niezła recenzja: Transfer
Transfer nie jest dobrym filmem, to raczej produkt, który miał nim być. Nie wyreżyserowany, lecz wyprodukowany. Pozbawiony kontrowersji, skrojony na miarę oczekiwań odbiorcy. Mimo interesującego tematu z ekranu wieje nudą, gdyż twórcy, chcąc zadowolić wszystkich - nie zadowolili nikogo.
14.05.2008 14:00
Transfer nie jest dobrym filmem, to raczej produkt, który miał nim być. Nie wyreżyserowany, lecz wyprodukowany. Pozbawiony kontrowersji, skrojony na miarę oczekiwań odbiorcy. Mimo interesującego tematu z ekranu wieje nudą, gdyż twórcy, chcąc zadowolić wszystkich - nie zadowolili nikogo.
Tytułowy transfer to przewiezienie podejrzanych o terroryzm do baz poza granicami Ameryki, gdzie są torturowani - rozbierani do naga, zamykani w ciasnych celach, bici, oblewani lodowatą wodą, przytapiani czy nawet rażeni prądem. Znamy to z doniesień prasowych. Wiemy także, że "USA nie stosują tortur", o czym przypomina cyniczna Corrine Whitman (Meryl Streep). Transfer powtarza więc dobrze znane tematy, nie wnosząc równocześnie nic nowego, choćby spojrzenia z dystansu czy głębszych przemyśleń.
Reżyser miał kilka niezłych pomysłów, które przepadły jednak w nijakiej całości. Nauki ekstremistów, z pomocą montażu, przeplatają się z poniżającym traktowaniem amerykańskiego więźnia w tajnych bazach. Ciekawe jest także potraktowanie filmowego czasu - twórca w pewnym momencie cofa się do jednej z kluczowych scen i dodaje do niej kilka niewiadomych. Rzucają one nowe światło na raz obejrzaną już scenę. Zabieg ten nie jest nowatorski, ale działa ciągle bezbłędnie. Nie najgorzej spisują także się aktorzy, zwłaszcza Alan Arkin, nagrodzony chwilę wcześniej Oscarem za drugoplanową rolę w Małej miss, zapada w pamięć jako zapobiegawczy polityk.
Główny problem filmu daje się streścić jednym zdaniem, co zresztą czyni bohaterka Streep: "Czy ważniejsze jest zniknięcie jednego człowieka czy bezpieczeństwo narodowe". Próby odpowiedzi czy rozważań w* Transferze* nie znajdziemy. Ale trudno się dziwić, skoro największy nacisk położono tu na wątek miłosny.
[foto: Warner Bros.]