"Kiedyś sprzęty były lepszej jakości!". A może to my bardziej o nie dbaliśmy?
Czy producenci celowo tworzą urządzenia, które mają się szybko psuć? Podejrzewam, że przyczyna awarii leży gdzie indziej.
19.07.2015 | aktual.: 19.07.2015 18:39
Zepsuta pralka
- Gdyby nie te łożyska, to bardzo dobra pralka. Po tylu latach jak z fabryki - chwalił mechanik. - Bo widzi pan, teraz się takich nie robi. Z roku na rok coraz gorzej. A co będzie za dziesięć lat? - pyta retorycznie. Bo przecież wie. Wszystko będzie się psuło. Szybciej i więcej. - Kiedyś było lepiej - dodaje ze smutkiem w głosie, chociaż akurat on i ludzie z jego branży powinni przecież zacierać ręce.
Ale 65-letni mechanik, który naprawia mi pralkę, się nie cieszy. - Widzi pan, ostatnio byłem u takiego klienta, którego pralka była zaprogramowana na tysiąc prań. Po przekroczeniu tej liczby od razu się zepsuła! Albo spójrz pan na tę wkrętarkę - kiedyś miałem podobną, ale też się zepsuła. Oddałem do naprawy, a tam majster mówi, że wszystko jak złoto, tylko jedna część się zepsuła. Nigdzie jej dostać nie można! No to na złom oddałem, co ma leżeć. - wspominał.
Miejska legenda? W komentarzach pod tekstem opublikowanym na wyborcza.biz jeden z czytelników pisze o usterce w aparacie i części, bez której nie da się go naprawić:
A do tego po 2-3 latach od produkcji bubla, takiego detalu jako nowego nie ma nigdzie w sprzedaży, nawet w serwisach gwarancyjnych, ani w ofercie części z rozbiórki staroci, na Allegro czy eBay. …
Eksperci alarmują - współczesny sprzęt psuje się szybciej niż kiedyś.
Według autorów badania średni czas użytkowania telewizora kineskopowego wynosił 10-11 lat. Płaskie telewizory wytrzymują 5-6 lat. W 2004 r. lodówka wymieniana z powodu całkowitego uszkodzenia miała średnio około 15,5 roku, w 2013 r. - 14 lat. Jeśli chodzi o notebooki, to żyją one około 5-6 lat, jednak zmienia się powód, dla którego użytkownik wymienia sprzęt. Jeśli w 2004 r. w blisko 70 proc. przypadków przyczyną była chęć kupienia nowego, "mocniejszego" sprzętu, to w 2013 r. z tego powodu sprzęt wymieniła tylko jedna czwarta przebadanych użytkowników. Tyle samo musiało wymienić sprzęt ze względu na nienaprawialną wadę. Niewiele? W 2004 r. tylko 5 proc. klientów miało taki problem.
Obok badań mamy “opinię publiczną”, która zgodnie powie: tak, kiedyś urządzenia były lepszej jakości. Moja babcia co jakiś czas wyciągała stare przedmioty, chwaląc ich bezawaryjność. “To radio ma 20 lat, odkurzacz 23 lata, waga 35 lat, filiżanki to jeszcze przed ślubem dostaliśmy!” - mogła wymieniać bez końca.
Kupuj nowy sprzęt!
Oczywiście łatwo zrzucić winę na chciwych producentów, którzy tworzą buble, byśmy musieli bez przerwy kupować coś nowego. Albo na nasz konsupcjonizm. Po co naprawiać łożysko za 250 zł w pralce, która za kilka miesięcy znowu może się zepsuć. To już lepiej dołożyć i kupić nową za tysiąc. Na parę lat - spokój.
Ale spójrzmy na siebie. Czy nie zmienił się nasz stosunek do wszystkich elektronicznych sprzętów? Moja babcia radia słuchała przy śniadaniu i gotując obiad - czyli w sumie bardzo rzadko. Ze specjalnych talerzy przy wyjątkowych sytuacjach - nic dziwnego, że się nie stukły i wytrzymały tyle lat, skoro ciągle leżały w szafie.
Moi rodzice do dziś wspominają, jak wymagałem, by przed zagraniem na moim pierwszym PlayStation wszyscy musieli umyć ręce. Chuchałem i dmuchałem na Nokię nGage, byle jej się nic nie stało. Parę lat później Nintendo DS umarło zajechane przez małą kuzynkę - no trudno, zdarza się, przecież nie będę się wkurzał. To tylko sprzęt.
No właśnie. Trudno oczekiwać, że będziemy traktowali smartfon jak relikwię, skoro doskonale wiemy, że nawet jeżeli się ekran stłucze, to świat się nie zawali. Kupimy nowy - może gorszy, ale wciąż spełniający nasze oczekiwania. Nie muszę troszczyć się o elektronikę, bo jestem w innej sytuacji niż moi dziadkowie czy nawet rodzice, kiedy wszystko było strasznie drogie. A przede wszystkim - trudno dostępne. Wszystkiego było mniej.
“Kiedyś to był luksus” - mówi o sprzęcie elektronicznym pani cytowana przez wyborczą.biz. Czy ktoś jeszcze tak podchodzi do nowego telefonu? Telewizora? Konsoli? Traktujemy to jako coś normalnego, a nie wyjątkowego. Nic więc dziwnego, że inaczej podchodzimy do tych sprzętów. Częściej i więcej z nich korzystamy. Telewizor potrafi być włączony cały dzień, mimo że nikt nie ogląda. W domu moich dziadków było to nie do pomyślenia.
Ale też nie dbamy. Widzę to po swoim otoczeniu i sobie. Nic się nie stanie, jeżeli pad upadnie. Kindle nie będzie w pokrowcu. Telefon znajdzie się w tej samej kieszeni co klucze. Kiedyś bym na to nie pozwolił, dziś podchodzę do tego inaczej. Dlatego też trudno mi mieć pretensje do współczesnych producentów. Czasami nawalają, tego ukryć się nie da, ale często wina leży po mojej stronie. To ja sprawiam, że moje urządzenia się psują!
Technologiczny postęp
Nie mówiąc już o oczywistym postępie - pralka czy telewizor mają więcej opcji, więcej możliwości, więc nic dziwnego, że działa inaczej niż ta sprzed lat. Psują się, ale funkcje, których wcześniej nie było. Jest w nich więcej technologii. Skomplikowanej technologii.
Może więc wina jest nie tylko “ich” - producentów sprzętu, którzy oszczędzają i korzystają z tańszych materiałów. Niewykluczone, że to także jest problem, ale przecież zmieniło się też to, w jaki sposób używamy tych urządzeń. Warto o tym pamiętać, kiedy znowu pomyślimy sobie - “kiedyś było lepiej”.