Jakub Wędrowycz i inni. Konkurenci oraz następcy Wiedźmina
Wiedźmin Geralt za sprawą świetnych gier komputerowych stał się personą znaną na całym świecie. Bohater, którego literacki pierwowzór został stworzony przez Andrzeja Sapkowskiego, nie jest jedyną w polskiej literaturze fantasy postacią z potencjałem i charyzmą. Kto konkuruje z nim o uwagę i sympatię wielbicieli gatunku?
17.01.2013 | aktual.: 13.01.2022 12:50
Wiedźmin Geralt za sprawą świetnych gier komputerowych stał się personą znaną na całym świecie. Bohater, którego literacki pierwowzór został stworzony przez Andrzeja Sapkowskiego, nie jest jedyną w polskiej literaturze fantasy postacią z potencjałem i charyzmą. Kto konkuruje z nim o uwagę i sympatię wielbicieli gatunku?
Reinmar von Bielau (trylogia husycka, Andrzej Sapkowski)
Reinmar von Bielau i Kalikst Belzebub
Grzeczność nakazuje, by zabierając się do opracowania listy konkurentów i następców najsłynniejszej postaci polskiego fantasy, zacząć od bohatera stworzonego przez autora "Wiedźmina". Reinmar z Bielawy, nazywany Reynevanem to młody adept sztuki medycznej, rzucony najpierw na łoże Adeli von Stercza, a zaraz później w sam środek zawieruchy, jaką spowodowały wojny religijne nazywane wojnami husyckimi.
Historyczne realia są tylko pretekstem do postawienia Reynevana, który szuka zemsty za śmierć brata, przed niekończącym się pasmem prób i wyborów. Podczas wędrówek po Śląsku i Czechach Reynevan spotka całą plejadę barwnych postaci - od przybysza z innego wymiaru czy skazanego na pokutę księdza, po postaci historyczne, takie jak Zawisza Czarny czy Jan Gutenberg, który wykorzystuje swój wynalazek w nieco mniej zbożnym niż drukowanie Biblii celu.
Rozwścieczony ścięciem swego lubianego trybuna lud Pragi powstał, by mścić, by palić i zabijać. Najmocniej, jak zwykle, oberwało się przy tym dzielnicy żydowskiej. Żydzi ze zgładzeniem Żeliwskiego nie mieli absolutnie nic wspólnego i winy za jego los nie ponosili w najmniejszym nawet stopniu. Ale komu to przeszkadzało?
Choć znajomość walki nie jest mu obca, Reynevan zdecydowanie nie jest typem wojownika czy bezwzględnego zabijaki. Jak przystało na średniowiecznego erudytę, w poszukiwaniu wiedzy nie waha się sięgać po źródła nie cieszące się przychylnością Kościoła, a w swoich, nie tylko medycznych, praktykach nie stroni od magii.
Kalikst Belzebub („Czarna Ikona”, Mieszko Zagańczyk)
Jeśli wśród śmierdzących fekaliami średniowiecznych miast Europy było jakieś zasługujące na miano stolicy ówczesnego świata, to bez wątpienia był nim Konstantynopol – stolica Cesarstwa Bizantyńskiego. Mieszko Zagańczyk, autor dwutomowego cyklu „Czarna Ikona”, postanowił oszczędzić miastu jego prawdziwego losu. W literackiej, alternatywnej rzeczywistości cesarz Roman IV Diogenes gromi Turków, odsuwając od Europy seldżuckie zagrożenie.
W takich realiach poznajemy Kaliksta Belzebuba – młodego obwiesia, którego ambicja i życiowe cele ograniczają się do tego, by być skutecznym rzezimieszkiem działającym pod osłoną tłumu. Spokój Kaliksta zostaje jednak zakłócony, gdy podejmuje się odnalezienia tajemniczej heretyckiej relikwii – ikony przedstawiającej Satanaela, złego brata Jezusa.
Myślisz, że to, co widziałeś wcześniej, i to, czego nie chcesz oglądać teraz, to najgorsze twe doznania? Że widok obrąbywanych członków, rozszarpywanego ciała, wreszcie widok czerwieniącej się skóry twojego sobowtóra, rozpalanej olejem, to najgorsze, czegoś doświadczył w swym życiu?
Przyjdzie mu działać w świecie pełnym magii, demonów i fantastycznych stworów, jednak Kalikst nie jest superbohaterem – choć nie brak mu odwagi, to jego główną bronią jest spryt, a nie umiejętność fechtunku czy znajomość zaklęć.
Jakub Wędrowycz i Krzyczący w Ciemności
Jeśli postać literacka budzi tak wielkie emocje, że fani chcą wznieść jej pomnik, a do tego sypią na niego własnym groszem, to - cytując klasyka - wiedz, że coś się dzieje. Jeszcze w listopadzie 2012 w serwisie crowdfundingowym PolakPotrafi.pl z powodzeniem zakończyła się zbiórka środków przeznaczonych na wzniesienie pomnika Jakuba Wędrowycza.
Wędrowycz to wiedźmin naszych czasów. Mieszka w Starym Majdanie w gminie Wojsławice. W wolnych chwilach pędzi bimber i kłusuje, powołując się na przywilej nadany jeszcze przez cara. Mimo ukończenia trzech klas szkoły podstawowej utrzymuje, że jest analfabetą, co nie przeszkadza mu czytać ani pisać.
Uścisnęli sobie dłonie. Egzorcysta postawił na stół flaszkę śliwowicy. Wypili, zakąsili, chlapnęli na drugą nogę bo po pierwszym się przecież nie zakąsza... Potem wypili trzeciego, bo Boh trojcu lubit, potem czwartego bo chata ma cztery kąty a koń cztery kopyta. Potem po piątym, bo ręka ma pięć palców, a czołg czterech pancernych i psa, potem po szóstym, bo tydzień dawniej miał sześć dni roboczych, potem po siódmym, bo jednak siedem dni w tygodniu było, a skarb zawsze leży siedem kroków od miejsca, w którym się go szuka...
Przede wszystkim Jakub Wędrowycz jest wyjątkowo skutecznym egzorcystą. Walczy z siłami nieczystymi wszędzie, gdzie tylko może, a jego przygody spotkały się z tak dużym uznaniem, że poza zbiórką na pomnik doczekał się własnej gry karcianej i miniserialu dostępnego na YouTube.
Krzyczący w Ciemności („Dwie karty”, Agnieszka Hałas)
Świat przedstawiany przez polskich autorów fantasy zazwyczaj jest dość paskudnym miejscem. Choć jego twórcy zwykle nie nurzają go w skatologicznej powodzi tak, jak zrobił to Tomasz Piątek w „Ukochanych poddanych cesarza”, to brudu, nędzy i przemocy zazwyczaj mamy pod dostatkiem.
Nie inaczej jest w powieściowym debiucie Agnieszki Hałas, znanej wcześniej z serii opowiadań. Otwierająca planowany cykl powieść „Dwie karty” przedstawia nam Krzyczącego w Ciemności, który tak naprawdę nazywa się zupełnie inaczej, a przy okazji cierpi na amnezję.
Tam mieszka starosta – wyjaśnił Znajda. – No, taki starosta dla picu, znaczy się. Jak są jakie kłopoty z władzami, starosta musi iść i gadać w imieniu wszystkich, ale powtarza tylko to, co wcześniej ustaliła starszyzna. Sprytny układ, uważasz. Na starostę zawsze się wybiera kogoś głupszego, a mocnego w gębie.
Utalentowany szermierz, alchemik, a przy tym introwertyk o złotym sercu – pełną charakterystykę postaci możecie znaleźć m.in. na stronie autorki. Co ciekawego nam zaprezentuje? Szukający swojej tożsamości, wplątany w demoniczny konflikt bohater usiłuje zbudować swoje życie na nowo.
Twardokęsek i Mordimer Madderdin
Gdy za fantasy weźmie się nie tylko historyczka, ale na dodatek mediewistka, efekt musi być więcej niż tylko poprawny. Saga o zbóju Twardokęsku powstawała wyjątkowo długo. Autorka, Anna Brzezińska, pisała 4-cześciowy cykl przez dekadę, przeplatając go innymi powieściami i zbiorami opowiadań.
Tytułowy bohater jest zbójem, co w realiach zbliżonych do średniowiecza niesie wiele istotnych następstw. Nie spodziewajmy się zatem szlachetnego watażki na miarę Janosika – Twardokęsek, łupiący na Przełęczy Zdechłej Krowy kupców i podróżnych, jest równie prosty jak zasady, którymi kieruje się w życiu.
Tylu dobrych ludzi zbójcy z Przełęczy Zdechłej Krowy ubili, pomyślał z rozżaleniem pleban, a klerykowi musieli darować. Nie ma sprawiedliwości na świecie.
Jak charakteryzuje swojego bohatera na dedykowanej mu stronie sama autorka: Mizantrop — spodziewa się po ludziach najgorszego, a oni zwykle spełniają jego oczekiwania. Zwierząt też zresztą nie lubi. Ani kobiet, które po kilkunastu minutach — intensywnej — znajomości nużą go nad podziw.
Mordimer Madderdin (cykl inkwizytorski, Jacek Piekara)
Podobnie jak poprzedni bohaterowie Mordimer Madderdin musi zmierzyć się z realiami alternatywnego średniowiecza. Alternatywa wizja przeszłości jest jednak w przypadku Jacka Piekary znacznie bardziej radykalna.
Autor puszcza wodze fantazji i kreśli nowe losy chrześcijaństwa, w którym Chrystus schodzi z krzyża z mieczem i ogniem w dłoni, mszcząc się na swoich oprawcach i wyrzynając przy okazji pół Jerozolimy. Nie znaczy to jednak, że inkwizytorzy, a wśród nich Mordimer, nie są już potrzebni.
To nie my lękamy się potworów i ludzi, moje dziecko. To potwory oraz ludzie umykają przed nami. I wiesz dlaczego? Nie tylko dlatego, że jesteśmy silni i szkoleni. Z nami jest chwała i miłość naszego Pana Boga Wszechmogącego oraz Jezusa Chrystusa, który, schodząc w chwale z krzyża swej Męki, mieczem i ogniem ukazał nam, jak rozprawiać się z wrogami.
Mordimer, dzięki swoim zdolnościom umieszczony za młodu w Akademii Inkwizytorów, to średniowieczna inkarnacja detektywa Marlowe’a (gatunkowi puryści, wybaczcie mi, proszę, to porównanie!). Na swój sposób szlachetny, obdarzony nadnaturalnymi zdolnościami, przemierza świat wraz z dość niezwykłymi towarzyszami, poszukując odstępców wiary i rozwiązując liczne intrygi.
Vuko Drakkainen
Arthur C. Clarke mawiał, że dostatecznie zaawansowana technologia nie różni się od magii. Czy jednak magia i technologia mogą istnieć obok siebie? Bohater czteroczęściowego cyklu Jarosława Grzędowicza, Vuko Drakkainen, będzie miał okazję dowieść, że połączenie science fiction z fantasy, o ile zostanie dokonane umiejętnie, daje wyjątkowo zgrabny efekt.
Z pozoru wszystko wydaje się proste – ziemska ekspedycja naukowa leci na planetę Midgaard, a ponieważ pojawiają się problemy, z Ziemi wyrusza jednoosobowa ekspedycja ratunkowa. Jej jedynym uczestnikiem jest puszczający soczyste fińskie wiązanki Vuko Drakkainena – wszechstronnie wyszkolony najemnik z cyberwszczepem zapewniającym nadludzkie możliwości.
Powiadali, że pojawił się wprost z nocy jadąc na wielkim jak smok koniu, z jastrzębiem siedzącym na ramieniu i wilkiem biegnącym obok. Mówili różne bzdury. Prawda jest taka, że wypluły go gwiazdy.
Jak nietrudno się domyślić, to, co wydawało się proste, na miejscu okazuje się nie lada wyzwaniem, a naukowcy niekoniecznie będą mieli ochotę na powrót, czerpiąc pełnymi garściami z „Jądra ciemności” Josepha Conrada. Co gorsza, Vuko musi działać dyskretnie, ograniczając skutki swojego przybycia, a na domiar złego musi zmierzyć się z czymś, wobec czego technologia bywa bezradna – magią.
Jeśli wśród przedstawionych postaci nie znaleźliście swojego bohatera, spieszę z wyjaśnieniami. Przyjęcie Wiedźmina jako punktu odniesienia wymusiło zawężenie poszukiwań do postaci, które moim zdaniem mają z nim coś wspólnego. Dlatego do zestawienia nie załapał się np. Xavras Wyżryn z powieści Jacka Dukaja o tym samym tytule.
Z nieco innych powodów brakuje tu również bohaterów przestawionych choćby przez Tomasza Piątka w serii „Ukochani Poddani Cesarza”, którzy nie dominują nad fabułą tak mocno jak ci uwzględnieni w zestawieniu. Nie ma również fantastycznej plejady anielskich bohaterów z „Siewcy Wiatru” Marii Lidii Kossakowskiej ani wilkołaków z serii „Wilcze dziedzictwo” Magdy Parus - nie godzi się, by w roli sukcesora stawiać istoty będące dla wiedźmina co najwyżej źródłem zarobku.
Kogo zatem chcielibyście ujrzeć poza kartami powieści? W moim osobistym rankingu stawiałbym na Mordimera – z chęcią zobaczyłbym, jak wykreowany przez Jacka Piekarę świat i jego bohaterowie zaczynają żyć własnym życiem, pozwalając na kontynuowanie literackich przygód np. w grach wideo czy sensownie wyreżyserowanych filmach. A kogo Wy chcielibyście zobaczyć w takiej roli?