miBook w założeniu ma być podręcznym notatnikiem elektronicznym pomagającym w codziennych czynnościach. Gotowanie, przesadzanie kwiatów, malowanie przewijanie dziecka... wszystko pokazane na 7-calowym ekranie w postaci slajdów i filmów.
Tylko dlaczego na każdej fotce jakie przygotował producent wszystkie te czynności wykonuje kobieta?
miBook w założeniu ma być podręcznym notatnikiem elektronicznym pomagającym w codziennych czynnościach. Gotowanie, przesadzanie kwiatów, malowanie przewijanie dziecka... wszystko pokazane na 7-calowym ekranie w postaci slajdów i filmów.
Tylko dlaczego na każdej fotce jakie przygotował producent wszystkie te czynności wykonuje kobieta?
Wyobrażam sobie, że po zakupieniu mającego kosztować około 130 dolarów miBooka mężczyzna w domu zajmuje się głównie siedzeniem na fotelu i popijaniem piwa. Ewentualnie od czasu do czasu ściągnie uaktualnienie do miBooka, żeby kobieta wydajniej pracowała. Rewelacja, nie ma co.
- ekran 7”, podświetlanie LED,
- obsługa formatów graficznych, muzycznych i wideo (bez konkretów),
- wejście na karty pamięci,
- dwa głośniki, alarm, wejście słuchawkowe.
Jak widać konkretów póki co niewiele. Strona producenta też nie wyjaśnia zbyt wielu żadnych kwestii.
Źródło i fot.: Gizmodo.com, mibook.com