Na wieki wieków w szufladce
Ciężko jest być początkującym aktorem lub aktorką. Człowiek czeka na wielką rolę, która będzie przełomem i początkiem wielkiej kariery. Nie każdy oczywiście dostaje taką szansę i mnóstwo chodzi po świecie niespełnionych artystów. Gdy jednak po raptem paru rólkach przychodzi nagle sukces na skalę ogólnoświatową, można szaleć ze szczęścia. Chyba, że znaleźliśmy się w szufladce, z której nie ma już ucieczki.
30.05.2009 13:31
Ciężko jest być początkującym aktorem lub aktorką. Człowiek czeka na wielką rolę, która będzie przełomem i początkiem wielkiej kariery. Nie każdy oczywiście dostaje taką szansę i mnóstwo chodzi po świecie niespełnionych artystów. Gdy jednak po raptem paru rólkach przychodzi nagle sukces na skalę ogólnoświatową, można szaleć ze szczęścia. Chyba, że znaleźliśmy się w szufladce, z której nie ma już ucieczki.
Może się mylę, ale to chyba przypadek Audrey Tautou. Zagrała w kilkunastu francuskich filmach, dostała nawet Cezara za rolę w filmie z 1999 roku Salon piękności Venus. Nie była jednak rozpoznawalna poza granicami swojego kraju. Międzynarodowy rozgłos przyniosła jej oczywiście Amelia. Pytanie tylko czy to nie przekleństwo.
Mam wrażenie, że mało kto nazywa aktorkę imieniem i nazwiskiem, łatwiej przecież powiedzieć "No wiesz, ta Amelia". Teraz, gdy na ekrany wchodzi wyczekiwany film o Coco Chanel możemy przeczytać w artykułach na ten temat ? Amelia gra CC.
I chyba dlatego boję się filmu o wielkiej projektantce. Boję się, że będzie mi przeszkadzać, że w roli tej niezwykłej kobiety widzę naiwną, czekającą na wielką miłość Amelię. Chyba Audrey nie wyślizgnie się już ze szponów wizerunku kelnereczki z paryskiej knajpki.
Podobnie jak Renee Zellweger, która czy schudnie czy przytyje, zawsze będzie dla mnie głupią Bridget. Ale już Piotr Adamczyk dzielnie ściera ze sobą dwa wizerunki ? papieża i Chopina.
Kto według was wpadł w szufladkę i co by nie robił, nie wygrzebie się z niej? A może jakieś pozytywy ? komu się udało przełamać barierę własnego wizerunku?