Niewidzialny kask rowerowy za 1700 zł?
Czy da się pogodzić bezpieczeństwo z wiatrem we włosach? Konstruktorzy kasków rowerowych usiłują osiągnąć ten cel za pomocą ażurowych konstrukcji, jednak jest to tylko półśrodek. Dwie szwedzkie projektantki wpadły na zupełnie inny pomysł: zbudowały kask, którego nie widać.
Nie lubię jeździć w kasku. Traktuję go jak zło konieczne, ale mimo niechęci zakładam, wychodząc z założenia, że lepiej jeździć z garnkiem na głowie, niż żałować, że się go nie założyło. I nie dotyczy to tylko rowerzystów. Podobne opinie mają moi znajomi motocykliści, zakładający kask dlatego, że tak dyktuje rozsądek i przepisy, a nie dlatego, że lubią.
O tym, że mimo licznych zastrzeżeń warto jeździć w kasku, dobitnie świadczy wypadek, jaki wydarzył się w 2011 roku w Stanach Zjednoczonych. Podczas protestu motocyklistów demonstrujących przeciwko obowiązkowi jeżdżenia w kasku 55-letni Philip A. Contos stracił panowanie nad swoim motocyklem i przewrócił się, ponosząc śmierć na skutek urazu głowy. Zdaniem lekarza kask najprawdopodobniej uratowałby mu życie.
Trudno zatem negować fakty – jazda w kasku jest zazwyczaj bezpieczniejsza, a zarazem mniej przyjemna. Jak rozwiązać ten problem?
Na pomysłowe rozwiązanie wpadły dwie Szwedki, które postanowiły skonstruować niewidzialny kask. Od strony technicznej jest to rodzaj poduszki powietrznej, ukrytej w zakładanym przed jazdą kołnierzu.
W razie wypadku sensory (akcelerometr i żyroskop) poduszki wykrywają zagrożenie i w ułamku sekundy napełniają ją, osłaniając głowę jadącego ze wszystkich stron. Testy prowadzone przy prędkości 25 km/h wykazały, że Hövding jest znacznie skuteczniejszy od tradycyjnych kasków.
Sam pomysł niewidzialnego kasku nie jest nowy. Pierwsze informacje o pracach nad takim rozwiązaniem, nazwanym przez projektantki Hövding, pojawiły się jeszcze w 2010 roku, a już rok później prototypy pokazano na różnych wystawach.
Jak widać, droga od pomysłu do gotowego produktu była bardzo długa. Działające prototypy mogliśmy podziwiać już dawno temu, ale dopiero teraz kask osiągnął swoją ostateczną formę i trafił w końcu do sprzedaży.
A bicycle helmet with an airbag. Hövding live inflation at Stureplan.
Komfort jazdy w niewidzialnym kasku nie jest tani. Oferowany w kilku wersjach kolorystycznych Hövding kosztuje 399 euro, czyli niemal 1700 zł. To całkiem sporo, zwłaszcza jeśli porównamy go np. z wypełnionym najnowszą elektroniką kaskiem opracowanym przez Instytut Fraunhofera.
Wartą uwagi funkcją jest możliwość zabezpieczenia kasku przed przypadkowym uruchomieniem oraz wskaźnik poziomu naładowania akumulatora zasilającego czujniki kasku. W razie potrzeby można doładować go za pomocą przewodu USB.
Czy Hövding przyjmie się na rynku? Z pewnością nie pomoże w tym wysoka cena, jednak pamiętajmy, że kask już na etapie prototypu spotkał się z bardzo entuzjastycznymi ocenami, a w finalnej postaci wydaje się spełnieniem marzeń wielu użytkowników dwóch kółek.