"Nasz Dziennik" ostrzega: Internet naraża nas na opętanie
O zagrożeniach związanych z Siecią napisano już wiele. Brak prywatności, wyłudzanie danych czy włamania na konta to sieciowa codzienność. Dziennikarka "Naszego Dziennika" wskazuje jednak jeszcze jedno niebezpieczeństwo – samego diabła!
12.02.2011 11:29
O zagrożeniach związanych z Siecią napisano już wiele. Brak prywatności, wyłudzanie danych czy włamania na konta to sieciowa codzienność. Dziennikarka "Naszego Dziennika" wskazuje jednak jeszcze jedno niebezpieczeństwo – samego diabła!
Jak ostrzega autorka "demaskatorskiego" artykułu, w Sieci można znaleźć strony poświęcone okultyzmowi, czarom i rzucaniu klątw. Z tym twierdzeniem można się zgodzić – Sieć pełna jest treści na niemal dowolny temat, a zatem można w niej znaleźć zarówno przepis na placki z cukinii, jak i opis czarnej mszy.
Choć artykuł na temat duchowych niebezpieczeństw i okultystycznego zła czającego się w zakamarkach Internetu jest dość długi, dużo w nim pustych haseł, a mało konkretów. Jednym z nielicznych jest precyzyjne określenie jednego z największych zagrożeń – jest nim Harry Potter i strony poświęcone serii książek i filmów o młodych czarodziejach.
Nie odmawiam autorce prawa do wygłaszania – nawet tak osobliwych – poglądów. Wydaje mi się jednak dziwne, że powołując się na argumenty religijne, zapomniała o stanowisku Watykanu w sprawie Harry'ego Pottera. Zgodnie z opinią zamieszczoną w watykańskim dzienniku "L’Osservatore Romano":
[cytat]To moralne wartości prezentowane w filmie, a nie magia są tymi, które najprawdopodobniej widzowie wyniosą z kin. To, co pozostanie, to sceny przywołujące takie wartości, jak przyjaźń, altruizm i lojalność. (…) Linia między tym, co dobre i złe jest jasna, a widzom trudno identyfikować się ze złem.[/cytat]
Choć opublikowaną w "Naszym Dzienniku" tezę o Sieci jako narzędziu Szatana trudno potraktować poważnie, za całkiem trafną można jednak uznać radę zawartą w zakończeniu artykułu: rodzice powinni wiedzieć, czym zajmuje się ich dziecko siedzące przed komputerem.
Tylko czy do wyrażenia jednej, sensownej rady naprawdę trzeba pisać długi artykuł, straszący Belzebubem? ;)
Źródło: Nasz Dziennik