Lepiej już było. Przyszłość świata według filmów science fiction
Oglądając dowolny program informacyjny czy zaglądając na któryś z portali, można odnieść wrażenie, że żyjemy w epoce ciągłych wojen, kataklizmów, nieuleczalnych chorób i groźnych psychopatów. Gdy jednak sięgniemy do wizji przyszłości przedstawianych przez SF, może się okazać, że najgorsze dopiero przed nami.
04.12.2012 | aktual.: 10.03.2022 12:39
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Przyszłość świata według SF: do 2020 roku
Oglądając dowolny program informacyjny czy zaglądając na któryś z portali, można odnieść wrażenie, że żyjemy w epoce ciągłych wojen, kataklizmów, nieuleczalnych chorób i groźnych psychopatów. Gdy jednak sięgniemy do wizji przyszłości przedstawianych przez SF, może się okazać, że najgorsze dopiero przed nami.
Chyba każdy z nas choć przez chwilę marzył o tym, by przyszłość uchyliła przed nami rąbka tajemnicy. Miło byłoby wiedzieć, jakie numery padną podczas najbliższego losowania Lotto, na kiedy sklepy komputerowe zaplanowały wyjątkowo atrakcyjną obniżkę cen czy o której wydarzy się wypadek, całkowicie blokujący pół miasta i przy okazji nas, tkwiących w korku.
Przykład wykorzystania wiedzy o przyszłości mogliśmy oglądać m.in. w znakomitym filmie, a zarazem niezłej łamigłówce zatytułowanej „Primer”, w której po skonstruowaniu wehikułu czasu bohaterowie usiłują na tym zarobić. Próbują w tym celu grać na giełdzie i przy okazji uświadamiają widzom, jak uproszczone i niezgodne z logiką są inne filmy o podróżach w czasie.
Aby poznać przyszłość, nie potrzebujemy jednak skomplikowanych urządzeń, szklanej kuli ani kart tarota. W roli przewodnika po bliższej i dalszej przyszłości wystąpią kino i filmy SF, a twórcy wielu filmów idą na łatwiznę i przekartkowują kalendarz o zaledwie kilka lat.
Zasada jest prosta: wystarczy wziąć to, co jest teraz, dorzucić garść technologicznych ciekawostek, jakiegoś wirusa czy tajemniczą chorobę i – przy odrobinie talentu – uzyskać z tego całkiem przekonującą wizję nieodległej przyszłości. Niestety, wizja ta z reguły nie rysuje się w kolorowych barwach. Dlaczego?
Najbliższa przyszłość - do 2020 roku
Jeszcze w 2012 roku możemy spodziewać się inwazji zombie, a na dodatek, jak pokazuje film „Jestem legendą”, zorganizujemy ją sobie na własne życzenie pod pozorem tworzenia leku zwalczającego nowotwory. Czy było warto? Będziemy mieli okazję to przemyśleć, biegając za Willem Smithem po ulicach cudownie opustoszałego i zajmowanego przez dziką przyrodę Nowego Jorku.
Zajmowane przez roślinność i dzikie zwierzęta miasto i tak będzie wydawało się całkiem cywilizowanym miejscem w porównaniu z piekłem na ziemi, pokazanym w filmie „Ucieczka z Los Angeles”, którego akcja rozgrywa się w 2013 roku. Miasto aniołów zostało tam zamienione w kolonię karną, w której zamiast Hanka Moody’ego po ulicach grasuje armia zbirów, gotowa rzucić wyzwanie całym Stanom Zjednoczonym.
Na szczęście nie musimy się tego obawiać – już w 2015 do walki o nasze prawa stanie superglina, łączący tępienie czarnych charakterów z poszukiwaniem własnej tożsamości. Jedyny problem w tym, że o ile akcja RoboCopa rozgrywa się w nowym Detroit, to – przy obecnej degeneracji tego miasta – w ciągu paru lat niewiele z niego zostanie.
"Surrogates" - Official Trailer [HQ]
Degeneracja czeka jednak nie tylko miasta legendy, ale również praworządnych obywateli. Co gorsza, będzie całkowicie dobrowolna i zamiast bronić się przed nią wszelkimi sposobami, potraktujemy ją jak zdobycz cywilizacyjną. Jak wynika z wizji świata przedstawionej w „Surogatach”, w 2017 roku zalegając całymi dniami w fotelach przed wielkimi ekranami, będziemy kontrolować nasze awatary, pozwalając im żyć za nas w świecie pełnym idealnych postaci bez zmarszczek, nadwagi i z perfekcyjną muskulaturą.
Na szczęście powstanie rozwiązanie pozwalające nie przejmować się problemami zdrowotnymi. Pokazana w "Wyspie" rzeczywistość z roku 2019 to czas, gdy za odpowiednią opłatą będziemy mogli wyhodować sobie własnego klona, służącego w razie potrzeby za magazyn części zamiennych.
The Island Trailer
Niestety, sielska wizja nie jest jedyną możliwą - nie wszystkie maszyny będą na tyle cierpliwe, by poczekać, aż wykończymy się sami. Nie dość, że jak w „Łowcy androidów” będą się buntować, to przy okazji sprawią, że w 2019 roku odwieczne pytanie „czym jest człowieczeństwo” stanie się aktualne jak nigdy wcześniej. Jasnym punktem pozostanie w tym przypadku fakt, że już za 7 lat będziemy dysponowali pozaziemskimi koloniami – to tempo przekraczające najbardziej optymistyczne założenia projektu Mars One.
Problem w tym, że możemy tego nie doczekać, w 2018 roku tocząc beznadziejną walkę z Terminatorami…
Przyszłość świata według SF: do końca XXI wieku
Jeśli nasz gatunek przetrwa najbliższe kilkanaście lat, to - jak udowadnia "Misja na Marsa" - w 2020 roku wylądujemy na Czerwonej Planecie. Co więcej, uda się nam rozwiązać dyżurny problem trapiący Ziemię od lat 80. Jak dowiadujemy się z drugiej części "Nieśmiertelnego", zbudujemy instalacje chroniące nas przed promieniowaniem słonecznym, a prawdziwym zagrożeniem okaże się wredny przybysz z planety Zeist.
Children of Men Official Trailer #1 - Julianne Moore, Clive Owen Movie (2006) HD
Dużo większym problemem może okazać się dolegliwość stawiająca nasz gatunek na progu zagłady. Rok 2027, w którym rozgrywa się akcja filmu "Ludzkie dzieci", nie napawa optymizmem - bezpłodność stała się podstawowym problemem ludzkości, a ramy coraz bardziej starzejącego się społeczeństwa trzeszczą pod naporem globalnej fali rozruchów. I tylko Albion - ostatnia oaza cywilizacji - trwa wśród chaosu i zniszczenia, a ostatni sprawiedliwi słuchają muzyki, popalając zioło w domku na odludziu.
Mniej ciekawie rysuje się przyszłość wschodniej części Europy. "Babylon AD" nie pozostawia złudzeń. W 2027 roku zamiast miast będą tu slumsy, w których najlepszym przyjacielem spokojnego człowieka będzie wynalazek pana Michaiła Timofiejewicza Kałasznikowa. Jak wyrwać się z tego koszmaru? To proste - trzeba wyruszyć w najeżoną niebezpieczeństwami drogę do Nowego Jorku (zdążą go odbudować po inwazji zombie z "Jestem legendą"?), w której brak wizy będzie najmniejszym problemem.
12 Monkeys Trailer
Cała nadzieja w tym, że będziemy w stanie wykorzystać podróże w czasie i zapobiegniemy kataklizmom. Powinniśmy nauczyć się tej trudnej sztuki do 2035 roku, gdy zgodnie z fabułą "12 małp" Bruce Willis wyruszy w przeszłość, by powstrzymać zagładę zesłaną na planetę przez ekoterrotystów. Musi się postarać - w przeciwnym wypadku ocaleje zaledwie 1 proc. ludzkości.
Problemem może okazać się jednak nie tylko bezmyślność ekstremistów, ale również zbyt inteligentne maszyny, o czym przekonają nas rozgrywające się w 2035 roku perypetie Willa Smitha i jego wyjątkowo nachalnie reklamowanych Conversów, pokazane w filmie "Ja, robot". Alternatywnym do robotów zagrożeniem może okazać się opresyjna władza, realizująca - jak pokazuje "V for Vendetta", Orwellowski "Rok 1984" z niewielkim opóźnieniem - w roku 2038. No ale nie traćmy ducha. Jak wynika z filmu, zjednoczeni i uzbrojeni w maski Guya Fawkesa jesteśmy w stanie pogonić każdego tyrana.
Reszta XXI wieku
Niestety, to nie koniec problemów. Z "Księgi ocalenia" dowiadujemy się nie tylko, że w 2043 roku Stany Zjednoczone będą postapokaliptycznym pustkowiem, ale przekonamy się również, że jedynym urządzeniem odpornym na każdą apokalipsę jest iPod classic. Zagładę przetrwa również będąca przedmiotem pożądania Biblia, tylko czy ktokolwiek będzie umiał ją odczytać?
Zaledwie rok później z kriogenicznego snu obudzą się Maks i Albert, z przerażeniem stwierdzając, że nuklearna wojna unicestwiła męskie geny, a samiec jest wrogiem nowego porządku świata - matriarchatu. O ile Ziemia w latach 40. XXI wieku wydaje się niezbyt przyjazną planetą, to w porównaniu z Marsem może okazać się całkiem znośnym miejscem. Dlaczego?
Doom Trailer
W 2046 roku marsjańska baza, zarządzana przez korporację UAC (ciekawe, czy to o niej wspominał niedawno Elon Musk), stanie się miejscem akcji "Dooma". Tak, właśnie tego Dooma, który w latach 90. odpowiadał za 90 proc. satanistycznych mordów, złe oceny w szkołach i skwaśniałe mleko, do którego zamiast tradycyjnych skrzatów nasikało panoszące się zło. Niestety, film dość luźno nawiązuje do historii znanej z gry i zastępuje demoniczne siły ofiarami eksperymentów genetycznych. Niesie również dobrą nowinę - za kilkadziesiąt lat będziemy korzystać z teleportacji!
W porównaniu z niebezpiecznym Marsem w kolejnych latach Ziemia wydaje się oazą spokoju. W 2054 roku dzięki przewidywaniu przyszłych zbrodni (czytaliście już artykuł Mariusza o cyfrowej prekognicji?) pozbędziemy się przestępczości. Co prawda tylko w Waszyngtonie, gdzie rozgrywa się akcja "Raportu mniejszości", ale - gdyby nie uparty Tom Cruise - skuteczny program walki z występkiem udałoby się wdrożyć również w innych miastach.
Niedługo później, bo już w 2072 roku, zastosujemy radykalną metodę walki z występkiem, wojnami i przemocą, pokazaną w "Equilibrium". Ponieważ całe zło to wynik emocji, aby pozbyć się problemu, wystarczy wyeliminować je z naszego życia za pomocą odpowiedniej pigułki. O to, by uczuć wyrzekać się kolektywnie, zadbają Klerycy Grammatonu, w roli argumentów używając broni krótkiej i krav magi. I paląc przy okazji nieprawomyślne dzieła w postaci Mony Lisy, której widoku zażywali ukradkiem emocjonalni buntownicy.
Pod koniec wieku wybierzemy się również na długą wyprawę na pokładzie statku "Prometeusz". Podążając za naskalnymi malunkami, wylądujemy w 2093 roku na planecie Erix, gdzie poszukując kolebki ziemskiego życia, natkniemy się na mitycznego Space Jockeya.
Przyszłość świata według SF: najdalej, jak to możliweDo połowy millenium
Czas pomiędzy końcem bieżącego wieku a połową trzeciego tysiąclecia zapowiada się - przynajmniej według kina - wyjątkowo emocjonująco. Już w 2122 roku załoga należącego do korporacji Weyland-Yutani holownika kosmicznego USCSS Nostromo zmierzy się z - zasygnalizowanym w "Prometeuszu" - czymś bardzo obcym i równie niebezpiecznym, a dzielna Ellen Ripley rozpocznie swoją niekończącą się walkę, której kolejne etapy rozegrają się w latach 2179 i 2379.
Niedługo później, bo w 2154 roku, opanujemy technologię, którą według "Surogatów" powinniśmy opanować już w roku 2017. Zaczniemy bawić się awatarami, występując w roli piątej kolumny wśród sympatycznych, choć prymitywnych Na'avi - mieszkańców księżyca Pandora, na którym występują bardzo pożądane przez Ziemian surowce. Niestety - jak uczy "Avatar" - do podboju odległych księżyców lepiej wysyłać ludzi bardziej rozgarniętych niż pułkownik Quaritch, który niczym Włosi w Etiopii w latach 30. XX wieku, mimo zaawansowanej technologii, daje się pokonać tubylcom uzbrojonym w łuki i dzidy.
Wróćmy jednak na Ziemię. Tu, niestety, nie czeka nas nic przyjemnego - będziemy wegetować w roli żywych bateryjek, pogrążeni w błogiej nieświadomości, zesłanej na nas przez maszyny. Wszystko zmieni się w 2199 roku za sprawą Wybrańca, który biegając z Nokią, zacznie zbawiać ludzkość, przez trzy części "Matriksa" bijąc przy okazji po twarzy agenta Smitha.
Jeszcze gorszy los może nas spotkać w 2263 roku wraz z nadejściem przybywającego co pięć tysiącleci zła. Od zagłady uchronią nas czerwonowłosa Leeloo i taksówkarz Korben Dallas, czyli Milla Jovovich wspierana przez Bruce'a Willisa. Warto przy tym zauważyć, że o ile przez dwa stulecia przybędzie nam trochę technologicznych nowinek w postaci latających samochodów, to jako społeczeństwo pozostaniemy na etapie rozwoju znanym nam z początku XXI wieku.
To i tak nieźle w porównaniu z wizją 2415 roku, jaką kreśli "Aeon Flux". Zdziesiątkowana przez zabójczego wirusa ludzkość żyje, poddana skutecznej, choć całkiem subtelnej dyktaturze spadkobierców wynalazcy zbawiennej szczepionki.
Bardzo daleka przyszłość
Sięganie w jeszcze odleglejszą przyszłość niewiele ma już wspólnego z nauką, wypieraną przez fikcję i wytwory wyobraźni scenarzystów i reżyserów. W 2500 roku, jak w zabierającym nas podróż przez trzy epoki filmie "Źródło", podróżujemy zatem po Kosmosie w wielkich bańkach, pogrążeni w medytacji albo, jak w "Kronikach Riddicka", w 2583 roku latamy po okolicznych planetach, odpierając śmiertelne zagrożenie..
The Fountain [Trailer] HD 1080p
Porzucamy również naszą planetę, o czym opowiada rozgrywająca się w 2805 roku fabuła filmu "Wall-E". Ziemia jest wówczas jedynie wielkim wysypiskiem śmieci, a jej dawni mieszkańcy rozleniwionymi grubasami, którzy w imię wygody oddali swoje życie pod kontrolę maszyny.
Jeszcze gorszy scenariusz czeka nas, gdy poczekamy odpowiednio długo. Rozgrywająca się w 3978 roku akcja "Planety małp" (kolejne części filmu z niewiadomych przyczyn zrobiły zamieszanie w chronologii) ostrzega, że pozycja najinteligentniejszego i władającego planetą gatunku nie jest wieczna...
WALL•E | Trailer | Official Disney Pixar UK
Niestety, niezależnie od tego, czy sięgniemy w bliską, czy w znacznie odleglejszą przyszłość, to jej obraz tworzony przez kino SF przedstawia się ponuro. Tylko czy rzeczywiście jest się czego obawiać? Przecież mając tak wiele czarnych scenariuszy, dysponujemy zarazem wspaniała listą ostrzeżeń pokazującą zagrożenia i dającą szansę, by ich kiedyś uniknąć. Miejmy nadzieję, że będziemy umieli z niej skorzystać.
Na następnej stronie znajdziecie galerię plakatów z filmów wspomnianych w artykule.
Przyszłość świata według SF - plakaty (cz. 1)
Teraźniejszość - Primer
2012 r. - Jestem legendą
2013 r. - Ucieczka z Los Angeles
2015 r. - RoboCop
2017 r. - Surogaci
2019 r. - Wyspa
2019 r. - Łowca androidów
2020 r. - Misja na Marsa
2024 r. - Nieśmiertelny 2
2027 r. - Ludzkie dzieci
2027 r. - Babylon A.D.
2035 - 12 małp
2035 - Ja, robot
2038 r. - V for Vendetta
2043 r. - Księga ocalenia
Przyszłość świata według SF - plakaty (cz. 2)
2044 r. - Seksmisja
2046 r. - Doom
2054 r. - Raport mniejszości
2072 r. - Equilibrium
2093 r. - Prometeusz
2122 r. - Obcy
2154 r. - Avatar
2199 r. - Matrix
2263 r. - Piąty element
2415 r. - Aeon Flux
2500 r. - Źródło
2583 r. - Kroniki Riddicka
2805 r. - Wall-E
3978 r. - Planeta małp