Legendarne firmy technologiczne, które już nie istnieją, i ich największe dzieła
Zdarza się, że CEO dużej firmy technologicznej jest jak saper. Błędne decyzje, zła ocena sytuacji czy zwykła niekompetencja potrafią zmienić dobrze prosperującą firmę w bankruta. Po legendarnych przedsiębiorstwach pozostają jedynie wspomnienia – marki i produkty będące symbolem biznesowych porażek i straconych szans.
Zdarza się, że CEO dużej firmy technologicznej jest jak saper. Błędne decyzje, zła ocena sytuacji czy zwykła niekompetencja potrafią zmienić dobrze prosperującą firmę w bankruta. Po legendarnych przedsiębiorstwach pozostają jedynie wspomnienia – marki i produkty będące symbolem biznesowych porażek i straconych szans.
Kodak
Losy Kodaka to prawdziwy paradoks. Ta stworzona przez George’a Eastmana w 1881 roku firma wynalazła bowiem niemal wszystko, co w fotografii ważne i dochodowe. Następnie w krótkim czasie uległa konkurencji, która pokonała Kodaka jego własnymi wynalazkami. Zacznijmy jednak od początku.
W czasach gdy fotografia nie odbiegała zbytnio od alchemii, firma wymyśliła slogan „Ty naciskasz guzik, my robimy resztę” i wprowadziła na rynek pierwszy na świecie aparat fotograficzny dla amatorów. Lista wynalazków Kodaka jest jednak znacznie dłuższa – firma opracowała i rozpowszechniła 35-milimetrowy film fotograficzny, film kolorowy czy używany do dziś jako standard sposób wywoływania odbitek, znany jako C-41.
Przez lata Kodak był po prostu synonimem fotografii. Wystarczy wspomnieć, że w latach 80. miał w Stanach Zjednoczonych ponad 80 proc. rynku filmów i małoobrazkowych aparatów fotograficznych. W drugiej połowie XX wieku Kodak prowadził liczne eksperymenty z udoskonaleniem tradycyjnej, analogowej fotografii, a w 1975 roku wynalazł aparat cyfrowy.
Nie jest prawdziwa popularna opinia, że firma nie była gotowa na cyfrowe czasy i analogowy Kodak został pokonany przez cyfrową konkurencję. Jeszcze przez kilka pierwszych lat XXI wieku był jednym z największych sprzedawców cyfrowych aparatów fotograficznych i wprowadzał na rynek takie innowacje, jak np. pierwszy aparat cyfrowy z modułem Wi-Fi. Problem polegał na tym, że w starciu z azjatycką konkurencją był po prostu mniej efektywny. Nie dość, że z czasem tracił udziały w rynku, to jeszcze dopłacał do swoich aparatów.
Efekt był łatwy do przewidzenia – w 2012 roku legendarna firma ogłosiła upadłość. Nie oznacza to jednak końca marki. Upadłość ma chronić Kodaka przed roszczeniami wierzycieli, pozwolić na restrukturyzację firmy i rozpoczęcie działalności z czystym kontem, na co może pozwolić m.in. sprzedaż licznych posiadanych przez Kodaka patentów.
Netscape Communications
W czerwcu 1993 roku, gdy strony WWW miały postać dokumentu tekstowego z niebieskimi linkami, Marc Andreessen napisał pierwszą graficzną przeglądarkę internetową. Mosaic, bo tak nazywało się jego dzieło, pozwalał na wyświetlanie grafik nie w zewnętrznym oknie, ale bezpośrednio w wyświetlanym dokumencie i szybko zdobył bardzo dużą popularność.
Idąc za ciosem, Marc wspólnie z Jamesem Clarkiem założył w 1994 roku firmę Mosaic Communication i na bazie swojego wcześniejszego dzieła opracował przeglądarkę Netscape Navigator 1.0. Przeglądarka bardzo szybko zyskuje uznanie użytkowników, a Marc zmienia nazwę swojej firmy na Netscape Communications.
Wydawane w kolejnych miesiącach wersje aplikacji wprowadzają do internetowego świata powiew świeżości – obsługują tabele, ramki i JavaScript, a latem 1995 roku Netscape Navigator staje się monopolistą, zdobywając ponad 80 proc. rynku przeglądarek. Andressen czuje się na tyle silny, że wprowadza obsługę własnych, niestandardowych znaczników HTML.
I wtedy do akcji wkracza Microsoft. Choć firma przespała początek popularności Internetu, zaczęła błyskawicznie nadrabiać straty. Początkowo Microsoft chciał kupić Netscape Communications, ale w związku z odmową właścicieli został zmuszony do stworzenia własnej przeglądarki.
Nie dość, że wywiązał się z zadania bardzo dobrze i jak na swój czas IE 1.0 był świetną przeglądarką, to jeszcze stała za nim potęga Microsoftu i Windowsa. Wojna wypowiedziana Netscape Navigatorowi przyniosła szybkie efekty. Microsoft zaczął grozić swoim partnerom, że cofnie im licencję pozwalającą na sprzedawanie komputerów z preinstalowanym Windowsem 95. Jak stwierdził wówczas pracujący w Redmond Paul Maritz:
Zamierzamy odciąć firmie Netscape dostęp do zasobów tlenu.
Na efekty takiej polityki nie trzeba było długo czekać. W 1998 roku udziały Netscape Navigatora spadły do 10 proc., a w kolejnych latach zupełnie zmarginalizowana przeglądarka i dołączany do niej pakiet oprogramowania popadły w zapomnienie. Mimo to kupiony przez AOL Netscape Navigator był rozwijany (na bazie Firefoksa) do 2008 roku.
Atari
Tym, czym dla fotografii jest Kodak, tym dla komputerowej rozrywki jest, a raczej była firma Atari. Założona w 1972 roku przez trzech znajomych pod przewodnictwem Nolana Bushnella, rozpoczęła oszałamiającą karierę od opracowania gry Pong i automatu pozwalającego na odpłatną rozrywkę.
Lista kolejnych sukcesów jest na tyle długa, że wystarczyłaby na osobny artykuł. Wystarczy wspomnieć wprowadzenie na rynek domowych konsol, opracowanie systemu VCS (Video Computer System) czy serii legendarnych gier, jak Pac-Man czy Space Invaders. Co więcej, w firmie przez krótki czas pracowali późniejsi założyciele Apple’a – Steve Wozniak i Steve Jobs.
Po przejściowych problemach spowodowanych zapaścią na rynku gier wideo w 1983 roku firma pod nazwą Atari Corp. złapała drugi oddech jako producent sprzętu komputerowego. Zarządzana przez przybyłego z Polski emigranta i wcześniejszego CEO konkurencyjnej firmy Commodore, Jacka Tramiela, przez pierwszą połowę lat 80. podbijała świat serią 8-bitowych mikrokomputerów.
Atari Jaguar Console Review & Games
W sukcesie krył się jednak zalążek klęski: firma skupiona na komputerach, odpuściła w branży gier wideo. Co więcej, działania szefa miały również podłoże osobiste, a rozpętana przez Tramiela wojna z Commodore doprowadziła wprawdzie do zniszczenia rywala, ale podkopała finansowe fundamenty Atari. Ostatecznie Tramiel postawił wszystko na jedną kartę – konsolę Atari Jaguar, która jednak nie odniosła spodziewanego sukcesu.
W 1996 roku legendarna firma upadła, choć nie oznaczało to końca marki. Ta w 2003 roku została sprzedana francuskiej spółce Infogrames Entertainment SA, która porzuciła własną nazwę i od 2009 roku działała pod szyldem Atari Interactive, Inc. To nie koniec perypetii - wiosną tego roku Atari ogłosiło upadłość, co prawdopodobnie ma pomóc firmie w pozbyciu się francuskich właścicieli, odzyskaniu płynności finansowej i rozpoczęciu działalności na nowo.
MicroPro
Współcześnie synonimem edytora tekstu jest – w przypadku większości użytkowników pecetów – Word. Program Microsoftu, dostępny zarówno jako aplikacja desktopowa, jak i usługa oferowana w chmurze, stał się na tyle popularny, że wysłanie pliku tekstowego w formacie innym niż domyślny Worda może spotkać się z gniewną reakcją. Mniej zaawansowani użytkownicy często nie zdają sobie sprawy, że istnieją alternatywne formaty i aplikacje.
Nie zawsze tak było. W latach 80. miejsce Worda zajmował program WordStar, który był standardem, rządził rynkiem niepodzielnie i wydawało się, że żadna siła nie jest w stanie strącić go z piedestału. Tym bardziej że przez długi czas oferowany przez firmę MicroPro WordStar był po prostu bardzo dobrym programem, oferującym m.in. tryb pracy WYSIWYG.
To aplikacja o długiej historii. Powstała jeszcze w 1978 roku z myślą o systemie CP/M, a w kolejnych latach przeniesiono ją na DOS-a, Uniksa czy w końcu w 1991 roku do środowiska Windows. Z dobrodziejstwa WordStara korzystali również użytkownicy komputerów Apple II. Aby mieć dostęp do świetnego edytora tekstu, kupowali zintegrowane na płycie komputery z systemem CP/M, które po podpięciu do slotu sprzętu z nadgryzionym jabłkiem pozwalały na uruchomienie WordStara.
Sukces edytora tekstu był tak duży, że w 1983 roku firma MicroPro była największym na świecie producentem oprogramowania, choć jej klientów irytowały długie przerwy pomiędzy kolejnymi wydaniami tej aplikacji. Z niezadowolenia rynku korzystała oczywiście konkurencja, jednak to nie ona zdecydowała o upadku WordStara.
Odpowiedzialna jest za to sama firma MicroPro, która postanowiła wypuścić na rynek kolejną wersję swojego edytora, nazywając ją WordStar 2000. Według firmowych marketingowców zmiana nazwy była genialnym zagraniem. Praktyka była odmienna – wprowadziło to tak duże zamieszanie, że w 1985 roku część klientów nabrała przekonania, że WordStar został przez MicroPro porzucony.
Druga część postanowiła wstrzymać się z zakupami, czekając na wydanie WordStara 2000, który w reklamach był przedstawiany jako narzędzie tak cudowne, że kupowanie czegokolwiek innego wydawało się wyrzucaniem pieniędzy w błoto. Okazję wykorzystali konkurenci MicroPro, a pechowa firma wraz ze swoim sztandarowym produktem w krótkim czasie stała się tylko wspomnieniem.