na temat tego, czy w nowych odsłonach pojawi się raczej Myszka Miki czy może Justin Bieber, nie było końca. Minęło trochę czasu i okazuje się, że coś jednak o tych nowych produkcjach już wiemy.
Gdy ogłoszono, że Disney kupił Lucasfilm, a tym samym prawa do "Gwiezdnych wojen", żartom na temat tego, czy w nowych odsłonach pojawi się raczej Myszka Miki czy może Justin Bieber, nie było końca. Minęło trochę czasu i okazuje się, że coś jednak o tych nowych produkcjach już wiemy.
Nie tylko filmy
W zeszłym tygodniu Disney oficjalnie wypowiedział się na temat planów stworzenia aktorskiego serialu osadzonego w uniwersum "Gwiezdnych wojen". Przypomnijmy, że pomysł nie jest nowy. Według starszych zapowiedzi jego premiery mieliśmy doczekać się... w 2012 roku.
Jeśli wierzyć informacjom z 2009 roku, aktorski serial miał opowiadać o podziemnym światku przemytników w czasach, gdy Imperium rosło w siłę. Rick McCallum, producent, zapowiadał, że klimat będzie poważniejszy i bardziej mroczny niż w najnowszych filmach spod znaku "Gwiezdnych wojen".
Niestety, nie wyszło.
Później ogłoszono wprawdzie nawet roboczy tytuł ("Star Wars: Underworld") i potwierdzono, że scenariusz może sobie poleżeć, bo i tak się nie zestarzeje, ale jednocześnie dano do zrozumienia, że poczekamy nawet kilka lat. Powodem miały być koszty efektów specjalnych, bo Lucasfilm chciał, by ich jakość była taka, jak w przypadku filmów kinowych.
"Scenariusze są ponadczasowe. Akcja umiejscowiona jest pomiędzy Epizodem III a Epizodem IV" - zapowiadał McCallum. "Jest to okres 20 lat, podczas którego dorastał Luke Skywalker. Serial nie opowiada jednak o nim, tylko o czasie, kiedy Imperium umacnia swą pozycję" - dodał.
W nowych okolicznościach serialem zajmie się ABC, sieć telewizyjna należąca do Disneya. Jej dyrektor, Paul Lee, wyznał, że nie zaczynają prac od nowa, tylko przyjrzą się dokładnie temu, co jest już gotowe. A jest to, jak się okazało, ponad 50 scenariuszy, których autorem jest między innymi Ron Moore (twórca "Battlestar Galactica").
Lee powiedział:
Z Marvelem robimy serial, ale to nie jest widowisko na skalę "Avengersów". S.H.I.E.L.D. jest raczej częścią "Avengersów". Może takie podejście sprawdzi się w przypadku uniwersum "Gwiezdnych wojen".
Odniósł się tym samym do wcześniejszych planów Lucasfilm dotyczących jakości efektów specjalnych i tego, jak spektakularna będzie to produkcja. A to znaczy, że prawdopodobnie nie tak bardzo, jak to planowano: podobnie jak serial telewizyjny "S.H.I.E.L.D." nie ma takiej jakości jak film "Avengers". Co więcej, Lee jednocześnie nie potwierdził ostatecznie, że serial zostanie na 100% zrealizowany.
A zatem wciąż czekamy.
Siedmiu samurajów i twórca Toy Story
"Star Wars: Episode VII" ma trafić do kin w 2015 roku, a George Lucas wystąpi jedynie w roli kreatywnego konsultanta. Za scenariusz odpowiada Michael Arndt, zdobywca Oscara za napisanie historii do komediodramatu "Mała Miss". Pracował też przy "Toy Story 3", czy z nieco nowszych rzeczy - przy filmie science fiction "Oblivion".
Gdy po ogłoszeniu przejęcia Lucasfilm przez Disneya wymieniano potencjalnych reżyserów, padło nazwisko Zacka Snydera, czyli twórcy "300" i "Sucker Punch". Ten wprawdzie stwierdził, że nie jest zainteresowany, ale dziennikarze serwisu Vulture mają na temat swoją teorię. Twierdzą bowiem, że wyreżyseruje on... spin-offa: film, który nie będzie siódmym epizodem, ale historią rozgrywającą się w tym samym uniwersum.
Podobno spin-off jest luźno oparty na "Siedmiu samurajach" Akiry Kurosawy, tyle że - tak, dobrze się domyślacie - japońskich wojowników zastąpią rycerze Jedi.
Wprawdzie George Lucas inspirował się "Siedmioma samurajami", tworząc pierwszą trylogię, ale czy fani "Gwiezdnych wojen" na pewno to przeżyją?
Snyder odniósł się do tej informacji i ponownie zaprzeczył. Ale dziennikarze Vulture wiedzą swoje. Odnieśli się więc... do jego oświadczenia. I stwierdzili, że ich źródło jest pewne, ale data premiery tak odległa, że Zack nie może pisnąć słówka, a negocjacje jeszcze trwają.
Lucasfilm nie zdementował wieści - odmówił jedynie komentarza. Być może coś jest więc na rzeczy.
Źródło: Hatak