Kariera oscarowej fotki Ellen to dowód na to, że telewizja jest potężniejsza niż social media
Ellen DeGeneres podczas rozdania Oscarów zrobiła słitfocię z gwiazdami. Zdjęcie zostało wrzucone na Twittera, gdzie pobiło wszelkie rekordy. Pobiło, bo ktoś na ekranie telewizora powiedział, żeby klikać!
04.03.2014 | aktual.: 04.03.2014 15:22
Oscarowa gala w tym roku była sympatyczna, ale niestety jeszcze bardziej nudna niż zwykle. Z wyjątkiem kilku momentów, spośród których najbardziej interesuje nas najpopularniejsze selfie w historii, zrobione przez prowadzącą imprezę Ellen DeGeneres.
3 mln retweetów
Kiedy podczas oscarowej gali Ellen zaprosiła największe gwiazdy do wspólnej fotki, od razu zapowiedziała, że chce pobić twitterowy rekord. Udało się. Zdjęcie zostało retweetowane ponad 3 mln razy, czyli więcej niż słynne foto prezydenta Obamy, po tym jak został prezydentem na drugą kadencję.
Oszalał nie tylko Twitter, oszalał cały Internet. Zanim Polacy zdążyli się wczoraj obudzić, pełno już było parodii i memów. W tym polska, z posłem Jackiem Kurskim, mistrzem słitfoci. Tysiące ludzi skorzystały z aplikacji, dzięki której na tym zdjęciu może znaleźć się każdy. Coś niesamowitego!
Potęga Internetu? To nie do końca tak...
Przez cały wczorajszy dzień czytałam, jak niesamowitą potęgą jest Twitter. I fakt, 3 mln retweetów jednego zdjęcia to coś kompletnie szalonego. Serwisy społecznościowe mają wielką moc. Nawet te, które nie są w stanie na siebie zarobić, jak Twitter. Potraficie sobie wyobrazić, co by się stało, gdyby to Wasze zdjęcie retweetowano 3 mln razy? Bylibyście bardziej sławni od papieża!
Problem w tym, że akurat ta konkretna sytuacja raczej obnaża słabość serwisów społecznościowych, niż pokazuje ich siłę. Z prostego powodu: internauci rzucili się masowo przekazywać dalej oscarowe zdjęcie, bo osoba prowadząca Oscary poleciła im to zrobić. Polecenie padło z telewizji, która ponoć już umarła, a internauci tańczą na jej grobie.
Bzdura. Telewizja to potęga, co widać zawsze, kiedy dzieje się coś ważnego. W samych Stanach Zjednoczonych Oscary oglądało 43 mln ludzi. Super Bowl ogląda co roku ponad 100 mln. Owszem, seriale mają się dużo gorzej, ale ten kryzys ma zbyt złożone podłoże, by wyciągać z niego prosty wniosek o śmierci telewizji i przeniesieniu się całej rozrywki do Sieci.
Nie przeczę, że Internet jest potęgą, źródłem newsów i najwspanialszym pożeraczem czasu, jaki znamy. Ale telewizja jeszcze nie umarła. Telewizja żyje, ma się świetnie i jeśli powie internautom, jaki przycisk mają nacisnąć, to w tej samej chwili masowo rzucą się to uczynić.