Metro 2033 - recenzja [wideo]
23.03.2010 13:38, aktual.: 11.03.2022 15:39
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jestem już po eksploracji tuneli moskiewskie go metra, a początek tej przygody mieliście okazję śledzić przy poprzednich wpisach. Po zapowiedziach wydawcy można było oczekiwać, że Metro 2033 będzie bombą. Jak się jednak okazało, dostajemy nie tyle bombę, co petardę. Ale huk eksplozji i tak nie jest zbyt głośny.
Jestem już po eksploracji tuneli moskiewskie go metra, a początek tej przygody mieliście okazję śledzić przy poprzednich wpisach. Po zapowiedziach wydawcy można było oczekiwać, że Metro 2033 będzie bombą. Jak się jednak okazało, dostajemy nie tyle bombę, co petardę. Ale huk eksplozji i tak nie jest zbyt głośny.
Fabuła przenosi nas do tytułowego roku 2033, do świata zniszczonego w konflikcie atomowym. W stolicy Rosji ocalało sporo ludzi - żyją teraz pod powierzchnią, w tunelach metra, którego stacje przerobiono na siedliska. Ciągłym zagrożeniem są podobne do wilkołaków mutanty, włóczące się po tunelach i atakujące skupiska ludności, nadto gdzieniegdzie napotyka się obszary wypełnione zabójczym gazem oraz śmieretelnie groźnymi anomaliami. Na powierzchni żyć się nie da - bez maski przeciwgazowej ani rusz, a w dodatku w powietrzu unoszą się skrzydlate bestie, które wręcz uwielbiają ludzkie mięso. Bohater, którego oczyma patrzymy na świat, nazywa się Artem. Mieszka na jednej ze stacji, zaś po ataku mutantów zostaje mu powierzona przez niejakiego Łowcę misja odnalezienia osobnika zwącego się Miller. Oczywiście długa droga do osiągnięcia celu, zaś w trakcie wędrówki zdarzy się niejedno...
Trzeba przyznać grze duży plus za fabułę, która skonstruowana jest bardzo dobrze. Zagłębiając się w świat Metro 2033 co i rusz trafiamy w niezwykłe miejsca, napotykamy różne postaci oraz mamy niespodziewane zwroty akcji. Walczymy z mutantami i ludźmi, a zdarza się nawet napotkać... duchy. Jednak mam duże zastrzeżenia co do wielu rzeczy. Po pierwsze - liniowość. Ja rozumiem, że można by ją tłumaczyć specyfiką podziemi, ale również i po wyjściu na powierzchnię mamy "jedyną słuszną drogę", więc zapomnijcie o swobodnym przemierzaniu ulic zniszczonej Moskwy. Nie mamy tu co prawda niewidzialnych ścian, ale drogę blokują gruzy bądź też rozpadliny i tak naprawdę czy jesteśmy to w tunelach, czy na górze - obszar działania jest dość mocno ograniczony.
Zastrzeżenie drugie - sztuczna inteligencja, która miejscami jest po prostu tragiczna. Gram w gry komputerowe od 24 lat, ale jeszcze nie zdarzyło mi się, żeby strzelało do mnie trzech przeciwników i gdy myślę, że już po mnie, nagle... odwracają się i patrzą w inną stronę. Nagminna jest też taka scenka: strzelam do wroga ukrytego za osłoną, on do mnie, musi zmienić magazynek i po przeładowaniu broni zachowuje się tak, jakby nie wiedział, gdzie jestem... Takich wpadek SI jeszcze nie widziałem. Nadto zabawny - a zarazem irytujący - jest też fakt, że gdy trafimy przeciwnika w głowę, a ma on na niej hełm czy maskę przeciwgazową, kule... zrywają mu ją z twarzy, oczywiście żadnych ran typowi nie zadając. Takie zachowania sztucznej inteligencji oraz przedziwny model obrażeń sprawiają, że Metro 2033 dostaje za to ode mnie dwa minusy. Będę litościwy i nie czepię się sytuacji, że niektórzy przeciwnicy umierają na stojąco - i tak pozostają. Dziwne to o tyle, że gdy walczymy z mutantami, żadnych wpadek SI nie zauważam i tu nie ma się czego przyczepić.
Aby eksterminować przeciwników otrzymujemy dość niewielki arsenał broni. Mamy tu nóż, pistolet, karabiny-samoróbki, kilka pneumatycznych pukawek i granaty podobne do dynamitu. Metro 2033 na pewno orężem nie imponuje. A jako że amunicja jest towarem deficytowym, nie jest wskazane marnowanie kul. Podczas eksploracji podziemi napotykamy kilka razy dość niezwykłe zjawiska. Na przykład duchy. Nie doradzam podchodzenia do nich - kończy się to szybką śmiercią. Zobaczenie na ścianach sylwetek postaci, czy też ujrzenie, jak się poruszają, robi duże wrażenie. Szkoda tylko, że motyw ten pełni raczej rolę ozdobną - tylko dwa razy zdarzyło mi się, że cienie blokowały drogę, jeśli jednak idziemy z Khanem, nie ma problemu. Ciekawszym zjawiskiem są anomalie (jedną widzicie na filmiku poniżej), ale również z ich obecności nic kompletnie nie wynika. No, może poza ładnym widokiem przez kilka chwil. Zabrakło twórcom pomysłów?
Co się tyczy oprawy wizualnej, to ujmę rzecz w ten sposób: widywałem ładniejsze gry, ale 4A Games nie ma żadnych powodów do wstydu. Oprawa graficzna jest mroczna, gra świateł i cieni wygląda przyjemnie, co widać na przykładzie poniższego filmiku. Również zniszczona Moskwa wygląda dość klimatycznie. Gdy wychodzimy na powierzchnię, gdzie trwa nuklearna zima, na okularach naszych szkieł pojawia się szron, wicher gwiżdże, a gdzieś w tle dobiegają naszych uszu podejrzane pomruki. Jednak postacie ludzi wyglądają dość sztucznie. Nie wiem więc, skąd kosmiczne wymagania sprzętowe gry, która graficznie zdecydowanie ustępuje na przykład dowolnej części S.T.A.L.K.E.R. I to tyle w tym temacie.
Cóż, czas na podsumowanie całości. Jak dla mnie Metro 2033 to pewny kandydat na jedno z czołowych miejsc w kategorii "Rozczarowania roku 2010". Nie wykorzystano olbrzymiego potencjału tkwiącego w przedstawionym tu świecie, SI woła o pomstę do nieba, zaś liniowość gry również może być zniechęcająca. Podczas gry mieliśmy dokonywać wyborów, mających wpływ na zakończenie. Widziałem takie 2-3 razy. Polegały one na tym, czy damy/przyjmiemy prezent, czy też nie. Super. A jaka konkluzja? Przyznam, że dość złośliwie mógłbym powiedzieć, że tak wyglądałby wspomniany S.T.A.L.K.E.R. wykonany przez City Interactive. Jednak... w grach od City SI stoi na nieco lepszym poziomie.
Metro 2033 to taki sobie shooter, który ratuje tylko fabuła i grafika. Dlatego daję tylko 6/10 punktów. Szkoda.
Plusy
- fabuła
- grafika
Minusy
- Sztuczna Inteligencja
- system obrażeń
- liniowość
- niewykorzystane pomysły (duchy, anomalie)
.