LEGO Dimensions: prawdziwe klocki w wirtualnym świecie. Rodzicu, twórcy gier mają cię za głupka!
10.04.2015 07:56
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
LEGO Dimensions to kolejna próba połączenia wirtualnego świata z prawdziwym. To też kolejny produkt, który ma wyciągnąć kasę z kieszeni rodzica. Dziecko to najlepszy, bo nieświadomy klient!
Nie trzeba czekać na pierwsze wyniki sprzedaży, by wiedzieć, że LEGO Dimensions będzie komercyjnym hitem. Dlaczego?
Klocki LEGO w grze
- To LEGO. Wszystko z tym logo sprzedaje się świetnie.
- Za grę odpowiada studio Traveller's Tales - ich produkcje trzymają wysoki poziom, choć tak naprawdę studio od dawna jedzie na tym samym patencie
- Połączenie figurek z grą to żyła złota. Nie wierzycie? Samo Skylanders zarobiło ponad miliard dolarów w 15 miesięcy!
- To LEGO. Tak, trzeba powtórzyć - to kluczowy argument.
A do tego dochodzi plejada herosów. W LEGO Dimensions zobaczymy bohaterów z Władcy Pierścieni, Batmana, Powrotu do Przeszłości, komiksów DC i masę innych postaci z bajek, komiksów czy filmów. Warner Bros. trzyma rękę na wielu popularnych licencjach, więc ma z czego korzystać.
O co chodzi w tych całych figurkach? To połączenie typowej zabawki z przedmiotem, który można wykorzystać we właściwej rozgrywce.
Postać trzymana na półce trafia do gry. Dosłownie, bo steruje się zabawką, którą się posiada. Jeśli mamy Batmana, gramy Batmanem. Gadżet może też przenosić zapisane postępy, więc bawiąc się u kolegi, użytkownik może korzystać ze zdobytych bonusów czy zdolności.
Ale głównie chodzi o to, żeby kupować kolejne zabawki i mieć nowych bohaterów w grze. Dwa w jednym. Powiększa się kolekcja na półce, ma się nowe postaci.
A wydawca kasuje gigantyczne pieniądze. Nic dziwnego, skoro zestaw startowy LEGO Dimensions kosztuje… 100 funtów! Składa się z gry (niewiele o niej wiadomo, poza tym, że będzie to najprawdopodobniej zręcznościowa platformówka - skacz, zbieraj przedmioty, pokonuj przeciwników złożonych z klocków LEGO) i trzech (sic!) figurek, malutkiego pojazdu i specjalnego portalu.
Mamy więc w sumie skromny zabawkowy zestaw, który wydawca wycenił na około 50 funtów. Drugie tyle zapłacić trzeba za grę.
To pokazuje, jak genialny jest to interes. Gdyby figurki sprzedawane były jako zwykłe zabawki na pewno nie kosztowałyby około 200 zł. Tymczasem teraz można zainkasować niezłe pieniądze bardzo niewielkim kosztem produkcji. Sama figurka z pojazdem kosztuje... 15 funtów.
Rozszerzona rzeczywistość to przyszłość?
Podoba mi się połączenie wirtualnego świata z rzeczywistym. Jestem za tym, żeby twórcy szli w tym kierunku. Mam jednak wrażenie, że Sony ze swoim Wonderbookiem pokazało, że można zrobić to ciekawiej, angażując do zabawy.
Wonderbook: Księga Czarów - zwiastun PL
Tymczasem tacy giganci jak Warner Bros., Disney, Activision czy Nintendo (już sprzedało się ponad 5,7 miliona sztuk ich zabawek amiibo) idą na łatwiznę produkując ładniej wyglądające pendrive’y. A rodzic, nie ma wyjścia, kupuje, bo przecież nie odmówi dziecku, który chce mieć kolejną postać w ulubionej grze. I tak to się kręci.
Również uważam, że coś jest tyle warte, ile ktoś jest w stanie za to zapłacić. LEGO Dimensions na pewno sprzeda się wzorowo, więc teoretycznie wszystko jest w porządku.
Tylko że trudno uznać, by LEGO Dimensions i inne tego typu produkty naprawdę zasługiwały na taką cenę. Ewidentnie wydawcy tę żyłę złota nieco podkręcili. Wiedząc, że rodzic kupi. Nie trzeba schodzić z ceny, zarobi się na tych, którzy mogą sobie pozwolić na taki zestaw. Wykorzystuje się dzieci, które skutecznie namówią do sięgnięcia po portfel.
Liczyłem, że LEGO naprawdę ciekawie połączy wirtualny świat z prawdziwym. Będzie można budować własne obiekty, które później trafią do gry. Wyobrażacie sobie produkcję, w której bronimy się przed atakiem - ale bazę konstruujemy za pomocą zwykłych klocków? To rozpala wyobraźnię.
Figurki - żyła złota
Tymczasem zamiast tego mamy trzy bezużyteczne pozą grą figurki. Mogą stać, ale patrzenie to żadna frajda. Co z tego - płać, gdy pociecha prosi, płać! Aż przykro się patrzy, jak z takiego potencjału robi się maszynkę do wyciskania pieniędzy.
Na szczęście dla przyszłych rodziców jest nadzieja. Hologramy od Microsoftu. Rozszerzona rzeczywistość być może pozwoli zagrać w Minecrafta na zwykłym dywanie. A budowle będzie się tworzyć z istniejących obiektów.
O ile zgodzą się na to wydawcy - kto wówczas kupiłby absurdalnie drogie figurki?