Najbardziej kultowe rodzaje broni w grach wideo [cz. 4]. Final Fantasy VIII, Half Life i… strzelanie ogniem z palców
Nie wszystkie rodzaje broni, które zapisały się w pamięci graczy, są przyporządkowane do jednego tytułu. Niektórym udało się trafić do rozmaitych gier. Dziś mamy na to jeden bardzo dobry przykład.
Nie wszystkie rodzaje broni, które zapisały się w pamięci graczy, są przyporządkowane do jednego tytułu. Niektórym udało się trafić do rozmaitych gier. Dziś mamy na to jeden bardzo dobry przykład.
Fireball (Super Mario Bros., Street Fighter, Mortal Kombat i inne)
Broń naturalnie kojarzy się z jakimś trzymanym w dłoniach przedmiotem, na przykład spluwą. Ale jeśli ktoś puszcza z rąk kule ognia i nie potrzebuje do tego gadżetów, to nie można powiedzieć, żeby był szczególnie bezbronny...
Właśnie dlatego fireball zasługuje na osobną wzmiankę w naszym cyklu – rzadko występuje w strzelaninach oglądanych oczami bohatera, ale już ponad 20 lat temu wąsaty hydraulik Mario wiedział, że życie jest na tyle niebezpieczne, by takie sztuczki opanować. On potrafił to robić po zjedzeniu specjalnego kwiatka.
Fireball często pojawiał się w rozmaitych bijatykach. Choć ich bohaterom też zdarza się trzymać w rękach jakieś gadżety, a czasami nawet spluwy, to Liu Kang w pierwszych częściach Mortal Kombat radził sobie doskonale i bez nich. Zresztą jego koledzy ze Street Fightera także.
Gunblade (Final Fantasy VIII)
To niby takie oczywiste. Wielkie miecze są rewelacyjne. Wielkie giwery też. Co może być lepszego niż te dwie rzeczy osobno? To jasne jak wybuch supernowej: połączenie wielkiego miecza i wielkiej giwery. W Final Fantasy VIII taki miks wypadł perfekcyjnie.
Używali go członkowie jednostki militarnej SeeD, a powody, dla których to robili, są dokładnie takie, jak się domyślacie – sprzęt nadaje się zarówno do walki na krótkim dystansie, jak i postrzelania. Oczywiście nie należy zapominać o tym, że w tej japońskiej grze bardzo ważna była, że tak to sobie pozwolę ująć językiem współczesnej młodzieży, niesłaba stylówa. Gunblade taką zapewniał.
Aha, gdyby ktoś się zastanawiał, jak to działa: przewód lufy znajduje się wewnątrz ostrza. Przecież to jasne.
Łom (Half Life)
Trafia do niemal wszystkich zestawień najlepszych rodzajów broni w grach robionych przez wszystkie redakcje czy osoby na świecie. Nie mamy zamiaru go pominąć, by udowodnić, że jesteśmy wyjątkowi. On po prostu na to zasługuje. Przeszedł do historii wirtualnej rozrywki.
Niby w większości strzelanin można komuś wypłacić cios pięścią czy choćby toporem albo nożem. Ale łom w rękach Gordona Freemana ma w sobie coś, co sprawia, że używanie go było naturalne... No i nawet, gdy zdobędziemy już bardziej typowe pukawki, wciąż się przydaje do odganiania wrogów, których trudno ustrzelić...
Obyśmy mogli sprawdzić go już niebawem, grając w Half Life 3.