Budowa zapory spowodowałaby jednak unicestwienie szeregu zespołów ekologicznych w rejonie zatoki Bab – al – Mandab (już widzimy protesty ekologów w skali zwielokrotnionej Rospudy).
Dla przeciwwagi korzyści:
mniej wyemitowanych do atmosfery gazów cieplarnianych;
znakomite perspektywy społeczno – ekonomiczne dla miejscowej ludności;
strategiczna pod względem polityczno – ekonomicznym inwestycja dla krajów, które chcą się uniezależnić od dyktatu karteli naftowych.
Dość, by przekonać ekologicznego malkontenta. Trzeba umieć odróżnić nieuzasadnioną ingerencję w działania natury od sensownych projektów i wybrać czasem mniejsze zło. Gigantyczne tamy morskie to szansa na zmniejszenie efektu cieplarnianego i wykorzystanie darmowego źródła proekologicznej energii. To nadzieja dla całej planety. Mniejszym złem będzie naruszenie równowagi lokalnych ekosystemów, niż kolejne tysiące ton zanieczyszczeń wpompowanych w środowisko.
Dla przypomnienia: „ekoopozycja” jeszcze niedawno sprzeciwiała się farmom morskim - chodziło o skupiska wiatraków umieszczone na otwartych wodach oceanicznych. Dziś ci sami krzykacze chwalą pomysł stworzenia morskich elektrowni wiatrakowych. Z tamami będzie pewnie podobnie...
Źródło: sciencedaily
Foto: FreeDigitalFotos.net