Maszyna do pisania powraca, by chronić Rosję przed szpiegostwem w Sieci

Wielki powrót maszyn do pisania w 2013 roku? Czemu nie. Wygląda na to, że ten przestarzały sprzęt to dobry sposób na zapewnienie sobie prywatności w czasach, kiedy prywatności właściwie już nie ma.

Powrót do przeszłości? (Fot. Flickr/ Jeff Kubina/Lic. CC by-sa)
Powrót do przeszłości? (Fot. Flickr/ Jeff Kubina/Lic. CC by-sa)
Marta Wawrzyn

Wielki powrót maszyn do pisania w 2013 roku? Czemu nie. Wygląda na to, że ten przestarzały sprzęt to dobry sposób na zapewnienie sobie prywatności w czasach, kiedy prywatności właściwie już nie ma.

Maszyna do pisania wraca, by chronić prywatność - donosi serwis Mashable. A wraca... w Rosji.

Rosyjski rząd kupuje maszyny do pisania

Nie dziwię się, że w czasach, kiedy inwigilacja stosowana przez Amerykanów znalazła się na czołówkach gazet, a Snowden opowiadał o podsłuchiwaniu Miedwiediewa, to właśnie Rosja postanowiła w niestandardowy sposób zapewnić sobie bezpieczeństwo. Podczas gdy USA wydaje grube miliony na zagwarantowanie sobie jako takiego bezpieczeństwa, rosyjski rząd za równowartość 15 tys. dol. zakupił elektryczne maszyny do pisania – na razie tylko ok. 20 sztuk. Ale na tym prawdopodobnie się nie skończy.

Na taki pomysł wpadła Federalna Służba Ochrony, która chce, aby to właśnie na maszynach powstawały dokumenty państwowe. Co więcej, gazeta "Izwiestia" twierdzi, że rosyjskie służby specjalne czy ministerstwo obrony nie od dziś korzystają z urządzeń innych niż elektroniczne do tworzenia najważniejszych dokumentów. Takie dokumenty nie od dziś dostaje prezydent Putin.

Absurd? Niekoniecznie...

Myśl, by pisać na maszynie w 2013 roku, na pozór wydaje się dziwaczna. Oczywiście, mogą z takich urządzeń korzystać pisarze, którzy mają siedemdziesiątkę na karku i ich książki sprzedają się w milionach egzemplarzy. Oni mogą pisać, na czym tylko chcą. Mogą ich używać hipsterzy, bo skoro i tak się z nich śmiejemy, to czemu nie pośmiać się z kolejnego ich dziwactwa. Miejsce dla maszyn do pisania znajduje się też czasem w ciemnych krakowskich knajpach, gdzie odkrywam je zwykle na parapetach, często zresztą nieźle utrzymane.

Ale dokumenty rządowe!? Absurd. Tyle że nie jest to nieuzasadniony absurd. To nie jest tak, że komuś się wydaje, iż jest szpiegowany. Cyberszpiegostwo to fakt, a nie wymysł żadnego paranoicznego umysłu. Można wydawać miliardy na tworzenie zaawansowanych zabezpieczeń, można pomyśleć i wymyślić sposób, który nie daje wielkiego pola manewru potencjalnym szpiegom. Nie da się wykraść przez Sieć dokumentu, który nie istnieje w wersji elektronicznej.

Rosjanie wpadli na genialny w swojej prostocie pomysł, i cofając się do XIX wieku, są tak naprawdę do przodu.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)
© Gadżetomania
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.