Nikt z nas nie jest bezpieczny. Wykradziono dane setek tysięcy klientów Orange
Jak donosi dzisiejszy "Puls Biznesu", przestępcy próbowali sprzedać w Internecie dane setek tysięcy (!) abonentów Orange. Wszystko: nazwiska, numery telefonów, PESEL, NIP i dokumentów tożsamości, a także adresy. Jako klientce tej firmy włos mi się jeży na głowie.
Takie newsy pojawiają się zdecydowanie za często. W styczniu przestępca szantażował Netię, grożąc, że ujawni dane jej klientów, teraz przyszedł czas na drugiego telekomunikacyjnego giganta: Orange.
Wszystkie możliwe dane w rękach złodziei
"Puls Biznesu" pisze, że policja zatrzymała trzy osoby, które próbowały sprzedawać w Sieci dane klientów Orange. Udało się ich złapać, po tym jak zgłosił się do nich potencjalny nabywca (twierdził, że chciał kupić dane 135 tys. osób) i umówił na spotkanie w Łodzi. Do transakcji nie doszło, "nabywca" zawiadomił policję i przestępcę złapano.
Ale na tym nie koniec. "Dzień później w Warszawie wpadły dwie kolejne osoby, z czego jedną zatrzymano przy biurku w siedzibie Orange. Nie był to jednak pracownik operatora telekomunikacyjnego, ale firmy z nim współpracującej na zasadzie outsourcingu" – pisze "Puls Biznesu". Teraz im wszystkim grozi do dwóch lat więzienia.
Najbardziej przerażające w tym wszystkim jest to, że w sprawę zamieszany był najwyraźniej ktoś z wewnątrz czy też "prawie z wewnątrz". A także to, że dane próbowano sprzedawać w Sieci od kilku miesięcy. Jakie dane? Wszystkie! "Imiona i nazwiska, numery telefonów, PESEL, NIP i dokumentów tożsamości oraz adresy tradycyjne i e-mail" – wylicza "PB". I dodaje, że na liście jest kilkaset tysięcy osób. Jeśli jesteście klientami Orange, istnieje więc całkiem spora szansa, że też się tam znaleźliście.
Strach się bać
Jako że klientką Orange zostałam dwa tygodnie temu, nie mam powodu się bać, że mnie komuś sprzedano. Ale ci z Was, którzy korzystają z usług Orange od dawna, mają powody do obaw. Owszem, przestępców złapano, ale jeżeli dane były w Sieci sprzedawane od kilku miesięcy, to jest możliwe, że znalazł się już jakiś kupiec.
Orange sprawy nie komentuje, żeby "nie przeszkadzać policji w prowadzeniu śledztwa". Ale z dużą dozą prawdopodobieństwa możemy zakładać, że sytuacja jest poważna. Informacja, że w przestępstwie brał udział pracownik firmy współpracującej z Orange, który miał dostęp do danych klientów, to dla giganta duży problem. Zaufanie abonentów nie będzie łatwe do odzyskania.