Każdy ma swoje wzloty i upadki. Tyczy się to zwykłych, szarych obywateli, jak i celebrytów i osób na świeczniku. Dotyczy to też gier - są tytuły idealne i prawdziwe badziewia. Ostatnio opisywałem jedne z lepszych gier bazujących na komiksach. Dziś pora na drugą stronę medalu - przyjrzymy się paskudnym adaptacjom i okrutnym zniewagom komiksowych herosów.
Iron Man
Film o Iron Manie był całkiem niezły. Komiks również należy do jednych z ciekawszych. Niestety wizerunek ten psuje nieco gra opowiadająca o przygodach człowieka z żelaza. Sam pomysł był interesujący, wykonanie również dałoby się strawić, ale całościowo jakoś do niczego to nie pasuje. Owszem można po grę sięgnąć, ale najczęściej nikt (o zdrowych zmysłach i nie dofinansowany kasą producenta) nie wystawiał jej większej oceny jak 5.
Spider-Man (NES)
Nie dość, że w grze natrafialiśmy na złe sterowanie (kompletnie bezsensowne rozwiązania), to dodatkowo twórcy "upchnęli" w grze masę błędów - o detekcji kolizji i blokadach przy krańcach budynków wręcz nie wspomnę. Zdecydowanie mogłoby być lepiej - nawet jak na tamte czasy.
Catwoman
W sieci można znaleźć opinie, które mówią, iż gra Catwoman, wydana przez EA w 2004 roku na GameCube'a, PS2 i Xboxa, jest komedią błędów i porażek. Wcielamy się w kobietę w skórzanym stroju, która tak naprawdę w ogóle nie przypomina Catwoman. Ledwie co skacze, kopie, a do tego wszystkiego nie umie korzystać z bicza.
Aquaman
Za stworzenie gry opowiadającej o przygodach Aquamana odpowiada firma TDK. Nie muszę dodawać, iż w roku 2003 było to małe studio, które nie miało dużej siły przebicia. Widać to wyraźnie w rozmachu z jakim zrealizowano grę (a w zasadzie w jego braku). Szkoda, pomysł był niezły, ale realizacja do niczego.
Batman: Dark Tomorrow
Filmów i gier opowiadających o przygodach człowieka-nietoperza jest sporo. Jedną z gorszych gier jest ta o podtytule Dark Tomorrow. Wydana w 2003 roku na GameCube i Xboxa opowiada o czymś, co przypomina Batmana. Brakuje mu przysłowiowych jaj - ot i problem.
Fantastic Four
O ile Silver Surfer był całkiem niezły, to już tego samego nie można powiedzieć o grze wydanej w 1997 roku na pierwsze PlayStation. Ciekawostką w tej grze było dorzucenie do Fantastycznej Czwórki piątego członka - kobiety-Hulka. Niebywałe, prawda?
Superman 64
Bardzo lubię konsolę Nintendo 64, ale tego samego nie można już powiedzieć o grze Superman wydanej w 1999 roku na tę platformę. Wystarczy wspomnieć, iż na tej grze nie ujrzymy słynnej pieczęci jakości Ninny. Dlaczego? Gra nie nadawała się do grania. Kartridż dużo lepiej sprawdziłby się w roli podstawka pod szklankę lub kubek z gorącą herbatą.
Uncanny X-Men
Wszystko w tej grze było na opak - poczynając od grafiki, aż po Mitycznych Mutantów Marvela. Dobór kolorów, przedstawiona historia, sterowanie czy też muzyka - wszystko się waliło. Aż dziwne, że coś takiego w ogóle miało szansę zaistnienia na rynku.
The Incredible Hulk: The Pantheon Saga
Jednym z większych minusów tego tytułu było to, że Hulk zasadniczo nie był swoim odzwierciedleniem. Owszem gość miał sporo siły, jednak ledwo co potrafił skoczyć nad ziemię, nie mówiąc już o rozwalaniu wszystkiego co się rusza (albo i nie) dookoła niego.
Marvel Nemesis: Rise of Imperfects
Słowo "Imperfects" w tytule chyba nie pojawiło się tutaj na marne, bowiem całej grze do perfekcji sporo brakuje. Tytuł ten zasadniczo ogranicza się do czterech kolorów w kwestii designu (w tym dwa odcienie czerni), a sama rozrywka jest nieco mułowata: idź tam, pokonaj tego, później tu, walcz z tym, itd. Nudą wieje aż na kilometr. Albo i więcej.