Naukowcy wyhodowali w pełni funkcjonalny... zamiennik odbytu
Jeśli czytacie tytuł po raz kolejny i zastanawiacie się czy dobrze widzicie - zapewniam, że jest tam napisane "zamiennik odbytu". W sam raz temat na śniadanie... Po co to komu, pytacie?
Jeśli czytacie tytuł po raz kolejny i zastanawiacie się czy dobrze widzicie - zapewniam, że jest tam napisane "zamiennik odbytu". W sam raz temat na śniadanie... Po co to komu, pytacie?
Owszem, może i pierwszym odruchem byłoby podważenie znaczenia sztucznego zwieracza, jednak wymiana tej dość newralgicznej części ciała u myszy przybliża nas do podniesienia jakości życia np. osób, które ucierpiały wskutek nowotworów dolnego odcinka układu pokarmowego - a więc np. do eliminacji konieczności uciążliwego stosowania worka kolostomijnego. Osoby, które wiedzą co to takiego zapewne już się wzdrygnęły...
Choć zamiennik został wyhodowany z komórek gładkich, funkcjonuje dokładnie tak, jak prawdziwy zwieracz odbytu (złożony z mięśni poprzecznie prążkowanych), co sprawdzono przy pomocy zastosowania środków chemicznych i drażnienia elektrycznego. Wiem, brzmi przerażająco.
Co ciekawe, choć pierwsze testy przeprowadzono na myszach, naukowcy zastosowali metodę hodowania odbytu przy pomocy komórek pobranych od... ludzi. Oznacza to, że "przeskalowanie" zwieraczy i implementacja u przedstawicieli naszego gatunku jest teraz tylko i wyłącznie kwestią czasu.
Źródło: New Scientist