Leia Display System, czyli polska technologia przyszłości. Para wodna w roli wyświetlacza
Nie trzeba być fanem "Gwiezdnych wojen", by kojarzyć scenę, w której R2-D2 wyświetla hologram księżniczki Lei. Scena, nakręcona ponad 30 lat temu wciąż pozostaje filmową fikcją, jednak istnieje już technologia, pozwalająca na wyświetlenie zawieszonego w powietrzu obrazu, którym na dodatek można manipulować. To niezwykłe urządzenie jest dziełem Polaków!
10.12.2014 | aktual.: 10.03.2022 10:43
Śledzimy ten projekt od dawna – Czytelnicy Gadżetomanii mogli przeczytać o polskim wynalazku w artykule „Obraz poza ekranem. Przyszłość to IllumiRoom i polski Leia Display System”.
Rok temu Leia Display System był jednak przede wszystkim fascynującą nowinką technologiczną. Od tamtego czasu jego twórcom udało się coś niezwykle istotnego – przekształcili pomysł i technologię w produkt, który zadebiutował już na rynku.
Podkreślam to dlatego, że o obiecujących, ciekawych prototypach różnych urządzeń czytamy niemal codziennie, jednak czas szybko weryfikuje nadzieje twórców. Pokazać oszałamiająca technologię – to dopiero początek. Sednem jest coś innego, o czym wspomniałem w artykule o polskiej wyszukiwarce NEKST:
Kluczem jest spostrzeżenie, którym w jednym z wywiadów podzielił się Jaromir Działo – Polak będący partnerem zarządzającym w funduszu Status Venture, który działa w Dolinie Krzemowej.
Chodzi o przekształcenie ciekawej technologii w produkt. Sama technologia, choć może budzić podziw i uznanie, jest bowiem w wielu przypadkach zupełnie bez znaczenia. Co z tego, że według twórców jest przełomowa i wspaniała, skoro nikt z niej nie korzysta?
Leia Display System to nietypowy wyświetlacz, dzięki któremu mamy wrażenie, że obserwujemy obraz zawieszony w powietrzu. Warto przy tym podkreślić, że jest to obraz dwuwymiarowy, więc porównywanie go do hologramu jest wprawdzie efektowne, ale nieco nagina fakty.
(...) nasz wyświetlacz nie wyświetla pełnych “hologramów”, tzn. obrazów które posiadają objętość i z każdej strony wyglądają inaczej. W Lei wrażenie holograficzności wynika z tego, że obraz jest zawieszony w powietrzu, jest półprzezroczysty, można go dotknąć, a nawet przez niego przejść.
Twórcy Leia Display System sięgnęli po ciekawe rozwiązanie – w roli ekranu zastosowali kurtynę z pary wodnej. Sam pomysł nie jest nowością, jednak w polskim wykonaniu nabrał sensu – dzięki wypuszczaniu pary w odpowiedni sposób ekran nie kłębi się i jest niemal niewidoczny.
Unikalna jest przede wszystkim jakość, jaką proponujemy. Do tej pory wszystkie firmy zajmujące się podobną działalnością bazowały na kurtynie gęstego, turbulentnego dymu. To na nim wyświetlany był obraz z projektora, ale przez to, że ów dym, czy też raczej para wodna, była skotłowana, turbulentna, obraz nie był zbyt wysokiej jakości.
Na warstwie pary wodnej za pomocą rzutnika wyświetlany jest obraz, a dzięki połączeniu urządzenia z Kinectem i Leap Motion użytkownik może wchodzić z tym obrazem w interakcje. Efekt jest niesamowity – wygląda to tak, jakby można było manipulować zawieszonymi w przestrzeni obiektami.
Leia Display System - promo video HD short version
Kojarzycie słynną scenę z „Raportu mniejszości”, w którym Tom Cruise obsługuje efektowny, sterowny gestami interfejs? Efekt, uzyskiwany za pomocą polskiego wynalazku jest podobny, choć trzeba pamiętać o gorszej jakości obrazu. Obecnie Leia Display System ma w ofercie dwa, różniące się wielkością urządzenia.
Mniejsze z nich oferuje ekran i wydmuchuje parę z dołu do góry. Drugie o rozmiarach 3 x 2,5 m można łączyć w większe powierzchnie, a dzięki wydmuchiwaniu pary od góry możliwe jest np. efektowne przejście przez ekran. Jakie jest praktyczne zastosowanie tego rozwiązania?
Marcin Panek z LDS mówił przed rokiem, że produkt nie jest skierowany na rynek konsumencki, a firma celowała raczej w różne instytucje, np. muzea i organizatorów różnych imprez. Przykładów zastosowań jest wiele – od efektownych ekspozycji, po wyświetlanie wirtualnych postaci czy tworzenie interaktywnych elementów scenografii.
Trzymam kciuki za ten projekt!