Najbardziej nieudane przejęcia w branży IT. Zobacz, jak firmy marnują miliardy dolarów!

Firma przejmująca inne przedsiębiorstwo ma zazwyczaj wielkie nadzieje i plany. Niestety, oczekiwania bardzo często rozmijają się z rzeczywistością. Poznaj najbardziej nieudane, pechowe i katastrofalne przejęcia w branży IT.

Najbardziej nieudane przejęcia w branży IT. Zobacz, jak firmy marnują miliardy dolarów!
Łukasz Michalik

23.08.2011 | aktual.: 14.01.2022 12:55

Firma przejmująca inne przedsiębiorstwo ma zazwyczaj wielkie nadzieje i plany. Niestety, oczekiwania bardzo często rozmijają się z rzeczywistością. Poznaj najbardziej nieudane, pechowe i katastrofalne przejęcia w branży IT.

Niedawne przejęcie Motoroli przez Google’a wywołało falę komentarzy oceniających zasadność działań wyszukiwarkowego giganta. Ocen i prognoz  – z reguły dobrze uzasadnionych ;) – jest tyle, ilu komentatorów.

Niektórzy wieszczą Motoroli trzecią młodość (trzecią, bo druga nastąpiła po udanym powrocie z serią telefonów RAZR) i wzmocnienie pozycji Google’a na rynku urządzeń mobilnych, inni z przekonaniem twierdzą, że Google wyrzucił pieniądze w błoto.

Kto ma rację? Sądzę, że na razie za wcześnie na takie oceny, a próba rozstrzygnięcia byłaby jedynie spekulacją. Warto jednak pamiętać o innych wielkich transakcjach, które choć dobrze się zapowiadały, zakończyły się spektakularnym fiaskiem.

Yahoo! i Geocities

Pamiętacie Geocities? Ta darmowa platforma hostingowa była niegdyś jedną z najpopularniejszych stron w Sieci – wyprzedzały ją jedynie Yahoo! i AOL.

Gdy w 1999 roku Yahoo! kupowało Geocities za 3,65 mld dolarów, wydawało się, że obie firmy robią doskonały interes. Jak się niebawem okazało, było to marzenie ściętej głowy.

Yahoo!, dokonując przejęcia w czasie, gdy pęczniała dotcomowa bańka, mocno przepłaciło. Z drugiej strony Geocities po kupieniu przez największy wówczas portal zahamowało swój rozwój.

Serwis wegetował jeszcze przez dekadę, zmieniając się z gwiazdy Sieci w zapomnianą, przestarzałą i nikomu niepotrzebną platformę. Yahoo!, nie mając pomysłu na Geocities, zdecydował w końcu o zamknięciu serwisu.

Kolejny pomysł Yahoo! na pozbycie się niepotrzebnej gotówki

Rok 1999 był dla Yahoo! czasem wielkich zakupów. Poza Geocities Yahoo! nabyło wówczas Broadcast.com – serwis oferujący materiały wideo online.

Pech chciał, że Broadcast.com wyprzedzało swoją epokę. Czas szybkich łącz internetowych umożliwiających bezproblemową transmisję materiałów wideo miał dopiero nadejść, a Yahoo! nie potrafiło wykorzystać potencjału dobrze zapowiadającego się serwisu.

Gwoździem do trumny okazało się powstanie YouTube’a, który szybko stał się synonimem wideo online. Broadcast.com nie miało szans - kupiony za 5,7 mld dolarów serwis już nie istnieje.

Porażkę nieco osładza fakt, że zakup serwisu nie został sfinansowany gotówką, ale akcjami Yahoo!. Mimo takiej formy rozliczenia założyciel Broadcast.com, Mark Cuban, nie ma powodu do narzekań.

Sprzedaż serwisu pozwoliła mu na kupienie w 2000 roku drużyny Dallas Mavericks - wówczas pośmiewiska NBA - za 285 mln. Dofinansowany zespół zdobył tytuł mistrza. Cuban bezskutecznie próbował pozyskać do swojego zespołu m.in. jedynego Polaka grającego w NBA, Marcina Gortata.

HP zabija legendę Palma

Przestrogą dla Google’a mogą być wspólne losy HP i Palma. Choć gwiazda legendarnego producenta urządzeń mobilnych, firmy Palm, mocno w ostatnich latach przygasła, wydawało się, że jej nowy produkt – platforma webOS – jest w stanie nawiązać wyrównaną walkę z produktami Apple’a, Google’a czy Research In Motion.

Konsumenci zdecydowali inaczej. Podupadającego Palma, a raczej jego patenty i technologie, kupił za 1,2 mld dolarów komputerowy gigant – HP.

Sprzedaż urządzeń wyprodukowanych na bazie rozwiązania Palma okazała się jednak znacząco niższa od oczekiwań. Kilka dni temu HP ogłosił, że rezygnuje z urządzeń mobilnych korzystających z platformy webOS.

HP deklaruje poszukiwanie innych zastosowań dla systemu webOS, ale wydaje się, że to robienie dobrej miny do złej gry. W praktyce HP zapłacił 1,2 mld dolarów za wiedzę i technologię, która z biznesowego punktu widzenia okazała się bezużyteczna.

Po co Microsoftowi firma Danger?

Przymierzając się do ekspansji na rynku urządzeń mobilnych, Microsoft kupił firmę Danger, zajmującą się produkcją telefonów. Transakcja o wartości 500 mln dolarów miała dać gigantowi z Redmond solidny przyczółek w nowej dla niego branży.

Opracowane na podstawie kupionych technologii smartfony Kin okazały się totalną porażką. Po sprzedaniu zaledwie 10 tys. sztuk dwóch modeli tych telefonów Microsoft skasował projekt.

Próba powrotu na rynek z marką KIN i sprzedaży wyprodukowanych wcześniej modeli, podjęta przez operatora Verizon jesienią 2010 roku, również zakończyła się klęską. Nikt nie chciał tych telefonów, mimo że znacząco obniżono ceny. Model One (ONEm) dodawano nawet do abonamentu za darmo! Mimo to chętnych brakowało.

Microsoft tak bardzo chciałby być Google’em!

Kupienie przez Google’a serwisu DoubleClick spowodowało szybką reakcję Microsoftu. Odpowiedzią giganta z Redmond był zakup aQuantive za bagatela 6 mld dolarów. Pośpiech i wartość transakcji wynikały również z obaw Microsoftu, że obiecująca platforma reklamy internetowej zostanie kupiona przez Yahoo!.

Serwis nie przyniósł zysków. Dzięki DoubleClick Google zaczął zarabiać jeszcze więcej i wzmocnił swoją pozycję na rynku reklamy, natomiast aQuantive stał się dla Microsoftu deficytowym balastem.

Obecnie aQuantive wchodzi w skład Microsoft Advertiser and Publisher Solutions Group, pionu odpowiedzialnego za rozwój platform marketingowych. Microsoft robi dobrą minę do złej gry i myśli, co zrobić z aQuantive, podczas gdy Google od lat zarabia pieniądze.

Cisco i kamery cyfrowe

Po co firmie specjalizującej się w produkcji sprzętu sieciowego kamery cyfrowe? Odpowiedź na to pytanie zna chyba tylko CEO Cisco, John Chambers. W 2009 roku Cisco kupiło Pure Digital, producenta małych, prostych w obsłudze kamer cyfrowych Flip.

Nikt w Cisco nie zadał sobie wówczas pytania, po co ktokolwiek miałby kupować kamerę cyfrową, skoro ma ją już w swoim smartfonie. Klienci również nie wyrazili zainteresowania tymi produktami. Po roku Cisco nie miało nawet zamiaru szukać kogoś, kto odkupiłby Flipa, i po prostu zaniechało produkcji kamer.

Jak zniszczyć Lycosa?

Jedno z praw Murphy’ego głosi, że stagnacja ma tendencję wzrostową. Boleśnie przekonała się o tym firma Terra Networks. W 2000 roku, u szczytu bańki dotcomów, Terra Networks kupiła za 12,5 mld dolarów popularną wówczas wyszukiwarkę Lycos.

Pech chciał, że uśpiona do tej pory machina Google’a zaczynała się właśnie rozkręcać. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Cztery lata ekspansji Google’a wystarczyły, aby Lycos, kupiony za 12,5 mld dolarów, znalazł nowego nabywcę. Wartość transakcji? Marne 95 mln!

Coś optymistycznego

Aby uniknąć wrażenia, że wielkie zakupy w branży IT to jedynie pasmo nieudanych inwestycji i marnowania kapitału, na zakończenie dwa pozytywne przykłady.

Symbol platformy Google'a (Fot. FLickr/JD Hancock/Lic. CC by)
Symbol platformy Google'a (Fot. FLickr/JD Hancock/Lic. CC by)

Spektakularnym sukcesem może pochwalić się Google. Kupiony za jedyne 50 mln dolarów Android okazał się dla firmy z Mountain View strzałem w dziesiątkę. Z potentata rynku wyszukiwarek Google błyskawicznie awansował na twórcę najpopularniejszej platformy mobilnej na świecie.

CEO Apple'a, Steve Jobs (Fot. Flickr/webmove/Lic. CC by)
CEO Apple'a, Steve Jobs (Fot. Flickr/webmove/Lic. CC by)

Drugim przykładem wyjątkowo korzystnej transakcji jest Apple. Kupienie w 1996 roku za 402 miliony dolarów firmy NeXT nie byłoby niczym szczególnym, gdyby nie fakt, że była to transakcja wiązana. W pakiecie z firmą Apple kupił jej ówczesnego szefa – Steve’a Jobsa ;).

Efekty tego przerosły najśmielsze oczekiwania. Wystarczy wspomnieć, że firma z Cupertino ma dziś więcej gotówki niż rząd Stanów Zjednoczonych. Według najnowszych danych Apple wart jest więcej niż wszystkie banki strefy euro.

Źródło: Business Insider

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)
© Gadżetomania
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.