Najcichsze miejsce na Ziemi
Otaczają nas dźwięki. Choć takie stwierdzenie może wydawać się banałem, w rzeczywistości trudno znaleźć zakątek, w którym byłoby idealnie cicho. Wszędzie dopadną nas odgłosy cywilizacji albo przyrody. Jak przed nimi uciec? Jednym ze sposobów jest wycieczka do najcichszego miejsca na Ziemi. Czyli gdzie?
05.04.2012 | aktual.: 10.03.2022 15:03
Otaczają nas dźwięki. Choć takie stwierdzenie może wydawać się banałem, w rzeczywistości trudno znaleźć zakątek, w którym byłoby idealnie cicho. Wszędzie dopadną nas odgłosy cywilizacji albo przyrody. Jak przed nimi uciec? Jednym ze sposobów jest wycieczka do najcichszego miejsca na Ziemi. Czyli gdzie?
Poszukiwacze ciszy mogą pójść na łatwiznę i skorzystać z rad magazynu Forbes Traveler, który przygotował listę najspokojniejszych miejsc na Ziemi. Jakimś nieujawnionym cudem, a może za sprawą łapówki z orzechów, złożonej przez miejscowe wiewiórki, znalazł się na niej nowojorski Central Park.
Poza takimi absurdami lista wymienia również bardziej sensowne lokalizacje, jak norweska Droga Trolli, Wyspa Yap czy park narodowy Anza-Borrego. Wszystkie te miejsca mają jednak zasadniczą wadę – o ile skutecznie można odciąć się tam od zgiełku cywilizacji, pozostaną odłosy natury.
Jak zatem zapewnić sobie absolutną ciszę? Zamiast uciekać od zdobyczy cywilizacyjnych, należy wykorzystać je do własnych celów.
W Orfield Laboratories w Minneapolis zbudowano komorę bezechową, absorbującą 99,99 proc. dźwięków, co od 2004 roku zapewnia jej tytuł najcichszego miejsca na Ziemi i wpis w Księdze rekordów Guinnessa. Wynik ten osiągnięto, budując pomieszczenie odseparowane od świata 3,3-metrową warstwą dźwiękochłonną z włókna szklanego i podwójną ścianą ze stali i betonu.
Twórcy tego niezwykłego pomieszczenia rzucają wyzwanie śmiałkom – trzeba po prostu dobrowolnie przebywać w nim jak najdłużej. Rekord należy do pewnego dziennikarza, który wytrzymał aż 45 minut.
Jak twierdzi założyciel firmy, która zbudowała komorę, Steven Orfield, w takim pomieszczeniu zmysł słuchu dostosowuje się do panujących warunków i po chwili człowiek zaczyna słyszeć swoje ciało – oddech, bicie serca czy odgłosy trawienia. Życie staje się głośnym dźwiękiem.
Co więcej, przebywanie przez dłuższy czas w idealnej ciszy powoduje zaburzenia równowagi. W normalnych warunkach nawet w całkowitych ciemnościach jesteśmy w stanie zachować równowagę, orientując się w przestrzeni, np. dzięki wydawanym przez podłoże dźwiękom. W przypadku Orfield Laboratories po pewnym czasie, aby nie zrobić sobie krzywdy, trzeba siedzieć na krześle (w tym artykule możecie przeczytać, dlaczego cisza utrudnia badania Kosmosu).
Komora jest wykorzystywana przez firmy z całych Stanów Zjednoczonych. Korzysta z niej m.in. NASA. Astronauci poddawani są tam nietypowym próbom – po umieszczeniu w zbiorniku z wodą o odpowiedniej temperaturze są odcinani od wszelkich bodźców.
Niebywałą uciążliwość takiej sytuacji trafnie opisał przed laty Stanisław Lem w opowiadaniu „Profesor Decantor”, a NASA testuje w ten sposób, po jakim czasie pozbawiony stymulacji mózg człowieka zaczyna sam zapewniać sobie rozrywkę w postaci halucynacji.
Laboratorium jest również wykorzystywane do badań nad produktami i dźwiękami, jakie wydają – badane są tu dźwięki implantów medycznych, wyświetlaczy czy różnych przełączników.
Przebywanie w takim miejscu musi być niesamowitym doświadczeniem. Zastanawiam się, jak to jest, gdy cisza zaczyna piszczeć w uszach. 45-minutowy rekord wydaje się, na pozór, niezbyt wielkim wyzwaniem. Sądzicie, że bylibyście w stanie wytrzymać tyle w absolutnej ciszy?
Poniżej, dla porównania, moim zdaniem znacznie efektowniejsze zdjęcie komory bezechowej z Laboratorium Akustyki Technicznej AGH.
Źródło: Daily Mail