Najpiękniejsze gry 2D: Automaty
09.03.2012 16:21, aktual.: 14.01.2022 09:57
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Ostatnio pisaliśmy o Amidze, rozmawialiśmy o Amidze, wspominaliśmy Amigę. Ale obok NESa i Amigi była jeszcze jedna platforma sprzed lat, a raczej typ platform sprzed lat, który powodował uśmiech na twarzy i zachwyt nad grafiką 2D u niejednego polskiego gracza. Automaty w budach pełnych żuli, nad morzem lub w ciężarówkach. Miejsca, gdzie traciliśmy żetony.
Ostatnio pisaliśmy o Amidze, rozmawialiśmy o Amidze, wspominaliśmy Amigę. Ale obok NESa i Amigi była jeszcze jedna platforma sprzed lat, a raczej typ platform sprzed lat, który powodował uśmiech na twarzy i zachwyt nad grafiką 2D u niejednego polskiego gracza. Automaty w budach pełnych żuli, nad morzem lub w ciężarówkach. Miejsca, gdzie traciliśmy żetony.
Automaty, coin-opy, coin-upy, arkejdy, arcade boards – jak zwał tak zwał. Fakty są takie, że maszynki w stylu CPS czy Neo-Geo to kawał historii gier wideo. I tony przepięknych gier wideo, na które jako dzieciak marnowałem tony pieniędzy. Prawdziwe tony – 2 zł, 5 zł dziennie, nie zapominając o „kolegach” od pożyczania żetonów. Dziś miałbym za to Porsche jak nic. W tej części gier 2D skupię się głównie na bijatykach, ale liznę również inne gatunki, które – miejmy nadzieję – dokończę w kolejnej odsłonie serii o automatach, które oferowały wspaniałe gry.
Neo-Geo, czyli SNK i królowie wojowników
Kultowa maszynka od SNK okazała się prawdziwym molochem dla jednego gatunku – bijatyk. Bijatyki na Neo-Geo to temat rzeka; temat, o którym można dyskutować w zasadzie w nieskończoność, ponieważ ludzie wciąż zagrywają się w te produkcje, a SNK ( z różnym skutkiem) wciąż wydaje konwersje i emulacje na co tylko się da.
Jeżeli miałbym wymienić najpiękniejsze bijatyki 2D, jakie pojawiły się kiedykolwiek w historii to wciąż spora część z nich będzie na Neo-Geo. Co prawda BlazBlue masakruje, a The King of Fighters XIII jest czarujące, jednak Last Blade 2, Garou, Samurai Shodown 4, czy The King of Fighters 99 uważam za gry o niesamowitej „duszy”, doskonałym balansie barw, szczegółów i fantastycznych projektach, które stały się według mnie ikoniczne dla gatunku bijatyk.
Starsze bijatyki SNK są czarujące ze względu na swoje piksele, ze względu na żywe tła, czy drobne animacje ciosów, pozycji wejściowych, czy ciosów specjalnych. Bijatyki na Neo-Geo były poszarpane, miały charakterystyczną kolorystykę, ale także piękny design – i obserwowanie w ruchu gier takich, jak Art of Fighting 3, King of Fighters 98 lub Real Bout 2 do dziś sprawia prawdziwą przyjemność. Nie bez powodu nie produkuje się gier o tak dokładnej animacji jak gry SNK oraz Capcomu sprzed lat – było to bowiem czasochłonne i drogie. A mimo to mistrzowie 2D to robili, często nie mając za dużego budżetu i zawsze walcząc z deadlinem.
Chociaż prasa całego świata narzekała na grafikę serii The King of Figthers, ja uważam, że była fantastyczna – masy szczegółów, zabawne animacje, piękne, kolorowe tła, na których roi się od szczegółów, efekty pogodowe, czy efekty specjalne. Super sprawa. Dodatkowo seria zmieniała swoją oprawę kilka razy – części 94 i 95 to inne sprite’y, bardziej szczegółowe tła. Części 96-98 to kolorowe zestawy postaci, lepsza kreska i klimat staroszkolnych filmów, natomiast czasy od 99 do 2001 to cyberpunk i technologia, bardziej mroczne barwy, bardziej stonowane tła.
Oczarowała mnie także woda w Art Of Fighting 3, a Samurai Shodown 4 to gra, w którą muszę pograć chociaż raz na miesiąc. Także Last Blade 2 jest tytułem głębokim, fantastycznym, ciekawym. Bijatyki od SNK to kawałek historii – ta mała firma wprowadziła wiele rewolucyjnych dla gatunku rozwiązań, bez których dziś nie byłoby wielu świetnych przedstawicieli tego gatunku. Uwielbiam Fatal Fury, AoF, KoF, Samurai Shodown, Last Blade, czy Ninja Masters. Lubię nawet niedoceniane World Heroes – za tła i za postaci.
Neo-Geo to jednak nie tylko bijatyki – także inne gatunki miały się na nim przednio. O Metal Slugu pisałem już na gadżetomanii, ponieważ uwielbiam serię shooterów od byłego Irem. Jeżeli ktoś kocha Contrę, to musi kochać Metal Sluga – kolorowego, zabawnego, pełnego wybuchów. Metal Slug 2 oraz 2X to gry, które po dziś dzień biją na głowę większość konkurencji z całego świata.
Uwielbiam design tej serii – nie bierze siebie na poważnie, oferuje bardzo różnorodnych wrogów, korzysta z licznych klisz i po prostu bawi się graczem. Sześć pierwszych Metal Slugów można łatwo kupić w kolekcji na PlayStation 2 oraz Wii – ale ponownie muszę zaznaczyć, że warto rozglądać się za wersjami NTSC, ponieważ tradycyjnie zaoferowano nam byle jaką konwersję na PAL, przez którą gry są wolniejsze o około 16% i mają brzydkie paski na dole ekranu, co robi sporą różnice w grze arcade’owej. Metal Slugi powoli wychodzą również na Virtual Console na Wii oraz Neo-Geo Station na PlayStation 3, gdzie jednakże są bardzo drogie. A szkoda.
Ogromni bossowie, pseudo-faszyści, wspaniałe eksplozje, różnorodna broń, walka z kosmitami, podróże po całym świecie i strzelanie, strzelanie, strzelanie – Metal Sluga nie da się nie lubić. Balans broni jest naprawdę pierwszorzędny, muzyka po prostu powala, dynamika cieszy, a muzyka zagrzewa do wojaży.
Neo-Geo to także piękne chodzone bijatyki jak Sengoku 3, scrollowane shmupy jak Last Resort, czy mieszanki gatunkowe w postaci Top Hunters lub Shock Troppers. Uważam, że ta maszynka naprawdę rządziła i jedyne, czego żałuję to naprawdę wysokie ceny konsoli, oprogramowania, ale także konwersji na inne maszynki – bo bibliotekę gier z Neo-Geo po prostu znać wypada.
CPSy, czyli Capcom w natarciu
Oczywiście Capcom nigdy nie pozostawał dłużny SNK, a automaty niebiesko-żółtych podbijały serca graczów jak świat długi i szeroki. CPS1, CPS2, CPS3 – na tych maszynkach pojawiły się całe tony pięknych i ponadczasowych gier, w które po dziś dzień gra się na całym świecie. A skoro o SNK mowa, trzeba wspomnieć także o Capcomowych bijatykach.
Poza Street Fighterem 2, którego niespecjalnie lubię, Capcom zaoferował fantastycznie wyglądającą trójkę, która chwyta za serce animacją i projektami. 3rd Strike nie bez powodu jest uznawany za jedną z najlepszych bijatyk w historii, ponieważ posiada doskonały system, ciekawe i różnorodne postaci, ale także piękne tła i pieczołowitą animację. W zasadzie obok Garou i Art Of Fighting to najlepiej animowana gra, a przychylam się w sumie opinii, że z tej trójki wygląda najlepiej. Street Fightery w 2D to również trylogia Alpha, która swoim komiksowym, kolorowym i pięknym wyglądem kupiła mnie już lata temu. Karin, czy R.Mika doskonale odświeżyły ekipę Ulicznych Wojowników i miło było zobaczyć Ryu, Kena czy Zangiefa w nowych szatach. W zasadzie każda część SFa wyglądała dobrze i naprawdę żałuję, że seria przeskoczyła w trzy wymiary
Jednakże Capcom oferował przede wszystkim inne gry walki na swoich boardach – na czele z DarkStalkers. Kocham serię DarkStalkers. To w jak artystyczny, ciekawy sposób wykorzystała horrorowe klisze jest tematem na osobny artykuł, ale to właśnie tam narodziły się najpiękniejsza tła w bijatykach, niesamowicie seksowna Morrigan, doskonała ścieżka dźwiękowa i koszmarne postaci, zainspirowane kulturą całego świata.
DarkStalkersi wyglądają, ruszają się i brzmią wspaniale – to seria, która pokazuje prawdziwą magię i pokazuje jak wartościowi artyści pracowali kiedyś w Capcomie. Szkoda, że dziś takich gier nie dostajemy. Krwawi mesjasze, diabelskie nasienie, sukuby, polująca na demony personifikacja złej strony człowieka, wilkołak karateka – czego tutaj nie ma. Doskonały artykuł o całej serii znajduje się na Hardcore Gaming, gdzie serdecznie Was zapraszam. Niejako w opozycji do niej stała seria bijatyk na licencji Marvela, którą Capcom zwieńczył Marvel vs Capcom, doskonałą, kolorową, maszerską i efektowną bijatyką 2D – która po dziś dzień świetnie się broni! W zasadzie uważam, że pierwszy MvC to gra lepsza i ładniejsza od swoich następców, choćby dzięki balansowi i bardziej spójnym postaciom.
W swojej karierze Capcom zaoferował nam także Capcom vs SNK 1 i 2, ciekawe Red Earth, trochę dziwactw w stylu wrestlingów i wariacji na temat cross-overów. Wreszcie Capcom zalał nas wspaniałymi chodzonymi mordobiciami. Od Final Fight, które w momencie premiery mordowało grafiką, przez niezapomnianego i ultra-brutalnego jak na swoje czasy Punishera, po Battle Circuit, ukochane przeze mnie Alien vs Predator, wspaniałe Knights of the Round, czy nieprawdopodobnie smakowite Dungeons & Dragons w dwóch odsłonach. A jeszcze Kadilaki i Dinozaury! A jeszcze Wojownicy z Trzech Królewstw! Cholera, kocham Capcom. Przynajmniej ten stary.
Konkurencja
Oczywiście konkurenci SNK oraz Capcomu także tworzyli piękne gry 2D na automaty. Pamiętam jak dla tych gier biegałem do obrzydliwych bud, gdzie strach było postawić nogę, ale czego człowiek nie robił dla gier wideo… Chodzone bijatyki od Konami, bijatyki z Żółwiami Ninja, bitki od Technos, czy piękne gry SEGI. Takie jak choćby Golden Axe. Co ciekawe automaty dostały dwie części Golden Axe – jedynkę, którą znamy z milionów konwersji oraz zupełnie odmienną dwójkę o podtytule The Revenge of Death Adder.
Z naprawdę ładnych gier 2D, które pamiętam z automatów w Polsce z pewnością warto wspomnieć także Mortal Kombat 2 i 3, które wyglądają nieźle nawet po dziś dzień. Wspominam i ogrywam także mojego kochanego OutRuna oraz After Burnery, które może i odrobinkę się postarzały, ale powodują wciąż prawdziwą radość w mym mrocznym sercu. Niestety, nigdy nie natknąłem się na kultowe pozycje innych japońskich firm, ale Konami, Capcom, IREM, czy SNK w zupełności mi wystarczyły…
Shmupy niszczą niebiosa
Automatowe shmupy można opisać krótko – Cave, Capcom, IREM. Więcej naprawdę nie trzeba, ponieważ to, w jaki sposób te firmy zdominowały rynek w Europie/Polsce, jest niezaprzeczalnie interesujące. Od wspaniałych 19XX, przez Giga Wing i serię Don Pachi, po R-Types, Bug Princess i wiele, wiele innych. Przy grach takich jak R-Type II, Mars Matrix, 19XX spędziłem długie godziny i tony żetonów.
Ale jak tutaj nie kochać takiej oprawy?
Jak tutaj nie kochać takich wybuchów? Jak tutaj nie kochać takich maszkar? Właśnie, nie da się! Oda do shmupów powinna zajmować całe gigabajty tekstu – bo to jeden z najlepszych gatunków gier wideo. Szkoda, że tak niedoceniany.
2D HD pięścią i nogą
Jak pisałem – skupiam się na Polsce. Automatach, które były i są w Polsce, automatach głównie tanich i starych. A jednak nawet w naszym kraju czasem pojawiały się boardy o większej mocy. Jest ich niewiele, ale dla nich zrobię wyjątek – ponieważ nawet dziś rynek gier 2D na automaty ma się nieźle, choć ma się głównie poza Europą i USA.
Na maszynach Taito pojawiły się takie cuda, jak The King of Fighters XIII oraz seria BlazBlue. Wcześniej wśród gier HD i Hi-res rządziły Guilty Geary. Dzisiaj na japońskich maszynach mamy prawdziwy zalew bijatyk 2D w różnych rozdzielczościach i klimatach – pozycji pochodzących z konsol i z PC, produkowanych przez wielkie firmy i prawie amatorskie studia. A jednak wśród nich można obejrzeć przykłady wielu najpiękniejszych gier 2D. Bo takie BlazBlue, czy KOF 13 wyglądają doprawdy zdumiewająco.
Zakończenia nadszedł czas
Tak, mam świadomość, że nie wymieniłem każdej ładnej gry na automaty. Po prostu skupiłem się w większości, bo poza maszynkami HD, na automatach, które spotkałem w Polsce, i które do dziś można spotkać w Polsce – nie na rynku światowym, nie na emulacji ani na konwersjach.
Wiem, że graliście w sporo innych pięknych gier, więc po prostu podzielcie się nimi – nie jestem guru. To blog. To moja opinia. To moja lista i moje wspomnienia, spisane po to, żebyście wypisali swoje, powspominali razem ze mną i być może wrócili do tych gier, bo w większości są tego naprawdę warte. Jeżeli nie wymieniłem Waszej ulubionej gry – sól w me rany. Wymieńcie ją za mnie. Long Live 2D! Long Live Arcadia!
Dziękuje za uwagę.
PS Klikajcie obrazki, części z nich wtedy zyskuje piękne animacje ;)!